wtorek, 17 września 2013

Hepi Bersdej to blog ~ !

A oto i bonus specjalny, jaki przygotowałam dla was kasztanki, w ramach pierwszych urodzin tego bloga!
Jest to bonus pod tytułem "Gdyby blog miał być filmem"
Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Bickslow : Oczywiście podziękowania dla Alex, która okazała się być niezwykle pomocna przy tworzeniu tego.
Miłego czytania ^^

~*~

WIELKI CASTING DO FILMU WYTWÓRNI „RENEÉ” PT. „BO WRÓŻKI TEŻ MOGĄ KOCHAĆ”

- Dzięł dobły – powiedział chłopak, który stanął przed reżyserką, szefową i właścicielką wytwórni w jednym.
A Reneé z niesmakiem wpatrzyła się w postać młodzieńca, który najpewniej przylazł spod mostu. A przynajmniej o tym świadczyły jego ubrania i odór alkoholu.
- Czemu miałabym ci dać tą rolę? – spytała dziewczyna, opierając buty o stół i zakładając nogę na nogę.
Kamerzysta, czyli Bickslow, któremu powierzyła operowanie kamery z sobie tylko znanych powodów (albo raczej tylko im znanych powodów… Nikt nie wnikał jak ją przekupił…) spojrzał zaś z niesmakiem na zachowanie szefowej.
- Bo ja chcę być bogaty i resztę życia spędzić nie trzeźwiejąc – odpowiedział, wyjątkowo płynnie jak na swój nie do końca trzeźwy stan.
- Jak masz na imię?
- Datsu Nragneel.
- Masz różowe włosy, to dobrze. Bierzemy cię, to zaoszczędzimy na peruce. Następny!

- Jak się nazywasz?
- Paris Hilton – odpowiedziała dziewczyna, która stała teraz przed szefową, niespecjalnie przejmując się castingiem i coś wstukując w swoim rushoffiutkim telefoniku.
- A czemu miałabym ci dać rolę Lucy Hearfilii?
- Bo, tak, ja sobie tak uważam nie, że ja bym się na nią nadawała no bo w końcu, no nie, blond i w ogóle – odpowiedziała, dalej coś wstukując w telefonie.
Bickslow wiedział, że to się źle skończy.
- WYPIE*DALAJ! – wrzasnęła Reneé na cały swój donośny i mocny głos, obdarzając Paris pięknym i epickim kopnięciem prosto w twarz, który sprawił, że dziewczyna wykoziołkowała z Sali castingowej.
- Jak dla mnie kop godny Leonidasa – stwierdził, oddając jej kubek, który wręczyła mu, by przypadkiem nie wylać ani kropli swej herbaty o smaku pomarańczy, rumu i winogron.

- Czemu tobie mam ci dać rolę Lucy, moja droga Hucy Leartfilio? – spytała Reneé. A choć zdawało się, że mówiła przyjaźnie, Bickslow wiedział, że dalej jest wkurzona po wykopaniu z Sali Paris.
- Potrzebna mi kasa, by zrobić sobie operację plastyczną i zmienić wygląd. FBI mnie ściga, więc wiesz…
Reneé przyjrzała się dziewczynie, która rzeczywiście, przypominała cycastą posturą i blond włosami Lucy. Znowu oszczędność na perukach? Walić FBI, kasa na drzewach nie rośnie!
- Bierzemy cię.

- Ty jesteś…?
- Fray Gullbuster – odpowiedział blady, chudy chłopak z podkrążonymi mocno oczami.
„Ćpun” – taka była pierwsza myśl Reneé, kiedy na niego spojrzała.
Ale cóż, każdemu należy się szansa, prawda?
- Czemu chcesz tą rolę?
- Będę grać Gray’a za dragi – sapnął chłopak.
A szefowa przyjrzała mu się uważnie, kalkulując. W sumie to tak mu raz na jakiś czas fundnąć narkotyki to wyjdzie taniej, niż wydawać na niego całą fortunę, by łaskawie pojawił się na planie i powiedział parę zdań. A bladość skóry idzie przykryć pudrami.
- Bierzemy cię.

- Kogo teraz? – spytała Reneé, upijając po chwili herbatki swojej, spoglądając na listę ról do których musiała jeszcze zwerbować aktorów.
- Przydałoby się kogoś na Gajeela wziąć – stwierdził Bickslow, mimo że tą listę miała tuż przed oczami.
Kolejka osób chętnych do ról zmniejszała się z każdą chwilą coraz bardziej. Głównie przez to, że Reneé tak a nie inaczej wybierała osoby do ról. Większość nie zdążyła zaprezentować sowich zapewne niebywałych umiejętności aktorskich, a już musiała opuścić plan z pustymi rękoma i zapłakanymi buźkami.
Smutne.
Zamieszanie zaczęło się jednak dopiero, kiedy grupka dresów, zupełnie dla zabawy, wbiła na plan.
I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie…
- Masz tą rolę! – krzyknęła Reneé, wskazując na jednego z dresów, wysokiego chłopaka o czarnych włosach.
Gajeela Redfoxa miał zagrać niejaki Rajeel.

- Więc mam ci dać tą rolę?
- A spróbowałabyś nie.
Dwie dziewczyny piorunowały się nawzajem wzrokiem. Reneé była nieustępliwa i twarda, jednak jej przeciwniczka, czerwonowłosa piękność, również słaba nie była i swym srogim spojrzeniem godziła prosto w oczy szefowej.
Walka na spojrzenia długo nie trwała. Reneé zaśmiała się, machnęła scenariuszem i zaklaskała.
- Idealnie! Masz rolę Erzy!
Tytanię zagra w tym filmie nikt inny jak Srza Ecarlet.

- Bo ja zawsze marzyłam o tej roli i przygotowywałam się do niej całe lata! – powiedziała Luvia Joxer, która głos swój miała jednak tak mocny i donośny, że aż Reneé i Bickslow musieli zatkać uszy dłońmi, by uchronić się przed chwilową głuchotą.
- Cóż… - odchrząknęła Reneé, odsłaniając uszy i kręcąc głową. – Głos masz akurat dobry… Powiedz „Gray-sama”.
- Gray-sama! – pisnęła dziewczyna tak idealnie naśladując Juvię, że aż szło uwierzyć, że to naprawdę ona.
- Masz tą rolę! Ludzie, wezwijcie lekarza, nie słyszę swojego głosu…

- To został jeszcze Happy… - stwierdziła Reneé, odhaczając kolejną rolę w scenariuszu, do której postaci znaleźli aktora.
Tutaj się zaczynały schody. Bo gdzie człowiek znajdzie takiego gadającego kota?!
- Ja! Ja! Weź mnie! – krzyknął ktoś, przepychając się przez tłum wychodzących, niedorobionych aktorów, których starania odrzuciła jakże brutalnie.
A z tego tłumiku wyskoczył… Osioł! Który podbiegł zaraz do Reneé, szczerząc się jak głupi!
- Patrz, ja gadam! Idealnie nadaję się do tej roli! No weź mnie!
- Jesteś… Osłem… Uciekłeś z planu Shreka, prawda? – spytała Reneé, wpatrując się w zwierzaka z niechęcią.
- Tak! Ale mogę grać też tu! Jestem stworzony do roli Happy’ego!
- Ty?! Stworzony?! – prychnął Kot w butach, który dołączył się do nich iw skoczył na biurko szefowej zuchwale. – Tyś osioł jest! A ja… Jam ci jest kot prawdziwy, co gada jak człowiek! Któż lepszy byłby do tej roli, jak nie ja?!
- Ja jestem lepszy!
- Zaprawdę nie, bo ja!
Nie trzeba było długo czekać. Dwaj aktorzy, zbiegli z planu Shreka, szybko rozpoczęli bój na śmierć i życie o to, któremu z nich przypadnie rola.
Kto lepiej zagra Happy’ego? Kot w butach czy też Osioł?
A żadne z nich. Bo i tą dwójkę Reneé brutalnie wykopała.

~*~

Rozdział 4 : Bal

- Dobrze, ubierz po prostu tą kieckę, a jak będziesz gotowa to mów – powiedziała Reneé, wręczając aktorce od Lucy sukienkę. I wróciła na swoje miejsce na krześle reżysera, jednocześnie poganiając wszystkich dookoła do roboty.
Hucy, z suknią w rękach, udała się do swojej garderoby, by przygotować się do swojego występu i przy okazji powtórzyć swoją rolę.
- No, dalej… - mruknęła, starając się naciągnąć sukienkę, która jednak okazała się być nieco przyciasna…
Pociągnęła jeszcze raz, mocno. I usłyszała odgłos dartego materiału.
A kiedy spojrzała w dół, dostrzegła resztki sukienki, która zbuntowała się przeciwko tak brutalnemu traktowaniu i… Po prostu się podarła.

~*~

Rozdział 17 : Przyjaciel

- Uwaga, będziemy odpalać fajerwerki, wszyscy na miejsca! – zarządziła Reneé, stojąc obok kamerzysty Bickslowa z megafonem w dłoni i obserwując, jak Datsu z Hucy, odkrywając swoje role Natsu Dragneela i Lucy Heartfilii, wspinają się na „wzgórze”, na którym przedstawiona miała zostać scena ich pocałunku.
Kiedy tylko wszyscy zajęli swoje miejsca, a pozostali aktorzy usunęli się z planu, zostawiając wolne pole dla naszej słodkiej parki, Reneé dała znać, by zacząć.
- Powiesz mi w końcu, po co mnie tu przyprowadziłeś? – spytała Hucy, ściągając buty na obcasach i trzymając je w dłoni.
Zaraz potem usiadła obok Datru, który już zajął swoje miejsce na sztucznej trawie.
- Zaraz zobaczysz – powiedział, uśmiechając się szeroko.
- Ty, przynieś mi herbatki – szepnęła Reneé do jednego z pomocników przy planie, a ten zaraz pognał w stronę bufetu. – I fajerwerki.
Reszta pomocników skinęła głowami i odpalili fajerwerki. Specjalnie dla tej akcji odgrywali scenę pod nocnym niebie, by zapewnić jak najlepszy efekt!
Lont zasyczał, kiedy go podpalono. Chwila moment i…
Dziesiątki kolorów wyskoczyły w powietrze, sycząc i strzelając głośno, zawirowały pełnym gracji okręgiem i… Po chwili, tracąc kierunek swojego lotu, poleciały z hukiem w dół, by wbić się głośno i z trzaskiem w bufet, niszcząc stoły, kubki, talerze i rozrzucając na całą podłogę planu przekąski i napoje.
- Moja herbatka! – wrzasnęła zrozpaczona Reneé, całkiem nie przejmując się zniszczeniem ujęcia, które jeszcze niedawno było tak piękne.

~*~

Rozdział 37 : Ślub

Ujęcie było perfekcyjne.
Datsu i Hucy, odgrywając swoją rolę przed ołtarzem naprawdę wyglądali jak para zakochanych. Aktor grający kapłana wygłaszał swój monolog, który w późniejszych wersjach pewnie zostanie wycięty, ale kogo to obchodziło? Miał swoją gadkę to ma mówić.
Było po prostu idealnie.
A pamiętając ciągłe wpadki, było aż zbyt doskonale… Tak dobrze, że to aż niepokojące…
Kiedy jednak już dochodzili do słów przysięgi, Reneé pozwoliła sobie zapomnieć o ciągłych niepowodzeniach i skupić się na podziwianiu pięknej sceny…
- Darmowa wódka! – wrzasnął ktoś, a Hucy i Datsu zamarli z ustami dosłownie parę milimetrów przed symbolicznym, małżeńskim pocałunkiem.
Na plan wbiło kilku żuli, którzy podbiegli zaraz do „Sali weselnej”, porwali „wódkę” zapewne myśląc, że to prawdziwa wódka. A potem uciekli, rechocząc jak głupki.
I kolejne perfekcyjne ujęcie zostało zniszczone, w akompaniamencie odgłosu dartego papieru, kiedy Reneé, wkurzona tym wszystkim, darła scenariusz.

~*~

Rozdział 65 : Poród

- Iiiiii… Akcja! – krzyknęła Reneé przez swój megafon, siadając sobie na stołku reżysera i wpatrując się w plan gry, rozciągający się przed nią.
Korytarz szpitala został przygotowany idealnie. Aż sama miała wrażenie, że te ściany, podłogę, krzesła wyrwano po prostu z prawdziwego szpitala i wstawiono na plan.
Juvia z doczepionym, ciążowym brzuchem, pojękując jak na dobrą aktorkę przystało, została zabrana na wózku do „Sali porodowej” przez randomowych pracowników na planie.
Bickslow, stojąc za kamerą, obrócił ją w stronę Fraya, który oczywiście pozbawiony koszuli, miał teraz odegrać swoją rolę Gray’a Fullbustera.
- Kto jest ojcem dziecka? – spytał aktor lekarza, wychodząc z Sali, za której drzwiami dopiero co zniknęła „ciężarna” aktorka, siadająca teraz na wygodnej kanapie, znajdującej się poza polem widzenia kamery i ściągająca doczepiany, ciężarny brzuch.
- J-ja – odpowiedział Fray, zająkawszy się przy tym jak aktor pierwszej klasy.
- Dobrze, nie zwal tego teraz… - syknęła Reneé pod nosem, obserwując, jak wciągają go do „Sali porodowej”. Musi teraz zemdleć i…
- Karetka! Wezwijcie karetkę! – ryknął ktoś głośno
Gray „mdlejąc” za bardzo uderzył się w głowę.
I teraz musieli przenieść się do prawdziwego szpitala.

~*~

Rozdział 65 : Poród (cz. 2)

Fray padł na kolana, Datsu potknął się o własne nogi, Rajeel zjechał po ścianie na podłogę. A Hucy i Mevy zaczęły płakać.
Tak, wszyscy idealnie odgrywali swoją rolę! W końcu, bo tego scenariusza po dwudziestej chyba próbie po prostu miała dość!
Ale siedząc na swoim krześle reżysera z megafonem w jednej dłoni i kubkiem herbaty w drugiej Reneé z zadowoleniem przyglądała się staraniom aktorów, by jak najlepiej odegrać swoją rolę.
- Szefowo, mamy problem… - usłyszała przyciszony głos przy uchu i dziewczyna obejrzała się na stojącego obok Jreda, który, z braku dla siebie roli w tej scenie, kręcił się dotychczas przy barze w towarzystwie Slfman’a, Daxusa i Cisci.
- Co jest? – spytała Reneé, która drgnęła wraz z przeszywającym uszy krzykiem Luvii. Dobrą była aktorką… I dobry głos ma, cholerka.
- Chodzi o Koriego i…
- GDZIE WNUK MÓJ JEST, JA SIĘ PYTAM?! – Wydarła się jakaś baba, która wdarła się na plan bez ostrzeżenia, kipiąc wręcz z wściekłości i nie zważając na ludzi kręcących się dookoła, których po prostu odpychała na boku brutalnie.
Kto by pomyślał, że taka babcia ma tyle siły…
Zaraz…
- Przecież to jest… - zaczęła Reneé, ale nie dokończyła, bo oto Królowa Elżbieta II weszła do „szpitala”, nie zważając na pełne ogłupienia i osłupienia spojrzenia aktorów.
Aż w końcu wyszła, niosąc w rękach dziecko, które miało pierwotnie odegrać rolę Koriego.
- Mojego Georgusia mi brać będą, łotry i niegodziwce jedne, ale nie martw się, babunia już jest przy tobie, mój mały skarbie kochany – mówiła, z całą swoją dostojnością wychodząc z planu.

~*~

Rozdział 73 : Księżyc

Miało być tak idealnie…
Po licznych żądaniach widzów wytwórnia „Reneé” przystała na projekt sceny ukazującej +18 z udziałem Gajeela i Levy. Oczywiście Rajeel i Mevy, ich aktorzy, z początku upierali się, że nie chcą odgrywać czegoś takiego.
Co dziwne, po zamknięciu ich przez Datsu na godzinę w jednej garderobie sam-na-sam, zmienili zdanie.
Nie była ciekawa, co takiego między nimi doszło, że nagle się zgodzili. Ważne było to, że uda się zaspokoić zbereźne rządze widzów.
To był idealny plan. Półmrok, sztuczne światło księżyca, cisza… Idealnie!
- Świetnie – powiedziała Reneé podchodząc do kamerzysty. I korzystając z panującego na planie półmroku wsunęła dłoń w kieszeń jego dżinsów, która to była zaś na jego tyłku.
Nie, żeby Bickslow jakoś specjalnie się nie zgadzał na to obmacywanie.
A magię chwili, oczywiście tej rozgrywanej przez Rajeela i Mevy, zepsuło nagle głośne miauczenie.
Wszyscy zapomnieli o rolach i spojrzeli na Kittlera, który wskoczył wprost na plan, miaucząc donośnie do księżyca.
- Kittler… - zaczęła Reneé, biorąc megafon i przystawiając go do ust. Następną część swojej wypowiedzi wykrzyczała. – POMYLIŁEŚ PLAN GŁUPI KOCIE!
A zwierzak usiadł, patrząc na reżyserkę ze zdziwieniem.
- Serio? O kur*a… - miauknął po ludzkiemu, unosząc łapkę i miziając się za uszko.
- Kocie, nie klnij… - warknęła gniewnie Reneé, a zwierzak sycząc wściekle uciekł między aktorów.

~*~

Rozdział 79 : Rzeź

Sztuczna krew lała się wszędzie.
Przez wzgląd na dużą ilość aktorów i terenu, jaki musieli zająć do ukazania tej akcji, całą scenę rozgrywali na dworze.
Aktorzy „bili się”, „dźgali mieczami” i „nawalali magią” której nie było, bo dodana zostanie dopiero w efektach komputerowych.
Ale wracając do aktorów. Podczas ich „walki” wszędzie dookoła lała się sztuczna krew, dodająca efektu i dramatyzmu. Wszyscy byli w niej ubabrani. Ale, żeby nikogo nie zniesmaczyć, miała ona smak truskawkowy! Może dlatego Jree i Daxus, którzy nie mieli swojej roli na tym planie, teraz siedzieli popijając właśnie ten sok truskawkowy, który wyglądał iście jak krew.
Oczywiście Reneé tego nie widziała, bo była zbyt zajęta aktorami, którzy „nawalali się” dokładnie tak, jak przewidział to scenariusz.
Jednak kiedy sztuczna krew się skończyła, zgadnijcie przez kogo, trzeba było wymyślić coś innego. A aktorzy, nie chcąc denerwować szefowej, która była już wystarczająco wkurzona za ciągłe błędy, postanowili szybko to zatuszować i wykorzystać coś innego jako sztuczną krew.
Pech chciał, że w pobliżu tej dwójki znalazły się resztki spaghetti. A oni zaś uznali, że czerwony sos bolognese idealnie nada się na zastępstwo dla soku truskawkowego.
Nie przewidzieli jednak, że wraz z sosem na plan dostaną się resztki makaronów i warzyw, które poutykały we włosach i ubraniach aktorów, powodując u Reneé niemalże zawał.

Morał z tej bajki jest krótki i niektórym znany, nie rób nic bez wiedzy Reneé, bo dostaniesz baty.

~Podobało się? Komentuj!~

14 komentarzy:

  1. Genialne !
    Lałam jak głupia.A więc to tak powstała scena porodu, rzeź i wszystko inne.Gajeel i Levy, Wy niedobre Wy !No, koniec.A tak na marginesie, fajnie zamieniłaś imiona.Rozwaliła mnie Srza !
    Pa !

    OdpowiedzUsuń
  2. YAY!! :D Świetne :) Wczoraj skończyłam po raz enty czytać twojego bloga ,a dzisiaj chyba znów zacznę :)
    Najbardziej rozwaliłaś mnie imionami :D
    PA! ~~ Panda<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Renee, ale żeś dowaliła XDDDDD Boskie to było. Srza... Weź nie mogę! * turla się po ziemi ze śmiechu* XDDDDD WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO RENEE! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ci to wyszło... :3 Tak... Srza była najlepsza. xD Chociaż kot w butach i osioł też byli świetni. Ogólnie świetnie. A! Wszystkiego Najlepszego <333 Sto Lat... Sto Lat xD Dobra nie będę ci tu spamić ;3
    ~~Pozdrawiam i ślę wenę - Aiko

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo świetne! =3
    Śmiałam się jak głupia... I do tego Srza... ^^
    Kot w butach i osioł... Paris Hilton... FBI... Moja droga, TO BYŁO EPICKIE!
    A tak na marginesie... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I STO LAT! <3
    Całuski, NyrimChan

    OdpowiedzUsuń
  6. wprost genialne ! xD
    stronę otwierałam z wielkim bananem na twarzy a czytając.. brak słów xD
    super xD osioł the best xD
    sto lat sto lat i pozdrawiam xD

    mysza715 ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hai :D Doskonałe streszczenie wszystkich rozdziałów ^^
    Czyli ma sie rozumieć że odwieszaż bloga ?? Jeeeeeeeej :3
    ~ Marie

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam pojęcia skąd bierzesz pomysły, ale ten z filmem jest świetny.
    Czytając przypominałam sobie wcześniejszą akcję :)
    Niszczenie świetnych ujęć było przekomiczne, śmiałam się jak wariatka i skończyć nie mogłam :P
    Ach te imiona aktorów ;) - nic dodać nic odjąć

    Czekam na następne notki, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam już to wcześniej, ale że oczywiście wtedy mało czasu miałam to nie skomentowałam :P (muszę się tego oduczyć, bo ostatnio co raz częściej to robię).
    To się nazywa huczne obchodzenie urodzin xD Trochę spóźnione, ale co najważniejsze - wszystkiego najlepszego dla bloga ^.^
    A ten rozdział specjalny był prześmieszny i aż poprzypominały mi się ciekawe sceny, momenty z opowiadania... jeśli do nich wrócę, to przez ten rozdział nie będę chyba mogła tego normalnie czytać. Przypominając sobie ten rozdział wątpię, bym opanowała swój śmiech xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Płakałam ze śmiechu normalnie xD Paris Hilton, osioł i kot, Elżbieka i te spaghetti xD
    Cudny ten rodzialik :D No świetne po prostu :D
    Czekam na jakiś nowy dodatek z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem dobra w wyrażaniu opinii ale... cudowne xD
    Na twojego bloga dotarłam miesiąc temu, przeczytałam wszystko i Wow O.O, chyba zostaniesz moją mentorką.... czekam na kolejne wpisy bo się uzależniłam xD
    Wpadnij do mnie na http://cana-i-diana.blogspot.com/ ( też o FT)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahah, genialne :D
    Nakręć tai film!
    Mogę być Lucy, bo jedyne co mnie różni to to że nie mam dużych cycków B|
    Dobra, czas się uczyć, a potem lecę na drugiego twojego bloga ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie skomentowałam? Jak ja mogłam ;n; a obiecałam ;n;
    No dobra nadrobię to teraz.
    "- Masz różowe włosy, to dobrze. Bierzemy cię, to zaoszczędzimy na peruce. Następny!" ach te oszczędzanie xD szkoda że ja tak nie potrafię xD
    Gray jak zawsze ćpun ... cóż, worki pod oczami same się z siebie nie biorą xD
    Paris w roli Lu? Nawet ja z moją bujną wyobraźnią sobie tego nie potrafię wyobrazić, dobrze że rolę dostała Hucy...tylko ciekawe za c ściga ją FBI? >.<
    Gajeel dresem...Gajeel dresem...przyswajanie informacji w toku...
    Srza...tu już lałam xD samo imię wystarczyło, że popłakałam się ze śmiechu :3
    Gray-sama! Nie wiem czemu, ale naprawdę usłyszałam głos Juvii O.O chyba powinnam przestać po nocach oglądać anime, bo potem mam halucynacje o.o
    Osioł i kot w butach...rozwalili mnie już zupełnie. Nawet nie wim jak mam to opisać :DD ze śmiechu leżałam na podłodze, a jak próbowałam wstać, to aż zrzuciłamm netbooka. O opisach "zzakulisowych" rozdziałów już nawet nie wspomnę, bo przez większość śmiałam się tak bardzo, że przez następne dwie godziny bolał mnie brzuch xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twojego bloga no normalnie cudo ;**** I zapraszam też na mojego bloga, to mój pierwszy i nie jestem w tym tak dobra jak Renia ale się staram. http://ona-zauroczona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.