Tak... W tejże właśnie chwili mija
obiecane 5 rozdziałów do porodu... A tymczasem z obecną akcją jesteśmy dopiero
w połowie ~ ! Nawet nie jestem w stanie tego dokładnie określić... Cholerka,
nie umiem zebrać tego wszystkiego w jedną, spójną całość.
Bickslow : *Przygląda się z fotela
jej rozpaczaniom, zajadając pop-corn*
Muszę się ogarnąć, ogarnąć! Bo
inaczej wszystko się posypie i będzie taki fajny, dupny koniec świata!
Aaaaaa ~ !
Bickslow : Nie zwracajcie już na nią
uwagi, czytajcie.
~*~
Ranek dnia drugiego podróży
- Mogliby się pospieszyć! – Warknął
Igneel, krążąc w kółko.
Grandine, ziewając co chwilę,
zaczynała go po prostu ignorować. Zaś Metalicana z fascynacją oglądał własne
szpony.
- Na Pierwszą, ile można?! Tam i z
powrotem, toż to chwila moment jest!
- Jak ma się skrzydła, to owszem.
Ale tak iść o własnych nogach tam… Trochę cierpliwości. – Odpowiedział
Metalicana, dłubiąc sobie szponem między zębami.
- Kiedy chcę już ruszać! Tam na
górze na pewno będzie ciężko! Zobaczycie! Napotkamy przeciwne wiatry i będą
same trudności! Już się nie mogę doczekać…
Metalicana i Grandine wymownie
spojrzeli w niebo.
- Pierwsza, dopomóż. – Szepnęli
wspólnie.
~*~
Ta wioska była tak nudna i szara do
bólu że… Jak tylko kupili co mieli, uciekali stamtąd aż się kurzyło. Bo ta
nużąca atmosfera tak bardzo ich dobijała, że jeszcze chwila a straciliby chęci
by się ratować. I pośrodku wioski zmieniliby się smoki. A ci mieszkańcy pewnie
byliby tak znudzeni życiem, że nie zauważyliby tego.
Grube skórzane i futrzane ubrania,
które nieśli, na pewno nadadzą się na podróż przez góry. Były ciepłe i
wytrzymałe. Oraz ciężkie…
~*~
- Dobra, dzieciarnia. – Powiedział
Igneel, spoglądając na towarzyszy. – Przeprawa nad górskimi szczytami zajmie
nam parę godzin przy sprzyjających warunkach. Nie zatrzymujemy się jeśli nie
będzie to całkowicie konieczne. Nie jęczeć i nie narzekać, bo to najszybsza i
najniebezpieczniejsza zarazem droga. Jeśli wylądujemy w górach, skutki mogą być
tragiczne. Więc… Nakładać te czapki, szaliki i płaszcze, bo nie chcę, byście
tam zamarzli.
~*~
Parę godzin przy dobrych warunkach,
tak? To teraz im wyjdzie cały dzień drogi, cholera!
Poczuł, jak palce Gajeela mocniej
wbijając się między jego łuski, kiedy miał trudności z zachowaniem równowagi.
Nie dziwił mu się, Metalicana sam z trudem parł naprzód. Rozpaczliwie machając
skrzydłami walczył z przeciwnym wiatrem, który bił w jego łeb, spychając go do
tyłu. Jakby góry nie chciały dopuścić intruzów do siebie.
Kiedy przez silniejszy podmuch
wiatru warknął i poczuł, jak jego skrzydła prawie odmawiają mu posłuszeństwa,
miał wrażenie, że dłużej już nie pociągnie.
- Żyjecie?! – Ryknął, nie mogąc
nawet rozejrzeć się.
Grad i wiatr biły go z każdej
strony. Ledwo mógł otworzyć oczy i spojrzeć, gdzie leci, by nie przywalić w
jakiś szczyt górski.
- Cudem tak! – Odkrzyknęła mu
Grandine. I nie musiał jej widzieć, by wiedzieć, jak bardzo wyczerpana już
jest.
- Dobrze jest! – Tak, Igneel wydawał
się wręcz zadowolony z tego wszystkiego. Bo on jest idiotą i nie zdaje sobie
sprawy z powagi sytuacji.
Jeżeli nie dadzą rady przeprawić się
przez góry, mogą pożegnać się z całą szlachetną misją ratowania przed
zesmoczeniem dzieciaków. A najlepiej od razu z własnymi życiami.
~*~
- Cholera! – Warknął, kiedy na
moment tracił równowagę.
Zacisnął mocniej palce na łuskach
smoka. Ale nie zdążył. Silny wiatr uderzył go w twarz. Grad siarczyście zabił o
jego skórę. Miał wrażenie, że pęd powietrza mógłby go teraz złamać. I to dosłownie.
Z warknięciem wbił mocno palce między łuski i przywarł do grzbietu Metalicany.
Czuł pod sobą pracę mięśni smoka.
Nie musiał widzieć, by wiedzieć, jak szybko pracują te potężne, silne skrzydła.
A jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że poruszają się do przodu w ślimaczym
tempie.
I nagle usłyszał coś, przez co
mógłby ogłuchnąć. Potężny, silny i ogłuszający smoczy ryk. Miał wielką chęć
zatkania uszy dłońmi, ale gdyby je oderwał od łusek, spadłby. Więc tylko
zacisnął zęby, modląc się, by ta przeprawa szybko minęła.
I nagle poczuł dziwny spokój. Wiatr
zdawał się być mniej wrogi, grad nie bił już go tak zaciekle. I zdawało mu się,
że Metalicana o wiele spokojniej leciał ponad szczytami górskimi.
- Grandine? – Usłyszał głos swojego
przybranego ojca.
- W końcu jestem Podniebną Smoczycą,
czyż nie? – Odpowiedziała, jakby z rozbawieniem.
- No wiesz, zepsułaś całą zabawę! –
Jęknął Igneel, jakby obrażony.
~*~
Kiedy w końcu przelecieli nad
ostatnimi szczytami górskimi, powietrze jakby się zmieniło. Lecieli z wiatrem,
dzięki czemu nagle okazało się, że wystarczy im dobrze ustawić skrzyła a pęd
powietrza sam zaniesie ich daleko od gór.
A dzięki temu, że wiatr był
sprzyjający, nie musieli się aż tak obawiać, że spadną. Bo powietrze biło ich w
plecy, a nie w twarze. I to nie tak mocno, bo prędkość lotu smoków prawie
nadganiała wiatr.
W końcu oderwał się od grzbietu
Igneela. I mógł rozejrzeć się dookoła. Musiał przyznać, było co podziwiać.
Niebo było wprawdzie zachmurzone,
ale tam, daleko przed nimi zmieniało się w czyste i błękitne. Skaliste góry z
wolna zmieniały się w wyżyny, a te potem w równiny. Mógł nawet przysiąc, że
gdzieś tam na jednej z dróg przecinającej te tereny dostrzegł karawanę
kupiecką.
- Gehee! – Usłyszał donośny chichot
i spojrzał na Metalicanę, który szczerząc się jak głupi wystawił jęzor.
Gajeel i Wendy również zachwycali
się teraz widokami. Póki mogli je podziwiać.
Spojrzał na swoje dłonie. Były już
praktycznie całe porośnięte łuskami. Zaledwie w paru miejscach mógł dostrzec
jeszcze swoją skórę. A że łuski aż za dobrze izolowały ciepło, miał wrażenie że
gotuje się wewnątrz. Zastanawiał się, czy tak samo czuje się Igneel. On był
cały w łuskach i to grubszych i silniejszych od tych, które porastały Natsu.
Był wieli i silny, a na dodatek był Ognistym Smokiem.
- Będziemy lecieć, póki mamy
sprzyjające wiatry. Nadrobimy tym sporo drogi. – Powiedział Metalicana. –
Grandine, możesz ocenić jak długo pogoda będzie nam sprzyjała?
- Jasne. – Odpowiedziała smoczyca. A
potem przez krótką chwilę milczała. – Mamy szczęście. Ta droga wiatru prowadzi
aż do Smoczego Leża. Potrwa jeszcze z dwa dni, a potem dopiero się zmieni.
- Ło, to mamy szczęście! – Zawołał
Igneel. Machnął leniwie skrzydłami, by utrzymać wysokość.
- Owszem. I to dużo szczęścia. Dużo
czasu nadrobimy.
- Aye, sir! – Zawołał wesoło Natsu.
~Podobało się? Komentuj!~
Pierwsza~!
OdpowiedzUsuńGrandine... Zniszczyłaś im zabawę :3 No i w tym rozdziale było już na 100% widać po kim Natsu odziedziczył... środek xD
UsuńShiro: Brickslow, dobry pop-corn? Pewnie dobry :D
I nie ma poroduuuu ;_; Juvia kiedy urodzisz? Wiesz może?
Shiro: Zgaduje, że za...Hmmm... 4 rozdziały? Ciekawe... ^^
Szczęście jest po waszej stronie! No cóż nie przeciągając (trudno mi to wychodzi xD) życzę weny i Renee nie przejmuj się. Koniec świata to był kiedy rozpoczęła się walka dwóch strasznych Erz... * dodaje szeptem i czuje jak przechodzą jej ciarki po plecach *
Buziaki! :*
Trochę mało się działo, ciągle tylko podróż i podróż...Współczuje im ;( To jeszcze trochę i nasi smoczy zabójcy się przemienią ! To straszne ! Muszą zdążyć ! Gray ! Co się z tobą stało ! Chcę wiedzieć jak udobruchałeś Juvię ! Biedne smoki ! Biedna Lucy i Levy, oraz wszyscy ! Podobają mi się te teksty z pierwszą ^^ Hahah ! Igeneel nie ma zabawy ! Gehee ! A to miasteczko jakieś straszne było ! Brrrr.... Aż mam ciarki ! Miasto zombie ! Na bank ! Nie martw się Ren ;D W spokoju poczekam na poród ^^ Najważniejsze by akcja działa się jak należy, potem wciśniesz Juvię ! Chociaż już chcę tego bobasa xD Bickslow podziel się ! Głodna jestem ! Reneé czekam niecierpliwie na więcej ! I spokojnie ! Będzie dobrze ;D
OdpowiedzUsuńTrzecia! :D
OdpowiedzUsuńZaraz zacznę czytać ^^
A więc...
Usuńpodróż i podróż :D
Ech to musi być męczące tak trzymać się smoka :c
Współczuję im... No ale.. czekam teraz z niecierpliwością na poród Juvii :D
Buziaki :**
Podróżnicy ^^
OdpowiedzUsuń"Igneel wydawał się wręcz zadowolony z tego wszystkiego. Bo on jest idiotą" Przez chwilę nie umiałam dalej czytać, bo się śmiałam. Jaki syn, taki ojciec.. :) "No wiesz, zepsułaś całą zabawę!"
Oby jak najszybciej ukazało się te 5 rozdziałów, bo nie mogę się doczekać porodu.. To będzie chłopczyk, za parę miesięcy Luszi zajdzie w ciążę, urodzi dziewczynkę, a gdy dzieciaczki dorosną to wezmą ślub i wszyscy będzą Happy :3 Chociaż ojcowie mogą dostać zawału, to mamusie będą na pewno zadowlone, bo przecież po ślubie itd. Juvia powinna przestać być taka niechętna dla Lucy.. Nie będzie już jej rywalką w miłości, a tylko dobrą przyjaciółką, będą się spotykały na herbatce i rozprawiały o dzieciaczkach, a ojcowie..
Stop! No nic, rozdział fajny i czekamy na więcej, bo gdy Juvia urodzi chłopczyka, to z parę miesięcy...
*.*
UsuńO mój Boże!! Chyba się zakochałam xD Miałam przeczytać z 2 rozdziały a skończyło się na wszystkich... Nie mogłam na to nic poradzić, gdy Ty robisz mi takie coś i piszesz tak super fabułę, nie wspominając już o stylu xD Z niecierpliwością czekan na kolejne rozdziały. Życzę ogromnej weny ;)
OdpowiedzUsuńPS. Tak bardzo chce więcej Bickslow x Reneé xD
Haha rzeczywiście widać tu jak na dłoni po kim Natsu jest.. taki jaki jest xD Rozdzialik coś krótki, ale mi podobało się jak zawsze : ) Denerwuje się co raz bardziej przez porastające magów łuski, zaczynam się martwić czy zdążą na czas... (Już to widzę jak Lucy i Levy witając się z ukochanymi... smokami xD). A co do tego co pisałaś na początku, może po prostu to przez to że tak dokładnie nam wszystko opisujesz? Co oczywiście jest lepsze :) I tak ostatnio bardzo często dodajesz rozdziały nie tracąc przy tym na jakości więc jest dobrze :D
OdpowiedzUsuńI Bickslow , rozkminy Renusi-chan to nie kino, zabieraj ten popcorn -.- ^.^
Buziaki kochanie :*
Ale Ty to pięknie ujęłaś, "dupny koniec świata" *.*
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że mają szczęście (ahh, te powtórzenia..), ale niech już dolecą i niech Gajeel wraca do Levy x3
A na poród cierpliwie czekam. Tak tak, jestem cierpliwym chochlikiem U^U
A tak po przejrzeniu komentarzy.. stwierdzam, że faktycznie, za mało mamy Renee x Bickslow hihi x3
Zgadzam się z Angeliną ^^ Renee x Bickslow plisss ;)
UsuńNo cóż poród jeszcze poczeka.. Mi to ta nie przeszkadza ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się strasznie akcja z podróżą :3
Pisz pisz jak najszybciej kochana.
Zepsuli Igneel zabawę.. xD Widać w kogo się wdał nasz Natsu.
oni nie moga się całkowicie przemienić...Znaczy mogą ,ale musza wrócić do swojej formy.Bo np. jak taki smok Gajeel zmieści się w mieszkanku Levy lub Natsu...przecież on ma żonę !
Kurcze...Chce wiedzieć jak Gray pogodzi się z Juvią. Po pogodzi się prawda ? :D
No i te teksty z pierwszą .
Wiesz teraz to mam tak,że na twoje rozdziały czekam z niecierpliwością tak jakbym czekała na nowy chapter mangi xD
*Jestem w niebowzięta i skacze ze szczęścia.*
I na koniec mała prośba...jak napisać (+18 ) bo boje się ,że spieprzę i mi nie wyjdzie T_T A tego nie chce.
W sumie mogłabym to ominąć..ale No właśnie ale. :/
W każdym razie czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością.
Ja chce już Smocze Leże! :3
Sayo Naraaa~!
~Pozdrawia,Redfox.
Jenny, kochana, tam u góry jest moje gg :3 Jak masz problemy to wal śmiało, jestem zawsze chętna do pomocy :3
UsuńJa się tam cieszę,że Grandine zepsuła zabawę. Nie chciałabym,żeby któryś ze Smoczych Zabójców został zmieciony przez wiatr z grzbietu swojego opiekuna. Mam nadzieję,że żaden z nich nie zamieni się w smoka na zawsze,bo chyba bym tego nie przeżyła.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i nie martw się Renee jestem pewna,że poradzisz sobie ze skleceniem akcji :)
Super! Ale ta podróż musi ich nudzić, współczuje im. Mam nadzieję że smoki ich uratują.
OdpowiedzUsuń