piątek, 5 kwietnia 2013

53 : Sprzyjające wiatry

 Tak... W tejże właśnie chwili mija obiecane 5 rozdziałów do porodu... A tymczasem z obecną akcją jesteśmy dopiero w połowie ~ ! Nawet nie jestem w stanie tego dokładnie określić... Cholerka, nie umiem zebrać tego wszystkiego w jedną, spójną całość.
Bickslow : *Przygląda się z fotela jej rozpaczaniom, zajadając pop-corn*
Muszę się ogarnąć, ogarnąć! Bo inaczej wszystko się posypie i będzie taki fajny, dupny koniec świata!
Aaaaaa ~ !
Bickslow : Nie zwracajcie już na nią uwagi, czytajcie.



~*~

Ranek dnia drugiego podróży



- Mogliby się pospieszyć! – Warknął Igneel, krążąc w kółko.

Grandine, ziewając co chwilę, zaczynała go po prostu ignorować. Zaś Metalicana z fascynacją oglądał własne szpony.

- Na Pierwszą, ile można?! Tam i z powrotem, toż to chwila moment jest!

- Jak ma się skrzydła, to owszem. Ale tak iść o własnych nogach tam… Trochę cierpliwości. – Odpowiedział Metalicana, dłubiąc sobie szponem między zębami.

- Kiedy chcę już ruszać! Tam na górze na pewno będzie ciężko! Zobaczycie! Napotkamy przeciwne wiatry i będą same trudności! Już się nie mogę doczekać…

Metalicana i Grandine wymownie spojrzeli w niebo.

- Pierwsza, dopomóż. – Szepnęli wspólnie.



~*~



Ta wioska była tak nudna i szara do bólu że… Jak tylko kupili co mieli, uciekali stamtąd aż się kurzyło. Bo ta nużąca atmosfera tak bardzo ich dobijała, że jeszcze chwila a straciliby chęci by się ratować. I pośrodku wioski zmieniliby się smoki. A ci mieszkańcy pewnie byliby tak znudzeni życiem, że nie zauważyliby tego.

Grube skórzane i futrzane ubrania, które nieśli, na pewno nadadzą się na podróż przez góry. Były ciepłe i wytrzymałe. Oraz ciężkie…



~*~


- Dobra, dzieciarnia. – Powiedział Igneel, spoglądając na towarzyszy. – Przeprawa nad górskimi szczytami zajmie nam parę godzin przy sprzyjających warunkach. Nie zatrzymujemy się jeśli nie będzie to całkowicie konieczne. Nie jęczeć i nie narzekać, bo to najszybsza i najniebezpieczniejsza zarazem droga. Jeśli wylądujemy w górach, skutki mogą być tragiczne. Więc… Nakładać te czapki, szaliki i płaszcze, bo nie chcę, byście tam zamarzli.



~*~



Parę godzin przy dobrych warunkach, tak? To teraz im wyjdzie cały dzień drogi, cholera!

Poczuł, jak palce Gajeela mocniej wbijając się między jego łuski, kiedy miał trudności z zachowaniem równowagi. Nie dziwił mu się, Metalicana sam z trudem parł naprzód. Rozpaczliwie machając skrzydłami walczył z przeciwnym wiatrem, który bił w jego łeb, spychając go do tyłu. Jakby góry nie chciały dopuścić intruzów do siebie.

Kiedy przez silniejszy podmuch wiatru warknął i poczuł, jak jego skrzydła prawie odmawiają mu posłuszeństwa, miał wrażenie, że dłużej już nie pociągnie.

- Żyjecie?! – Ryknął, nie mogąc nawet rozejrzeć się.

Grad i wiatr biły go z każdej strony. Ledwo mógł otworzyć oczy i spojrzeć, gdzie leci, by nie przywalić w jakiś szczyt górski.

- Cudem tak! – Odkrzyknęła mu Grandine. I nie musiał jej widzieć, by wiedzieć, jak bardzo wyczerpana już jest.

- Dobrze jest! – Tak, Igneel wydawał się wręcz zadowolony z tego wszystkiego. Bo on jest idiotą i nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.

Jeżeli nie dadzą rady przeprawić się przez góry, mogą pożegnać się z całą szlachetną misją ratowania przed zesmoczeniem dzieciaków. A najlepiej od razu z własnymi życiami.



~*~



- Cholera! – Warknął, kiedy na moment tracił równowagę.

Zacisnął mocniej palce na łuskach smoka. Ale nie zdążył. Silny wiatr uderzył go w twarz. Grad siarczyście zabił o jego skórę. Miał wrażenie, że pęd powietrza mógłby go teraz złamać. I to dosłownie. Z warknięciem wbił mocno palce między łuski i przywarł do grzbietu Metalicany.

Czuł pod sobą pracę mięśni smoka. Nie musiał widzieć, by wiedzieć, jak szybko pracują te potężne, silne skrzydła. A jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że poruszają się do przodu w ślimaczym tempie.

I nagle usłyszał coś, przez co mógłby ogłuchnąć. Potężny, silny i ogłuszający smoczy ryk. Miał wielką chęć zatkania uszy dłońmi, ale gdyby je oderwał od łusek, spadłby. Więc tylko zacisnął zęby, modląc się, by ta przeprawa szybko minęła.

I nagle poczuł dziwny spokój. Wiatr zdawał się być mniej wrogi, grad nie bił już go tak zaciekle. I zdawało mu się, że Metalicana o wiele spokojniej leciał ponad szczytami górskimi.

- Grandine? – Usłyszał głos swojego przybranego ojca.

- W końcu jestem Podniebną Smoczycą, czyż nie? – Odpowiedziała, jakby z rozbawieniem.

- No wiesz, zepsułaś całą zabawę! – Jęknął Igneel, jakby obrażony.



~*~


Kiedy w końcu przelecieli nad ostatnimi szczytami górskimi, powietrze jakby się zmieniło. Lecieli z wiatrem, dzięki czemu nagle okazało się, że wystarczy im dobrze ustawić skrzyła a pęd powietrza sam zaniesie ich daleko od gór.

A dzięki temu, że wiatr był sprzyjający, nie musieli się aż tak obawiać, że spadną. Bo powietrze biło ich w plecy, a nie w twarze. I to nie tak mocno, bo prędkość lotu smoków prawie nadganiała wiatr.

W końcu oderwał się od grzbietu Igneela. I mógł rozejrzeć się dookoła. Musiał przyznać, było co podziwiać.

Niebo było wprawdzie zachmurzone, ale tam, daleko przed nimi zmieniało się w czyste i błękitne. Skaliste góry z wolna zmieniały się w wyżyny, a te potem w równiny. Mógł nawet przysiąc, że gdzieś tam na jednej z dróg przecinającej te tereny dostrzegł karawanę kupiecką.

- Gehee! – Usłyszał donośny chichot i spojrzał na Metalicanę, który szczerząc się jak głupi wystawił jęzor.

Gajeel i Wendy również zachwycali się teraz widokami. Póki mogli je podziwiać.

Spojrzał na swoje dłonie. Były już praktycznie całe porośnięte łuskami. Zaledwie w paru miejscach mógł dostrzec jeszcze swoją skórę. A że łuski aż za dobrze izolowały ciepło, miał wrażenie że gotuje się wewnątrz. Zastanawiał się, czy tak samo czuje się Igneel. On był cały w łuskach i to grubszych i silniejszych od tych, które porastały Natsu. Był wieli i silny, a na dodatek był Ognistym Smokiem.

- Będziemy lecieć, póki mamy sprzyjające wiatry. Nadrobimy tym sporo drogi. – Powiedział Metalicana. – Grandine, możesz ocenić jak długo pogoda będzie nam sprzyjała?

- Jasne. – Odpowiedziała smoczyca. A potem przez krótką chwilę milczała. – Mamy szczęście. Ta droga wiatru prowadzi aż do Smoczego Leża. Potrwa jeszcze z dwa dni, a potem dopiero się zmieni.

- Ło, to mamy szczęście! – Zawołał Igneel. Machnął leniwie skrzydłami, by utrzymać wysokość.

- Owszem. I to dużo szczęścia. Dużo czasu nadrobimy.

- Aye, sir! – Zawołał wesoło Natsu.



~Podobało się? Komentuj!~

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Grandine... Zniszczyłaś im zabawę :3 No i w tym rozdziale było już na 100% widać po kim Natsu odziedziczył... środek xD
      Shiro: Brickslow, dobry pop-corn? Pewnie dobry :D
      I nie ma poroduuuu ;_; Juvia kiedy urodzisz? Wiesz może?
      Shiro: Zgaduje, że za...Hmmm... 4 rozdziały? Ciekawe... ^^
      Szczęście jest po waszej stronie! No cóż nie przeciągając (trudno mi to wychodzi xD) życzę weny i Renee nie przejmuj się. Koniec świata to był kiedy rozpoczęła się walka dwóch strasznych Erz... * dodaje szeptem i czuje jak przechodzą jej ciarki po plecach *
      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Trochę mało się działo, ciągle tylko podróż i podróż...Współczuje im ;( To jeszcze trochę i nasi smoczy zabójcy się przemienią ! To straszne ! Muszą zdążyć ! Gray ! Co się z tobą stało ! Chcę wiedzieć jak udobruchałeś Juvię ! Biedne smoki ! Biedna Lucy i Levy, oraz wszyscy ! Podobają mi się te teksty z pierwszą ^^ Hahah ! Igeneel nie ma zabawy ! Gehee ! A to miasteczko jakieś straszne było ! Brrrr.... Aż mam ciarki ! Miasto zombie ! Na bank ! Nie martw się Ren ;D W spokoju poczekam na poród ^^ Najważniejsze by akcja działa się jak należy, potem wciśniesz Juvię ! Chociaż już chcę tego bobasa xD Bickslow podziel się ! Głodna jestem ! Reneé czekam niecierpliwie na więcej ! I spokojnie ! Będzie dobrze ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzecia! :D
    Zaraz zacznę czytać ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc...
      podróż i podróż :D
      Ech to musi być męczące tak trzymać się smoka :c
      Współczuję im... No ale.. czekam teraz z niecierpliwością na poród Juvii :D
      Buziaki :**

      Usuń
  4. Podróżnicy ^^
    "Igneel wydawał się wręcz zadowolony z tego wszystkiego. Bo on jest idiotą" Przez chwilę nie umiałam dalej czytać, bo się śmiałam. Jaki syn, taki ojciec.. :) "No wiesz, zepsułaś całą zabawę!"
    Oby jak najszybciej ukazało się te 5 rozdziałów, bo nie mogę się doczekać porodu.. To będzie chłopczyk, za parę miesięcy Luszi zajdzie w ciążę, urodzi dziewczynkę, a gdy dzieciaczki dorosną to wezmą ślub i wszyscy będzą Happy :3 Chociaż ojcowie mogą dostać zawału, to mamusie będą na pewno zadowlone, bo przecież po ślubie itd. Juvia powinna przestać być taka niechętna dla Lucy.. Nie będzie już jej rywalką w miłości, a tylko dobrą przyjaciółką, będą się spotykały na herbatce i rozprawiały o dzieciaczkach, a ojcowie..
    Stop! No nic, rozdział fajny i czekamy na więcej, bo gdy Juvia urodzi chłopczyka, to z parę miesięcy...

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże!! Chyba się zakochałam xD Miałam przeczytać z 2 rozdziały a skończyło się na wszystkich... Nie mogłam na to nic poradzić, gdy Ty robisz mi takie coś i piszesz tak super fabułę, nie wspominając już o stylu xD Z niecierpliwością czekan na kolejne rozdziały. Życzę ogromnej weny ;)
    PS. Tak bardzo chce więcej Bickslow x Reneé xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha rzeczywiście widać tu jak na dłoni po kim Natsu jest.. taki jaki jest xD Rozdzialik coś krótki, ale mi podobało się jak zawsze : ) Denerwuje się co raz bardziej przez porastające magów łuski, zaczynam się martwić czy zdążą na czas... (Już to widzę jak Lucy i Levy witając się z ukochanymi... smokami xD). A co do tego co pisałaś na początku, może po prostu to przez to że tak dokładnie nam wszystko opisujesz? Co oczywiście jest lepsze :) I tak ostatnio bardzo często dodajesz rozdziały nie tracąc przy tym na jakości więc jest dobrze :D
    I Bickslow , rozkminy Renusi-chan to nie kino, zabieraj ten popcorn -.- ^.^
    Buziaki kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ty to pięknie ujęłaś, "dupny koniec świata" *.*
    Całe szczęście, że mają szczęście (ahh, te powtórzenia..), ale niech już dolecą i niech Gajeel wraca do Levy x3
    A na poród cierpliwie czekam. Tak tak, jestem cierpliwym chochlikiem U^U
    A tak po przejrzeniu komentarzy.. stwierdzam, że faktycznie, za mało mamy Renee x Bickslow hihi x3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Angeliną ^^ Renee x Bickslow plisss ;)

      Usuń
  8. No cóż poród jeszcze poczeka.. Mi to ta nie przeszkadza ^^
    Podoba mi się strasznie akcja z podróżą :3
    Pisz pisz jak najszybciej kochana.
    Zepsuli Igneel zabawę.. xD Widać w kogo się wdał nasz Natsu.
    oni nie moga się całkowicie przemienić...Znaczy mogą ,ale musza wrócić do swojej formy.Bo np. jak taki smok Gajeel zmieści się w mieszkanku Levy lub Natsu...przecież on ma żonę !
    Kurcze...Chce wiedzieć jak Gray pogodzi się z Juvią. Po pogodzi się prawda ? :D
    No i te teksty z pierwszą .
    Wiesz teraz to mam tak,że na twoje rozdziały czekam z niecierpliwością tak jakbym czekała na nowy chapter mangi xD
    *Jestem w niebowzięta i skacze ze szczęścia.*
    I na koniec mała prośba...jak napisać (+18 ) bo boje się ,że spieprzę i mi nie wyjdzie T_T A tego nie chce.
    W sumie mogłabym to ominąć..ale No właśnie ale. :/
    W każdym razie czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością.
    Ja chce już Smocze Leże! :3
    Sayo Naraaa~!
    ~Pozdrawia,Redfox.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenny, kochana, tam u góry jest moje gg :3 Jak masz problemy to wal śmiało, jestem zawsze chętna do pomocy :3

      Usuń
  9. Ja się tam cieszę,że Grandine zepsuła zabawę. Nie chciałabym,żeby któryś ze Smoczych Zabójców został zmieciony przez wiatr z grzbietu swojego opiekuna. Mam nadzieję,że żaden z nich nie zamieni się w smoka na zawsze,bo chyba bym tego nie przeżyła.
    Weny życzę i nie martw się Renee jestem pewna,że poradzisz sobie ze skleceniem akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Ale ta podróż musi ich nudzić, współczuje im. Mam nadzieję że smoki ich uratują.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.