środa, 3 kwietnia 2013

52 : Ślub? Gwiazdy.

Kasztanki ~ ! Chyba żeście się przyzwyczaili, iż co dwa dni u mnie są rozdziały >.< Cóż, tak wyszło że ta akcja, którą obecnie opisuję, tak mi się podoba, że nie jestem w stanie zwlekać z pisaniem :3 Lepiej dla was, ot co ~ !
Bickslow : Ren~chan nie poszła do szkoły. Zła Ren~chan. Bardzo zła. Niedobra.
No weź >.< A co ja miałam tam iść, jak nie będzie prądu? Połowę lekcji już mam odwołanych, bo co to za zawodowe informatyka bez kompów? A poza tym nie będę tam marznąć >.<
Bickslow : Tak, tak, wmawiaj sobie. Powiedziane było, trzy dni. Ren~chan jednak musiała trochę poplątać, więc zmuszony jestem zaznaczać wam, w którym momencie podróży aktualnie są nasi Smoczy Zabójcy. No to czytajcie, drogie panie ~ !
Dzieciaczki : Czytajcie, czytajcie ~ !

~*~

Chciała ślub to będzie miała ślub!
Jeżeli jej tak bardzo na tym zależało, to będzie zadowolona. A on przynajmniej będzie miał spokój. I dobrze! Zerknął jeszcze raz do kieszeni, czy aby mały prezent dla Juvii jest na swoim miejscu… Jest.
A więc cicho odetchnął i nacisnął klamkę, otwierając drzwi.
- Tadaima. – Powiedział, wchodząc do środka. Juvia mu nie odpowiedziała.
Odetchnął cicho i pokręcił głową, nogą zamykając drzwi. Skierował się w stronę sypialni, wsadzając dłonie do kieszeni spodni. Miał rację. Juvia leżała w łóżku, trzymając w dłoni książkę i czytając coś. Zerknęła na niego. A potem udała, że go nie widzi, bo wróciła spojrzeniem do niego.
Czyli dalej jest na niego zła o to wszystko…  Już nie wiedział, kogo woli – fanatyczkę czy wiecznie złą.
Po tytule książki wywnioskował, że to jakieś romansidło.
Westchnął cicho i podszedł. Klęknął przy łóżku. I wsunął obie dłonie pod kołdrę, odszukując po chwili jej nabrzmiały brzuch. Tak było jego dziecko… Był wniebowzięty, ilekroć dotykał jej brzucha. To było takie uczucie… Nie dało się tego porównać z niczym innym. Coś naprawdę niezwykłego.
Przez moment dostrzegł rozanielone spojrzenie dziewczyny. A potem chyba sobie przypomniała, że jest na niego zła, bo wcisnęła nos między kartki książki. Uśmiechnął się mimowolnie.
- Jak się czujesz? – Spytał ostrożnie. I tak, jak się spodziewał, nie odpowiedziała. Ale nie poddał się. – Mam coś dla ciebie zrobić?
Takim czymś nic nie zdziała. Juvia go ignorowała, udając że czyta. Ale widział, że jej oczy wodzą cały czas po tym samym zdaniu. Zbyt długo nie przewracała strony.
Sięgnął więc do kieszeni. I zacisnął dłoń na tym małym pudełeczku. Widział ukradkowe, zaciekawione spojrzenie Juvii. Ale udał, że nie zauważył tego.
- Wiesz, mam coś dla ciebie. – Powiedział, wyciągając pudełeczko. Jednak zacisnął na nim dłoń tak, by dziewczyna nie mogła widzieć, co trzyma. – Wiesz, skoro jednak mamy być rodzicami… I już tyle ze sobą jesteśmy… To chyba pora na to. – Stwierdził.
Widział, jak jej ręce zaczęły drżeć. Kurczowo zaciskała palce na książce, by to ukryć. Ale on widział. Rozluźnił w końcu uścisk i pozwolił, by Juvia dostrzegła małe pudełeczko, które trzymał. Całkiem zapomniała o książce i wręcz odrzuciła ją na bok, wpatrując się to w Gray’a, to w pudełeczko.
- A-alee… Gray-sama… - Jęknęła.
- Juvia, zostań moją żoną. – Powiedział, wyciągając z pudełeczka pierścionek. Już miał go wsunąć na jej palec, gdy…
- Nie! – Krzyknęła, zrywając się z łóżka. Kołdra uderzyła o niego i na moment się w niej zaplątał, gubiąc pierścionek. – Gray-sama robi tak tylko dlatego, że Juvia tego chciała! Ale Juvia chce, by Gray-sama naprawdę chciał być mężem Juvii! Juvia się nie zgadza! – Krzyknęła. I usłyszał trzask drzwi.
Cholera by ją… Kiedy w końcu uwolnił się z kołdry rozejrzał się dookoła. I dostrzegł pierścionek, leżący na podłodze. Diamencik błyszczał wesoło. Zupełnie, jakby śmiał się, że tak to wyszło.
- Głupi… - Warknął, zaciskając dłoń na pierścionku. Jakby chciał go tym uciszyć.

~*~

Koniec dnia pierwszego podróży

Gajeel z Natsu ustawili stos drewna. A Igneel, zionąc cienkim strumieniem ognia podpalił go, tworząc ognisko.
Nie było nawet groty. Zdani na łaskę pogody nocowali na otwartym terenie, bo nigdzie nie było innego miejsca. Niedawno opuścili las, a przed nimi, tam daleko na horyzoncie, majaczyły góry o szczytach pokrytych śniegiem.
Tak, to będzie ciężka przeprawa.
- Obawiam się, że wasze ubrania nie wystarczą. – Powiedziała Grandine, dreptając po ziemi, jakby udeptując sobie legowisko. Przeryła w paru miejscach glebę pazurami, a potem położyła się, patrząc dużymi, mądrymi oczami na towarzyszy. – Tam wysoko, w górach panuje bardzo niska temperatura. Wasze ubrania są… Mizerne. Zaś jeśli wliczymy w to prędkość i wiatr…
- Zamarzniecie w cholerę. – Stwierdził Igneel jak gdyby nigdy nic.
Trójka Smoczych Zabójców, siedząc przy wesoło trzaskającym ogniu, zastanawiali się, co robić. Nie znali tych terenów. Nigdy nie byli tak daleko od Magnolii. Ba, praktycznie nigdy im się nie zdarzyło opuścić Fiore, a już dawno przekroczyli granicę.
- U podnóża gór jest wioska. I tam zimno już sięga, więc będziecie mogli się tam wyposażyć w jakieś grube ubrania czy futra. – Dodał Metalicana, spoglądając na góry.
- A nie da się tych gór jakoś ominąć? – Spytała Wendy. Wyciągała ręce do ognia, bo dłonie jej zmarzły i zdrętwiały zarówno od zimnego wiatru jak i kurczowego zaciskania palców na łuskach smoczycy.
- Nadłożylibyśmy dobrych kilka dni drogi. – Stwierdziła Grandine. Rozwarła paszczę i przesunęła silnym językiem po kłach. – Zgłodniałam. – Palnęła, zupełnie zmieniając temat. I choć przed chwilą przygotowała sobie „legowisko”, wstała zaraz rozprostowując skrzydła.
- Nie tylko ty.
- Jak głodni to szukać żarcia, a nie marudzić. – Prychnął Metalicana. Poruszał leniwie skrzydłami i rozglądał się dookoła. A potem spojrzał za siebie. – Ten las, co mijaliśmy go… Pełno tam będzie zwierzyny. Oby dużej. - Zerknął jeszcze raz na trójkę ludzi zgromadzoną przy ognisku. – Głodni?
- Ta, ale ja mam żarcie ze sobą. – Powiedział Natsu, klepiąc z wyszczerzem swój plecak.
- I ja. – Dodał Gajeel, wskazując na, bądź co bądź, bardziej wór niż plecak, z którym chodził na misje.
Tylko Wendy nagle spłonęła rumieńcem, cofając dłonie od ognia.
- Ale ja nie wzięłam… - Stwierdziła, zaciskając palce na kolanach.
- W takim razie coś ci przyniosę. – Powiedziała Grandine.
- Dobra, dzieciarnia, nie ruszać mi się stąd. Dorośli idą. – Zawołał Igneel i zarechotał, widząc poirytowanie Natsu.
- Też jestem dorosły! – Wrzasnął, wymachując bez sensu pięściami.
- Oczywiście, oczywiście… Dzieciaku!
Już nie czekając na odpowiedź Igneel machnął skrzydłami i już po chwili razem z pozostałą dwójką opuścili ten obóz.. Natsu jeszcze coś tam warczał pod nosem. Ale zaraz przestał.

~*~

- Jak myślicie, jak zareaguje? – Spytała Grandine.
Trzy smoki szły przez las. Zwierzynę znaleźli, zjedli. Teraz już, zaspokoiwszy głód, nie spieszyli się za bardzo z powrotem. Spokojnie szli sobie, rozmawiając o najbliższych wydarzeniach.
- Nie wiem. – Odpowiedział Metalicana. – Bardzo nienawidzi ludzi… Możemy się spodziewać wszystkiego.
- Narzekacie! Przekonamy się jak będziemy na miejscu! – Stwierdził beztrosko Igneel.
On jako jedyny nie szedł sobie spokojnie. Bo skakał to tu, to tam… Coś tam podpalił, coś tam podrapał… Coś tam zmiażdżył ogonem. Zupełnie, jakby się bawił.
- Tak, to na pewno… Wolałabym być jednak gotowa na każdą możliwość. - Grandine z irytacją obserwowała poczynania drugiego smoka. Widać było, że jego beztroskie zachowanie ją irytuje. Bo ona martwiła się. I to chyba za bardzo.
- Trzeba się spodziewać wszystkiego. – Powtórzył Metalicana, z rozmysłem omijając powalone, przypalone drzewo. – Wiemy, że nienawidzi ludzi. Ale jest też jeden sposób. Jeśli się uda, wszystko skończy się dobrze. Jeśli nie… Obawiam się, że to będzie ich ostatnia podróż w życiu.
- Nie mów tak! – Jęknęła Grandine, spuszczając nisko łeb. – Nie chcę tak myśleć. Wendy jest taka młoda… To jeszcze dziecko! Cale życie przed nią! Może się zakochać, poznać tyle nowych rzeczy! A kiedyś, jak dorośnie, założyć rodzinę! Jeszcze całe życie przed nią!
- Wiem. – Poczuła szturchnięcie w bok. I zerknęła na Metalicanę, który schylonym łbem dotknął ją, jakby próbując pocieszyć. – Dlatego będziemy się starać. I ochronimy ich.
- Ale wy się wleczecie! – Zawołał gdzieś z przodu Igneel, skacząc z drzewa na drzewo, które pod jego ciężarem załamywały się.
- Przynajmniej niczego nie rozwalamy tak jak ty. Ciekawe, czy Natsu się w ciebie wdał? Co tylko zobaczy, to rozwali. Całkowity brak mózgu. – Stwierdził Metalicana, wyszczerzając w wrednym grymasie zębiska.
- Ja nie mam mózgu?! – Igneel zostawił drzewa i skoczył na Metalicanę.
Po chwili już Grandine słyszała jak szpony i zęby drapią łuski, kiedy dwa smoki walczyły ze sobą zaciekle, ale jednak… Całkowicie przyjaźnie.
- O Pierwsza, jak tu zrozumieć facetów? Przyjaciele, a będą się bić… - Jęknęła Grandine, omijając ich i idąc dalej.
Jeszcze tylko usłyszała gdzieś tam z tyłu wspólny, pełen zrozumienia pomruk. „Baby”.

~*~

Wszyscy już pojedzeni, zaspokoiwszy swoje potrzeby, leżeli na gołej ziemi, patrząc w czyste, gwiaździste niebo. Nie odzywali się. A po prostu odpoczywali.
Czy dzień ten można było nazwać pełnym przygód? Cóż… Dla smoków był to bardzo wyczerpujący dzień. Ciężki lot z małymi przerwami na odpoczynek. Zaś dla ludzi… Pewnie był nudny. Bo poza również tymi małymi przerwami, gdzie mogli rozprostować nogi… Cały czas spędzali na grzbietach smoków, próbując się utrzymać.
- Z powrotem będzie lepiej. Spokojniej. Teraz pędzimy na chama, ale w drodze powrotnej przystopujemy. – Powiedział Igneel, z przymkniętymi oczami leżąc na ziemi. Natsu, oparty plecami o brzuch smoka, wystawił nogi w kierunku ognia.
- Nie wykończycie się teraz? – Spytała z troską Wendy, która siedziała na łapach Grandine. Smoczyca, z nisko opuszczonym łbem, patrzyła na dziewczynkę. Co chwilę jej silny oddech niszczył fryzurę dziewczynki.
- Oj, maleńka, ty jeszcze nie znasz prawdziwej siły smoków! Taka przeprawa to dla nas nic! – Metalicana wyszczerzył kły. Najpewniej chciał zrobić coś na styl uśmiechu, ale… Wyszło to trochę przerażająco.
- Ale na każdej przerwie wyglądacie, jakbyście mieli zaraz paść z wyczerpania. – Odpowiedziała dziewczynka.
Na to jednak nikt nie odpowiedział. Bo żaden z nich nie chciał przyznać przed swoimi dziećmi, że trochę lotu sprawia m trud. Nawet, jeśli to nie było trochę lotu a szaleńczy pęd na złamanie karku.
- Cóż… Ja się chyba robię już za stara na taki wysiłek.
- Jesteś za młoda, by mówić, że jesteś za stara. – Powiedział Metalicana.
- No właśnie. Ty jesteś młoda, nie to co ten stary piernik tutaj. – Zachichotał Igneel, szczerząc się wrednie do drugiego smoka.
Już miała wrażenie, że zaczną się kłócić. Lub też walczyć. Ale, ku jej zdziwieniu, tylko na siebie powarczeli, a potem po prostu przestali.
Wendy, uspokojona że tym razem nie będzie walki, spojrzała w górę, na niebo. Pełno maleńkich gwiazd świeciło tam, wysoko na niebie, uśmiechając się jakby do niej.
- Są piękne. – Szepnęła z uśmiechem.
- Prawda? – Grandine również uniosła łeb, patrząc w niebo. – Wśród smoków powiada się, że każda z tych gwiazd to duch smoka, który żył dawno, dawno temu i już zmarł.
- Dlaczego? – Spytała Wendy ciekawie.
Grandine spojrzała tylko z wyczekiwaniem na Metalicanę. A ten mruknął coś tam i potrząsnął łbem, jakby chcąc odegnać zmęczenie. Wendy zastanawiała się, czemu Grandine sama jej nie odpowiedziała. Ale zaraz przestała nad tym rozmyślać. Bo Żelazny Smok się odezwał.
- To było bardzo, bardzo dawno temu. Jeszcze nim ludzie pojawili się na tej ziemi. Nim nią zawładnęli i nazwali siebie jej panami. Tak dawno, że minęło zbyt wiele pokoleń, by można to wszystko uznać za prawdę… Powiada się, że nim jeszcze ludzie stanęli na tych ziemiach, była tutaj Pierwsza. Matka. Ta, której zawdzięczamy nasze życia. A imię jej stare i szlachetne, Ruinarien, które w języku smoków oznacza „Wieczną”. Była pierwszym smokiem na tej ziemi. I to ona złożyła jaja, z których wykluły się młode. To od niej wywodzą się wszystkie smoki. – Mówił smok spokojnie, również patrząc w gwiazdy. Wendy zastanawiała się, jakie powiązanie ma Pierwsza z duszami smoków wśród gwiazd, ale nie przerywała. Musiała przyznać, że Metalicana umiał opowiadać historie. Nie wiedziała, czemu. Ale aż chciała go słuchać. – Pierwsza była najpotężniejszym smokiem, jaki kiedykolwiek istniał na tym świecie. A kiedy jej dzieci dorosły i były zdolne, by się rozwijać i rozmnażać, powiększając gatunek… Powiadają, że poleciała do gwiazd. Do samych gwiazd, tam wysoko na niebie. I że jej się udało. Że po dziś dzień jest gdzieś tam i obserwuje nas. Mówi się, że dusze smoków po śmierci idą właśnie do gwiazd. Właśnie do niej, do Pierwszej, do pięknej Ruinarien, która tam czeka, by jej dzieci znów znalazły się pod jej skrzydłami.

~Podobało się? Komentuj!~

17 komentarzy:

  1. W końcu będę pierwsza! Muahahahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, akurat włączyła mi się taka smutna muzyczka i czytając o Ruinarien ... poruszyłaś moje serce :P Takie to miłe było i magiczne. Tylko przestraszyłam się o tym "kimś" kto nie nawidzi ludzi :(
    Igneel i Metalicana w twoim wydaniu podobają mi się co raz bardziej z każdym rozdziałem.
    A Juvia? ... Brak mi słów na to co zrobiła xD Nie wiem czy ona tak sama z siebie czy przez humory, ale dostarczyła mi dużą dawke śmiechu :D
    I cieszę się, że tak Cię wena trzyma - masz racje, dla nas to lepiej ^.^
    Kolejny świetny rozdział Renee-chan, kolejny raz powaliłaś mnie na kolana :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Humory, humory wszędzie...a rosyjska rodzinka już na ślub czekała. Stevan i Dimitry nawet przestali pić przed weselem *gdzie by się znowu schlali w trupa*... :C
    MRANDENEEY! MRANDENEEY! <3 I ship it so much...*beczy* ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, jestem, ciotka już wydrukowała, co tam chciała, mogę dalej pisać. :D

      Zatem tak - rozdział miałam okazję przeczytać *kłania się z troll-facem*
      Stevan: ...*pije*
      I tak się z umowy wywiązał. >.> Zatem rozdział wspaniały, DŁUGI (co najważniejsze), przyjemnie się czytało. :3
      ~ Evil Queen

      Usuń
  4. Oooo.. jaka piękna opowieść o Matce xD
    Wprost cudowna! ajj.. Ren-chaan, Ty to masz łeb do takich rzeczy ^^
    Rozdział od początku do końca był rewelacyjny, a sytuacja z Juvią.. hmmm trochę mnie zaskoczyła, gdy powiedziała 'Nie!'.. w końcu to człowiecze jest tak uzależnione (delikatnie nazwane) od Gray'a, że aż ciężko w to uwierzyć ;P
    Nie powiem, ciekawa akcja ^^
    Czekam na więcej, dużo dużo weny Kochana <3
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak pięknie i trochę wzruszająco było na końcu... :3
    Mój zryty mózg znów zaczął działać... ^^ Gehee! *śmiech Gajeela*
    Ohh... Jak mi się przyjemnie czytało... :D Tak milutko... ^^

    Pozdrawiam i weny życzę
    NyrimChan

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh eh, co ten Bickslow gada, dobra Ren-chan, zła to jest szkoła! A dzieci się cieszą bo mają co czytać ^.^
    Aajajaj, ale Juvia ma pomysły.. Kobieto, uwierz w Graya ^^'
    No, to ja się nie rozpisuję, weny życzę i wyczekuję (z niecierpliwością) kolejnego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bickslow jak ty tak możesz naszą biedną Ren-chan oskarżać?!
    Laxus: Kin waruj
    Ej ja nie pies! Rozdział cudowny no i tak szybko. Kocham, kocham, kocham to opowiadanie.
    Laxus: A tobie co się stało, że tak emanujesz miłością?
    Nie twój interes. Kłótnie Metalicany i Igneela jak zawsze super. Pozdrawiam i oczekuje na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak prądu ?? Nie ma szkoły O.O Ale ci dobrze ^^ Cholera by to ! Nad moim domem odkąd wróciłam latają samoloty i skupić się nie dają :/ A może to burza idzie ?? O.O A ! Wracam do tematu, bo przewiduje, że znowu się rozpiszę xD Ech, taki już mój los ^^ Zmobaczyłam tytuł i wielki banan na gebie *o*Gray xD Nie ma to jak obwiniać pierścionek o niepowodzenie ;D No, ale co ma zrobić ?? Wiadomo, że z taką sprawą każda dziewczyna chciała by być zaskoczona ^^ No, ale jak ona ciągle o tym myśli to jak on ma ją zaskoczyć O.O Natsu to dzieciak ! Buhhaha ! Piąteczka Igneel ^^ Biedna Wedny ;( Gajeel i Natsu są pewnie zaopatrzeni przez Lucy i Levy, a ona ?? Nie miał kto jej jedzenia przyszykować na drogę ;( Będzie musiała żyć bez ciastek, kawy, żelków i herbaty ! Umarła bym ! Zwłaszcza z braku kawy i herbat ! No Igneel ty to masz dziwne zabawy xD Pewnie jak wychowywał Natsu to biegali po wioskach i robili zawody w "Kto podpadli więcej chałup" xD Ech, ty czarci syny, ty ! Jednak nie ważne czy smoki, koty lub ludzie, wszyscy są tacy sami xD Baby to baby, a faceci ?? Lepiej nie mówić xD A ta historia była wspaniała ! Kiedyś słyszałam coś podobnego, ale tej historii i tak nie da się przebić ;D Jestem strasznie ciekawa ! Szkoda jednak, że nie było nic o Lucy i Levy ;( Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Przed świętami zaczęłam czytać twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Już będę komentować na bieżąco.
    Cała historia jest świetna-raz siedzę z bananem na twarzy, innym razem śmieję się tak głośno,że siostra się denerwuje,kiedy indziej nie dowierzam czytając. Po prostu cudnie! Czytanie tego bloga to jedna z fajnych sposobów na spędzenie przerwy :)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i życzę weny oraz dobrego humoru:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojajajajaja.... Metalicana i bajki! Dlatego Gajeel też tak fajnie opowiada ^^
    Rozdziały coraz dłuższe, co mnie bardzo cieszy ^^ Juvia mnie rozbroiła, co było tak zabawne i poczęści zdumiewająco mądre z jej strony, że wymiękam xD Nie wiem czy mnie zrozumiałaś :P Grunt, że jej humory są obłędne :P :D
    Weny! :D
    Bree :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział był cudowny!
    Jeagerjack: Zawsze tam mówisz..
    A ty skad niby wiesz cholero ,stalker jakiś?
    Ach..Nie ma z nim spokoju żadnego. Wracając do tematu fajnie masz. Brak prądu ?
    Masz wene + wolne od szkoły my tylko na rozdziały możemy czekać :3
    Uwielbiam te kłótnie Metalicany i Igneel.
    Chociaż ta rozmowa Grandine i Metalicany... tak smutna strasznie. :c
    A i Juvia to odwaliła niezły numer. xD
    Chciaż po trochu miał racje, po co Gray ma się pchać z ślubem na chama i przecież nie ma naszych Smoczych Zabójców.
    No a co do podróży świetne ,świetne ,świetne.
    HoHoHo już wiemy po kim Gajeel tak pięknie opowiada ^^
    Ech...kolejny powód dla którego lubię jeszcze bardziej Metalicane.
    Ta opowieść z Pierwszą i zakończenie,genialne.
    Ale jak to jest Ren-chan jeśli Gajeel to mój braciszek...to Metalicana to taki drugi ojciec ? O:
    Jeagerjack: Przestań myśleć bo ci to nie wychodzi.
    Co żeś powiedział ?!*zaczyna gonić po całym pokoju*
    Ja uciekam go zabić ~!
    Buziaki :3
    ~Redfox

    OdpowiedzUsuń
  12. Achh ... Rozdział świetny :) Widać po kim Natsu odziedziczył nawyk rozwalania wszystkiego wokół ^^ :D Gray i Juvia - ich scenki jak zawsze pełne humoru ;) Co ten nasz Gray ma się z Juvią :D :D A ta legenda? Robi się coraz ciekawiej :) Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiesc o Ruinarien byla tak przejmujaca ze do konca czytania wstrzymalam oddech.. No i Metalicana.. Juz wiem po kim Gajeel odziedziczyl smykalke do opowiadan ;D
    oczywiscie nie moglo obyc sie bez rozmow miedzy Igneelem i Metalicana ;D
    Na koniec jeszcze dodam "JUVIA WRACAJ DO CHOLERY I POWIEDZ TAK" :D

    buzia kochana ;****

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo *o* Nasi kochani "smoczy rodzice" coraz bardziej zaczynają mnie ciekawić :) W Twoim opowiadaniu są boscy ^.^ Jestem ciekawa co Natsu z Igneel robili jak Natsu był mały xD Skoro teraz Igneel takie odpały odwala :D Wszyscy się martwią a ten sobie po drzewach skacze xD I ta opowieść o Ruinarien *.* Rozpłynęłam się <3 Niezły numer Juvia odwaliła xD Dłuższe rozdziały? Bomba! Czekam na więcej, więcej, więcej Ahh! Weny!! Buzia :*

    OdpowiedzUsuń
  15. No to już wiemy po kim Gajeel umie opowiadać historie ^^
    Ale rozwalił mnie ten ich spacerek xDDD
    Idziesz sobie drogą w parku, a tu nagle spotykasz trzy spokojnie idące i poważnie rozmawiające smoki <3
    Natsu nie domagający się jedzenia? Aż dziwne...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.