~~ Dedykacja dla Serek - bo kocham, Alex13 - bo obiecałam, Mademoiselle Krasnal - bo się przełamała i skomentowała ~~
Tam, ta dam ~ ! Nowy rozdzialik ~ ! Cieszycie się? Wiem, że tak ^.^
Tam, ta dam ~ ! Nowy rozdzialik ~ ! Cieszycie się? Wiem, że tak ^.^
Bickslow : Ren~chan zaczęła prace nad książką. Tak, pisze swoją książkę. Super, nie? Niedługo może zamieści jakiś krótki tekścik, o co w ogóle kaman, ale to w weekend.
W ogóle to chora byłam, ale już mi przechodzi. Wczoraj i dzisiaj siedziałam w domciu, ale jutro wracać na te prakty ;( Mamo, nie chcę ;(
~*~
Opadł niemal bez sił
na kolana, zaciskając obie dłonie na pościeli łóżka. Błagalnym wręcz
spojrzeniem wpatrzył się w Wendy.
- Błagam… Zrób coś… Niech ona się obudzi! – Jęknął, czując
rosnące załamanie na widok wyrazu twarzy dziewczynki.
Jakby nie mogła nic więcej zrobić.
- Przykro mi, Gajeel-san. – Powiedziała cicho, drżącym
głosem i wybiegła z pokoju, zostawiając go samego z dalej nieprzytomną
dziewczyną.
Nie wiedział już, co ma z tym wszystkim zrobić. Cały ten
czas żył tylko nadzieją, że ona się obudzi… Ona musi się obudzić! Chwycił
troskliwie jej drobną, wręcz kruchą dłoń. Schylił głowę i przyłożył czoło do
jej chłodnej skóry, czując, jak cały drży pod naporem ogarniających go emocji.
- Levy… Levy… - Szeptał głucho jej imię, chcąc jednak
wierzyć dalej w to, że ona się obudzi.
~*~
- I jak, Wendy? – Spytał Mistrz, kiedy dziewczynka wyszła z
pokoju.
Spojrzała na niego ze smutkiem i pokręciła głową.
- Levy-san dalej się nie budzi. Obawiam się, że może się już
w ogóle nie obudzić. – Powiedziała cicho, nieco piskliwie, ze łzami w oczach.
Kiedy tylko przyswoiła słowa dziewczynki, Lucy zakryła usta
dłońmi, nie powstrzymując nawet łez, które gęsto spłynęły po jej policzkach.
Levy… Nie, to nie może być prawda! Na pewno nie!
Poczuła czyjeś ciepłe ręce, obejmujące ją. Wtuliła się w
gorący tors Natsu, zaciskając rozpaczliwie dłonie na jego kamizelce.
- Levy! – Jęknęła żałośnie i rozpłakała się na dobre,
obejmowana przez chłopaka.
Wszyscy w gildii doskonale wiedzieli, jak się czuła. Dla
każdego z nich Levy była jak siostra. Przyjaciółka. Każdego z nich słowa Wendy
zabolały. Nastała nieprzyjemna, dołująca cisza, prerywana jedynie szlochem
Lucy, Jeta i Droy’a.
Mistrz ze smutkiem i łzami ginącymi w jego wąsach uniósł
wysoko kufel. Ci, którzy mieli swoje pod ręką, odpowiedzieli tym samym gestem.
Jednak nikt tego dnia już nie pił.
~*~
Ostatni raz płakał, kiedy opuścił go Metalicana. Tamtego
dnia obiecał sobie, że już nigdy nie pozwoli sobie znowu, że nie będzie z nikim
na tyle blisko, by znów cierpieć.
I tak to się skończyło.
Płakał.
Po raz pierwszy od tak dawna znowu czuł gorące łzy,
spływające po jego skórze i skapujące na jej drobną dłoń.
Chciał, żeby to był tylko sen. Tylko zły sen. Po którym
obudzi się, pójdzie do gildii i tam znów zobaczy Levy tak skupioną na lekturze,
że nie zauważy, kiedy zajdzie ją od tyłu i zasłoni jej dłońmi oczy. Ona znów
chwilę by się na niego wściekała, że ją straszy, a potem zaczęłaby z taką pasją
opowiadać o książce, którą czytała. A on znów mógłby słuchać godzinami jej
głosu, nawet jeśli nie rozumiał, o czym mówiła.
Chciał, żeby tak było.
Ale nie było.
Z każdą sekundą coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu,
że Wendy miała rację. Z każdą chwilą, w której Levy się nie budziła, miał
wrażenie, że już na zawsze pozostanie w tym śnie.
Nie chciał, żeby tak było.
Podniósł momentalnie głowę, aż mu coś w karku strzeliło, na
wrażenie słabego ruchu trzymanej przez niego dłoni.
Zdawało mu się? Tak szybko postradał zmysły?
Nie, to nie było złudzenie. Dokładnie teraz poczuł, jak jej
palec drgnął, jakby chciała zacisnąć dłonie, ale była zbyt słaba.
Zerwał się z kolan i usiadł na brzegu łóżka, z rosnącym
zdenerwowaniem obserwując jej twarz.
- Levy, obudź się. Levy. – Powtarzał, jakby mogło to coś
dać.
I jego własna łza oderwała się od jego skóry, skapując na
jej blady policzek.
Powieki jej drgnęły. A potem całkiem otworzyła oczy, nieco
zmętniałym spojrzeniem wpatrując się przed siebie.
- Levy! – Szepnął radośnie, ujmując jej twarzyczkę w dłonie
i całując ją po czole.
- Gajeel? – Wyszeptała, jeszcze dość słabo, patrząc na
niego. – Dlaczego płaczesz? – Spytała i tym razem w jej głosie słychać było
troskę.
- Bo cię kocham. – Odpowiedział, uśmiechając się do niej tak
szeroko, tak szczęśliwy że wreszcie się obudziła…
Dziewczyna z zaskoczeniem przyglądała mu się, aż w końcu
sama się uśmiechnęła, unosząc rękę i przesuwając palcami po jego policzku. Ujął
jej dłoń i docisnął do swojej skóry, rozkoszując się jej dotykiem.
- Ja też cię kocham. – Odpowiedziała szeptem.
I w następnej chwili już znalazła się w jego objęciach,
ściskana tak mocno, że ledwo mogła oddychać. Ale nie przeszkadzało jej to.
Wtulona w swojego ukochanego powoli czuła wracającą energię.
A on miał wrażenie, jakby szczęście mogło go rozsadzić od
środka. Levy się obudziła, żyła, była tu. Niczego więcej teraz nie pragnął.
Bo właśnie stał się dla niego cud, o który błagał i modlił
się już od tylu dni.
Powinien zawołać Wendy. Ale nie chciał. Przez tą słodką
chwilę, kiedy ona nareszcie wróciła do świata żywych, chciał ją mieć tylko dla
siebie.
~*~
Nikt nie odważył się przerywać ciszy. Nikt nie pił, nikt nie
walczył. Nawet Gray i Natsu nie kłócili się jak zwykle o coś. Wszyscy,
zdołowani, siedzieli na swoich miejscach i słychać było pojedyncze szlochy.
- WENDY! – Ryk Gajeela, tak donośny i z całkiem innym tonem,
niż jeszcze niedawno, sprawił że wszyscy podskoczyli i spojrzeli w stronę
pokoju.
Reakcja była natychmiastowa. Dziewczynka, zeskakując ze
stołka. Ruszyła najszybciej jak mogła po schodach na piętro, a cała gildia
niemal, przepychając się jeden przez drugiego, ruszyła za nią, bowiem we
wszystkich zaiskrzyła się nadzieja, że Levy się obudziła.
Mistrz zaraz uspokoił wszystkich ogromną dłonią, a potem sam
wbiegł po schodach i razem z Wendy wskoczyli do pokoju. Cała reszta stłoczyła
się na korytarzu, przy drzwiach, starając się zajrzeć do środka.
- LEVY! – Rozległy się zewsząd okrzyki radości.
Lucy nareszcie udało się przepchać przez ten tłum i wpadła
do środka.
Wendy klęczała na łóżku, gdzie leżała dziewczyna… A Levy
miała otwarte oczy i choć jej spojrzenie było jeszcze mętne, rozglądała się po
zebranych z uśmiechem. Jej dłoń ściskał Gajeel, cały rozpromieniony.
- Lu-chan! – Powiedziała Levy, dostrzegając przyjaciółkę.
A Lucy rzuciła się na nią i przytuliła, płacząc jednocześnie
ze szczęścia jak dziecko.
- Lucy-san, zaraz ją udusisz! – Zawołała Wendy, starając się
ją odciągnąć od ledwo co wybudzonej dziewczyny.
Lecz nikt jej słowami się nie przejął, bo w pokoju
rozbrzmiał po chwili śmiech obu dziewczyn, do którego po chwili dołączyły głosy
Gajeela, Mistrza, a potem całej gildii.
- TO TRZEBA UCZCIĆ! – Ryknął Mistrz, a cała gildia jak jeden
mąż powyciągała wszelkie trunki, jakie znalazła.
I słychać było z dołu śmiechy i radosne rozmowy wszystkich
członków Fairy Tail.
- Ekshibicjonista!
- Ogniopierdziel!
- Nie jesteście prawdziwymi mężczyznami!
I po chwili słychać też było odgłosy ostrej walki między
nimi, choć tym razem Mistrz i Erza ich nie powstrzymywali, pozwalając im dać
upust tym wszystkim emocjom, które się we wszystkich zgromadziły.
~Podobał się? Komentuj!~
PS. Przyznać się, kto płakał ?!
pierwsza!
OdpowiedzUsuńCudo! Serek się popłakała TT
UsuńLevy się obudziła, jest super, a te dwa idioty zaś się biją xD
No i oczywiście "trzeba to uczcić!". Serek dołącza się do wydarzeń w gildii wpieprzając dodatkową paczkę żelków.
Ave Ser!
Czekam z niecierpliwością na następne wydarzenia.
Ja, ne:*
Nie... Ja wcale nie płacze :sniff: :sniff: Coś mi wpadła tylko do oka... Nic po za tym...
OdpowiedzUsuńA jak Gajeel krzyknął: WENDY ! to aż mnie ciarki przeszły. (^ ^)
Iiiii powrót do punktu wyjścia, co ? Natsu z Grayem znowu walczą, Cana pewnie będzie bardziej zalana w trupa niż zwykle... A Gajeel w końcu wyznał uczucia Levy... Iiikk ♡
je wreszcie! Nareszcie się obudziła! Ostatnio tak się cieszyłam... chwila chwila ja pierwszy raz się tak cieszę. Rozdzialik piękny! Wzruszyła mnie ta scenka kiedy to Gajeel wreszcie mówi przytomnej Levy że ją kocha. To było takie sweet! Prawie się popłakałam.
OdpowiedzUsuńW końcu bójka i Levy się wybudziła jak miło.
OdpowiedzUsuńMocherek: zacnie, nie miło.
Aya: O jo ważne, że wyznali sobie miłość i było kawaii weny^^
Już się bałam, że ją jednak zabijesz...wiesz chyba, jakie konsekwencje spotkałyby wtedy Bickslow'a, prawda? Już szykowałam wenę na wymyślanie mu wstydliwej śmierci. >.> Ale cóż, LEVY IS ALIVE! <3 No i Gajeel, w końcu jej to przyznałeś. >;3 Nie krępuj się, więcej już za kratki hiszpańskich glin nie trafisz...
OdpowiedzUsuń~ Evil Queen / Orzech Włoski. ;3
Też myślałam, że ukatrupisz biedną, Bogu ducha winną Levy. Ale na szczęście się opamiętałaś xD To ich wyznanie miłości było przecudowne, a pod koniec to sama miałam ochotę unieść kufel piwa i się napić ze szczęścia :D Już nie mogę się doczekać co będzie dalej :* Życzę Ci dużo weny, chęci do praktyk, przede wszystkim zdrówka no i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy oraz na kawałek twojej autorskiej powieści :***
OdpowiedzUsuńJeśli masz zamiar opublikować w jakimś wydawnictwie własną książkę, to możesz być pewna że jako jedna z pierwszych osób zakupie twoje rękodzieło :D Będzie z dumą ozdabiać moją małą kolekcję :*
UsuńJa się przyznam, że nie płakałam. W ogóle rzadko płaczę na, nazwijmy to, fikcji. ( wyjątek "Kubuś Puchatek"^^). Ja nie mogę... Natsu i Gray plus Elfman... Ci to mają poczucie taktu jak mój ojciec ( "no, czego się smucisz? Nie widzisz, że twoja siostra robi lekcje?"). No comments. Rozdział świetny! Hurrra, Levy is alive! Wróciła do żywych i niech więcej ich nie opuszcza na rzecz tych umarłych =D A kiedy poród? Bo to mi spokoju nie daje! Doszło nawet do tego, że przez tą niepewność, zaczęłam oglądać "Ciąże z zaskoczenia O.o Czy jakoś tak; nie mam pamięci do tytułów. Pisz, pisz, bo ja chcę małego dzidziusia-gruviusia^^
OdpowiedzUsuńMatko, zapomniałam podziękować za dedykację! Ja to wyczucie mam, nie ma co! I tchórz ze mnie T_T Ale trudno, jak jest, tak jest! I płynie się dalej, jak to śpiewała w Doris w "Gdzie jest Nemo". Co poradzić? Mam słabość do bajek dla dzieci^^
UsuńJa płakałam :>
OdpowiedzUsuńŁzy Gajeela są magiczne.. No w sumie można to opatentować, zbierać i sprzedawać w buteleczkach po nieprzyzwoitych cenach, niezły interes by wyniknął ^^
Levy, wróciłaś! Wszyscy tęskniliśmy :)
Ale mnie wystraszylas! Dziewczyno nie rob tak mi wiecej bo dosc szybko zejde z tego swiata!
OdpowiedzUsuńNa serio myslalam ze Levy z tego nie wyjdzie bo ten tutul i poczatek.. No wszustko wskazywalo na to ze umrze *brrr* .. Koniec o smierci.
Gajeel mmmmmmmmmm rozplynelam sie czytajac to.. I wyznal milosc! Nareszcie :D
Weny zycze :***
Dobra, przyznaję się, tylko nie bij! Płakałam. Aww, bo to było takie takie.. wzruszające! Bałam się o biedną Levy ;c
OdpowiedzUsuń+Masz nową fankę ;3
GaLevy forever <3 !
Weź ...to było piękne.
OdpowiedzUsuńPłakałam jak głupia ,a teraz mam łezki szczęścia w oczach.
To jak Gajeel zaczął płakać...nigdy więcej.Jeszcze ten tytuł rozdziału to już w ogóle myślałam że nie wytrzymam.
Ale i tak....
Yatta! Levy-chan się wybudziła,już się bałam ,że naprawdę umrze.
To wyznanie Gajeela było takie przepiękne.
A teraz świętujmy.Wszystko wróciło do normy :3
Jak ja się ciesze . Tyle emocji.
No i ten oznajmiam ci że jak ją gdzieś wydasz to musisz mi dać znać. Chce przeczytać! ^_^
Pozdrawiam cię genialny człowiecze.
~Redfox
Fajne;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Jejciu... napisałam coś i niechcący usunęłam :( Kurczaki, no nic. Ale napiszę jescze raz :D
OdpowiedzUsuńRozdział taki cudownyyy... Nie mogłam opanować płaczu! Co Ty potrafisz ze mną zrobić dziewczyno! ;D Jak ja się cieszę, że Levy się w końcu obudziła, bo to czekanie mnie dobijało po prostu xD Skoro jest dobrze, to cud, miód i malinki! :D
POzdrawiam
Bree :*
płakałam ; ___ ;
OdpowiedzUsuńRaf
ja! Bez wachana to oznajmiam! Cudo...
OdpowiedzUsuńekhm wachania* :p
OdpowiedzUsuńEkshibicjonisto <3
OdpowiedzUsuńLevy!
Tak! Gajeel ^^
No to musimy to oblać :D
A Juvia jest ciągle głodna xd