piątek, 22 marca 2013

46 : Wyruszamy


I kolejny rozdział ~ ! Szybko mi coś one idą, nie uważacie? Nie, żebym chciała przystopować D: Mam za dużo pomysłów i muszę wszystko kończyć powoli...
Bickslow : Doła to ci ona miała jeden dzień i jej przeszło. I co, faceci to nadal "zło wcielone, czarcie syny, kiepy i zaraza wszelaka, z dala od nich się trzymać, jak ognia wystrzegać, a najlepiej to ci osikowym krzyżem poganiać, wodą święconą zakropion" ?
Niee, już nie ^.^

~*~

Wszedł do ich domu. I słyszał wyraźnie szum wody w łazience.
Lucy musiała właśnie brać prysznic.
Nie przejmując się tym, że może chciałaby jakąkolwiek prywatność, przeszedł przez salon i nie pukając nawet wszedł do łazienki. W pomieszczeniu było dość duszno i parno od gorącej wody. Szum wody nie ustał, ale Lucy, przestraszona i zaskoczona jednocześnie, wyjrzała zza zasłony, by dowiedzieć się, kto to ją nawiedza.
Widząc Natsu całą jej twarz pokrył mocny rumieniec i schowała się z powrotem za zasłonę.
- Natsu, wyjdź! – Zażądała, wracając pod gorący strumień wody.
- Kiedy mi się nie chce. – Stwierdził rozbawiony.
Z chęcią zrzuciłby ciuchy i wskoczył tam do niej. Ale… Wtedy zobaczyłaby jego łuski. A tego mimo wszystko nie chciał. Bałaby się go. Na pewno.

(+18!)

Zamiast tego podszedł i odsunął lekko zasłonę, spoglądając na nagie, idealne ciało jego żony. Po jej delikatnej skórze spływała strumieniami woda. A ten widok był aż nazbyt podniecający. Nie zauważyła, że ją podgląda. A on tak bardzo nie chciał tego zmieniać… Ale musiał.
- Lucy… Wiesz… - Zaczął. Nie dokończył, bo dziewczyna, speszona i zawstydzona, próbowała wyrwać z jego dłoni zasłonę, by nie mógł na nią tak patrzeć.
Ale nie pozwolił jej na to. Po chwili poddała się i odwróciła do niego tyłem. A on chłonął wzrokiem jej idealne kształty.
- Mów dalej, słucham cię. – Powiedziała, wplątując palce w swoje blond włosy i przeczesując je pod strumieniem wody.
Mógłby tak patrzeć na nią wieki.
- Ja i Gajeel idziemy szukać smoków. – Powiedział.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Chwilę jeszcze stała pod strumieniem. A potem zakręciła wodę. Nim sama zdążyła to zrobić sięgnął po ręcznik i nie zważając na parę i wilgoć wszędzie dookoła podszedł do niej, oplatając ją nim. Ucałował czule jej szyję, odgarniając mokre włosy.
Poczuł, jak zadrżała przyjemnie. I splotła swoje dłonie z jego. Przytulił ją do sobie. Mocno oplatając ją. Jej ręce podążyły w ślad za jego. Ich dłonie były splecione.
- No… No dobrze… Kiedy wyruszycie?
- Jutro z samego rana. Lucy… - Zaczął. Ale i tym razem nie dokończył. Moment milczenia przeciągał się między nimi.
- Tak? – Zachęciła go do kontynuowania.
Oderwał się od niej. I, biorąc w dłonie ręcznik, zaczął ją wycierać. Powoli, niemalże z namaszczeniem, zaczynając od ramion, ale po chwili schodząc na plecy. A ona drżała. Tak przyjemnie drżała, kiedy czuła, jak sunął po jej ciele. Jak jego oddech muskał rozkosznie jej skórę.
- Przepraszam cię. – Powiedział.
Odwróciła się do niego. Już bez wstydu. A ze zmartwieniem. Naga. Idealna. Jedyna. Wyciągnęła do niego dłonie. I przesunęła palcami po jego policzkach. I nie mogła wiedzieć, jak wiele kosztowało go samokontroli, by patrzeć w jej duże oczy. Tak piękne.
- Nie przepraszaj. Po prostu powiedz, co się dzieje. Proszę. Martwię się o ciebie. Naprawdę. Po prostu mi powiedz.
Nie umiał. Nie umiał już dłużej. Była zbyt piękna. Zbyt idealna. I jego…
Ręcznik, którym do tej pory ją wycierał, zsunął się na podłogę. Objął ją rękoma mocno. I wpił się łapczywie w jej usta. Wyczuł wręcz jej zaskoczenie. Ale wystarczyła jedna, jedyna chwila, by zaraz i ona oddała ochoczo pocałunek. Poczuł jej dłonie zaciśnięte na jego kamizelce.
Szybkim ruchem chwycił ją za pośladki i podniósł. Poczuł jej uda zaciskające się na jego biodrach. Jej gorąc. Czuł jej zapach wdzierający się w jego płuca. I napełniający go pożądaniem.
Trzymając ją tak wyszedł z łazienki i kopnięciem, bo inaczej nie mógł, otworzył drzwi sypialni. I wtedy poczuł ruch jej ud. I jego spodnie momentalnie obluzowując się zsunęły się z jego bioder. Rozluźnił nieco uścisk, tylko po to, by opuścić ją na łóżko. Zaraz sam znalazł się na niej, przyciskając ją swoim ciałem.
- Napaliłem się!
Całował jej szyję. Jej idealną, miękką skórę. I przygryzał. Lekko, pieszczotliwie. By zaraz potem językiem przesunąć po jej szyi w tym miejscu.
Słyszał jej głos. Jej ciche westchnienia i nieco przyspieszony oddech.
W pewnym momencie już bez żadnych przeszkód poczuł na swojej skórze jej rozpalone ciało. Nie wiedział, kiedy ściągnęła z niego ubranie. Już o tym nie myślał. Za bardzo jej pragnął.
Poczuł. Jej ręce na jego ramionach. Kiedy naparła na niego. Poddał się jej i po chwili to on leżał na plecach. A ona usiadła mu okrakiem na biodrach. Poruszyła się. W górę, a potem w dół.
I w tym momencie jedyne, o czym był w stanie myśleć, to ona. Jej gorąc i przyjemność, jakiej doznał w tym momencie. Zacisnął dłonie na jej biodrach. A ona ponowiła swój ruch.
Przyjemność wyparła z jego umysłu wszelkie myśli. Te złe i te dobre. Wszystkie, bez wyjątku.
Jej jęk.
I jego.
Gorąc rodził się w jego lędźwiach a dalej emanował na całe jego ciało. Kolejny jęk. Jej. Jej ruchy. Chaotyczne. I szybkie.
Co chwilę w ich sypialni rozbrzmiewały jęki. Jej. Jego. Podniósł się nieco. I objął ją rękoma. Jej dłonie zacisnęły się na jego ramionach. Czuł palce wbijające się w jego skórę. Bo tam jeszcze miał skórę. I cieszył się, że Lucy nie mogła teraz jeszcze wyczuć jego łusek.
Poczuł na twarzy bijące od niej ciepło. Nie powstrzymywał się. Całował jej piersi. Jej idealne, miękkie piersi.
Co chwilę w sypialni rozbrzmiewały jęki. Pełne rozkoszy i zapomnienia. I jego. I jej.

~*~

Leżeli. Spleceni ze sobą. Ciesząc się swoją bliskością. I pełni błogiego spokoju.
Ona, wtulona w niego, przesuwała dłonią po jego torsie. I znowu miała wrażenie, że jego skóra była dziwnie chropowata. Taka, jaka nie powinna być. Jaka nie była kiedyś.
On obejmował ją rękoma. Silnymi, ciepłymi, zapewniającymi bezpieczeństwo.
Przesunęła powoli dłoń z jego torsu na plecy.
I wtedy poczuła coś, co jej się nie zgadzało.
Bo coś twardego, ciepłego pokrywało jego plecy. Coś, co w swej strukturze przypominało jej… Łuski?
Poczuła, jak Natsu drgnął niespokojnie. Zapewne zdając sobie sprawę, że to odkryła. To, co przed nią do tego czasu ukrywał.
Usiadła. Wyplątując się z jego objęć. I spojrzała w dół, na niego. A on patrzył na nią. Tak spokojnie, może i z jakimś chłodem. Jakby nie chciał, by odkryła jego tajemnicę.
Ale ona nie pozwoliła, by te spojrzenie ścisnęło jej serce. By się poddała i porzuciła te domysły. Tylko zmieniła pozycję. Tak, by móc spojrzeć na jego plecy.
I dostrzegła. Czerwone łuski pokrywające jego skórę. W centrum duże, zaś na bokach mniejsze. Jakby z każdą chwilą rozrastały się, by w końcu porosnąć całe jego ciało.
Przesłaniając usta dłonią cofnęła się nieco. Natsu usiadł. I spojrzał na nią z niepewnością.
- Więc to cały czas ukrywałeś… - Powiedziała cicho, patrząc na niego.
Opuściła rękę, opierając dłoń na udzie. A on tylko kiwnął głową. I poczuła jego palce zaciskające się na jej dłoni.
Dlaczego wcześniej jej nie powiedział?! Przecież… Powinien jej o tym powiedzieć! To poważna sprawa!
- Nie chciałem, byś się martwiła. – Powiedział.
- Jeszcze bardziej się martwiłam, kiedy mnie unikałeś, nic nie mówiłeś! Wiesz, jak ja się o ciebie bałam?! Zresztą… Dalej się o ciebie boję. To dlatego idziecie szukać smoków?
- Tak. Mamy nadzieję, że zdołają nam pomóc.
- Czyli Gajeel…
- Tak. Też.
- A Wendy?
- Nie wiemy. Mamy nadzieję, że jest po prostu za młoda i jeszcze to… To się z nią nie dzieje.
Pokiwała głowa. I poczuła jego ręce obejmujące ją. Oparła głowę na jego ramieniu. I wtuliła się w niego.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. Zobaczysz. – Wyszeptał, gładząc ją po splątanych, wilgotnych jeszcze włosach.

~*~

Kiedy Levy się obudziła… Mętnym spojrzeniem wodziła po otoczeniu, jakby nie bardzo rozumiejąc, gdzie się znajduje.
A znajdowała się w jego pokoju. W jego łóżku. A on cały czas siedział przy niej, czekając cierpliwie.
- Jak się czujesz? – Spytał cicho, patrząc na nią z niepokojem.
Wczoraj musiała przeżyć szok. Nie słyszał nigdy takiego krzyku. I nie chciał słyszeć, to było pewne. Patrzył na nią. Czekając cierpliwie, aż odpowie. A ona chyba coś sobie przypomniała. Bo nagle wzdrygnęła się mocno i naciągnęła kołdrę pod nos.
Spojrzał na swoje dłonie, nie wiedząc, co robić. Bał się, że nadal jest w szoku. Nie zdziwiłby się. Gdyby mógł ją wtedy powstrzymać… Ale nie mógł.
- Chce… Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Że ci nie mówiłem. Że cię nie powstrzymałem. Że pozwoliłem, byś to widziała. Przepraszam. Przepraszam… - Wyszeptał.
I nie wiedział, co jeszcze mógłby zrobić. Siedząc obok niej, tej skulonej, przestraszonej istotki, która teraz patrzyła na niego niepewnie. I ze strachem.
- My z Natsu jedziemy jutro szukać smoków. Może będą mogły nam pomóc. Mamy taką nadzieję. Więc… Zapomnij o tym. Po prostu zapomnij. To już nigdy nie wróci. Obiecuję.
Z cichym westchnieniem wstał. I wyciągnął rękę, opierając dłoń na jej głowie. Gładząc ją po włosach.
- Wybacz maleńka. Odpocznij. 

~*~

Stali na peronie. Zaraz miał przyjechać pociąg, którym mieli dojechać do Acalyphy. Natsu i Lucy trzymali się za ręce. Dziewczyna cos mówiła do swojego męża, a ten ze skruszoną miną jej słuchał.
On stał sam. Bo Levy nie było. I to chyba nawet lepiej. Wolał, by odpoczęła, uspokoiła się. Nawet, jeżeli przez to przegapią pożegnanie.
Spojrzał na duży zegar wskazujący godzinę. Jeszcze jakieś dziesięć minut. Poprawił ułożenie torby na ramieniu i rozejrzał się, celowo unikając spojrzeniem pary.
I wtedy dostrzegł. Levy szła w ich stronę. W swojej ślicznej, pomarańczowej sukience i z opaską na włosach. Rozejrzała się. I chyba ich zobaczyła. Bo skierowała w ich stronę kroki.
A raczej w jego stronę.
A on sam też ruszył z miejsca, kierując się do niej.
I spotkali się pośrodku drogi, która ich dzieliła.
Jej blada skóra i nieco podkrążone oczy niepokoiły go. Ale uśmiechnęła się do niego.
- Chciałam… Chciałam się chociaż pożegnać. I życzyć ci powodzenia. – Powiedziała.
Uśmiechnął się lekko. I pogłaskał ją troskliwie po włosach. Uwielbiał jej włosy. Ich niezwykły kolor, ich zapach, miękkość.
- Wrócę szybko. Najszybciej jak tylko się da. I wszystko będzie już dobrze. Obiecuję. – Powiedział.
I ucałował jej czoło.
Poczuł, jak uwiesiła się mu na szyi. Objął ją jedną, wolną ręką.
A potem usłyszał nadjeżdżający pociąg i musiał ją puścić.

~Podobało się? Komentuj!~

12 komentarzy:

  1. Boskie! Popłakałam się!!!
    M: Sunna teraz nadrabia zaległości.
    Gomen'nasai T^T
    M: Wierzy, że wybaczysz jej nieobecność przez dłuuuższy czas.
    +18... *q* Bossssssskie!
    M: Nie czytaj tego! Za młoda jesteś!
    Ty też :P
    M: Ale ja za to mam prawie 16 lat!
    Nie kłam! Starsza jestem od ciebie.
    M:Grrrr
    Grrr XD

    Buziaczki i weny życzę.

    PS. Rozdział jak w zwykle ciekawy i romantyczny *q*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem lepsza - mam piętnaście lat i czytałam 18 +. *like a boss*
    Wpierw ogłoszenia - BICKSLOW, WARA OD MOJEGO TRONU ZŁEJ KRÓLOWEJ, NIE CHCĘ ZŁEGO KRÓLA, JEŻELI KTOŚ MA BYĆ ZUY - TO JA!
    Dziękuję. :3
    Rozdział...PARINGS. PARINGS EVERYWHERE.

    I love it. *o*
    ~ Evil Queen / Orzech Włoski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie śliczneeee! Chcę więcej... Ty tak ślicznie opisujesz! I Levy do niego przyszła się pożegnać!
    Shiro: Ale i tak jesteś zla! Nie weszłaś jeszcze na naszego bloga! A już dałyśmy linka w spamiarni!
    Shiro nie krzycz na Renee~chan! Nie wolno! Gomene! >.< Wenusińskiej!

    Shaila i Shirka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie ślicznie czytam twojego bloga od miesiąca ale dopiero teraz zdałam się na odwagę wyjścia z "ukrycia". Fantastycznie piszesz kocham twojego bloga i zapraszam do mnie na natsuilucy.blogspot.com . Ślę wenę .

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehehe +18 i Yasha już się cieszy xDDD Ale wątki zawarte w tym rozdziale były tak ciekawe, że nie tylko to mnie... pochłonęło :D Cieszę się, że Lucy dowiedziała się o wszystkim. I że Levy przyszła się pożegnać, to było mega słodkie choć ogólna postawa Levy mnie trochę... no nie wiem, może nie tyle co wkurzyła lecz.. o wiem! Trochę rozczarowała. Bidulka wystraszyła się, ale mogła Gajeelowi okazać ciutkę więcej wsparcia. A to oni, choć zamieniają się chyba w smoki, pocieszają ukochane ^.^
    Kochana Renee-chan, rzeczywiście rozdziały dodajesz częściej - i oby tak było najdłużej jak się da, my chętnie poczytamy twoje pomysły, bo są wręcz manifik :D Mam też nadzieję, że opiszesz wyprawe do Acalyphy :)
    A przy okazji, czasem mam wrażenie, że mężczyźni istnieją tylko po to by nas wnerwiać... Ale za to potrafią też ładnie przepraszać :D Przynajmniej mojego tak sobie wyszkoliłam... (Boże, byle on by tego nie zobaczył bo już po mnie ! xD).
    Świetny rozdział, ale jeśli wciąż będziesz pisać z taką płynnością i pomysłowością to choćbyś napisała rozdział długości "Pana Tadeusza" mi wciąż będzie za mało :D Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaak ,kolejny rozdział~!
    Rzeczywiście dodajesz je częściej, jak to robisz ? o:
    Nie wiem czemu ale Levy mnie bardziej zdziwiła niż wkurzyła :I
    Bo tak jakaś nie swoja...Biedaczka.
    Przynajmniej się ładnie pożegnała.
    YaY! Świetne +18 :3
    Przeczytałam to ,nawet jeśli jestem za młoda,jaki:Geniusz Zła XD
    Fajnie by było gdyby spotkali smoki,ale co by z tego wynikło ?
    Hmm...Miejmy nadzieje ,że wszystko dobrze się potoczy.
    Albo chociaż trochę dobrze.W sumie jakaś nutka zła może być.. :D
    Tylko niech oni żyją ,a Levy ma się ogarnąć .
    Chociaż ja też powinnam... *^*
    Ja uciekam ,do szafy albo pod stół.
    Pozdrowionka
    ~Redfox




    OdpowiedzUsuń
  7. O matko *__* Myślałam że nie wytrzymam, nie żebym była zboczona czy coś, ale lubię sceny +18 z Natsu i Lucy. Te łuski....grrrr....ciekawe co dalej. Pisz jak najszybciej nowy bo chyba nie wytrzymam :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojjj... A na końcu tak słodko było... :3 Głupi pociąg. :/
    Ogólnie świetny rozdział i ciekawi mnie co z tymi smokami... Spotkają te smoki czy nie? Oto jest pytanie... :3
    Czekam na kolejny rozdział. ^^

    Pozdrawiam i weny życzę
    NyrimChan

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ! Boskie wręcz ! Nie lubię tego pociągu xD Biedna Levy, no i Lucy też. W końcu o obie zostają same. Ciekawa jestem czy znajdą te smoki i czy dziewczyny pojadą za nimi ^^ Pożegnanie genialne i cóż więcej dodać ?Pisz szybko ciąg dalszy ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemka :D Jestem tu nowa :P Rozdział piękny jak wszystkie inne O.o A tym bardziej + 18 ! aż mi ślinka cieknie .. nie mam pojęcia czemu XD
    No cóż idem czytać dalej :D zapraszam również na mojego bloga ;) http://natsuxlucy-inna-historia.blogspot.com/ Weny życze :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ehh..
    Smutne są pożegnania i tyle powiem, ale wyczuwam sporo akcji w następnym rozdziale ;3
    Nic dodać nic ująć...
    Lucy w końcu się dowiedziała, to było nieuniknione...
    Jeszcze przy takich scenach..
    Czy ja jestem dziwna? Chyba tak. I trochę nienormalna może też. Nauki mam znów dużo. Za dużo według mnie...
    Laxus: Ależ Ran Nishi komentuj dalej rozdział, bardzo ciekawią mnie te "sceny" ^^
    Boże, tam było +18 ;____;
    Laxus: A po +18 miało coś być...
    Nie, nie i jeszcze raz nie, napaleńcu! Teraz nauka!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.