niedziela, 20 stycznia 2013

Special Natsu x Lisanna

~~ Dedykacja dla Ser~chan, która chciała przeczytać NaLi ! ~~

Konbawa, kasztanki ~ !
Spotkaliście kiedy takiego wrednego kierowcę autobusu? -.- Jadę sobie grzecznie autobusem i już trochę przed moim przystankiem wstaję i naciskam przycisk "STOP" dając znać, że chcę się zatrzymać.
I wiecie, co gościu zrobił? Olał mnie i pojechał dalej -.- Piechty wracałam z pół godziny do domu na tym mrozie, bo jak na chama nic nie jechało mi z powrotem -.-
Bickslow : Oj, moje ty biedne, chodź, ogrzeję cię.
Aritagou *Tuli się* Mmm, gorący :3

~*~

Nie martw się.
Jestem tu.
Jestem z tobą.
I zawsze będę.
Nie opuść mnie, Natsu…

~*~

Wybudził się ze snu, bezmyślnie, tępo wbijając spojrzenie w sufit. Z każdą chwilą zapominał, jakie obrazy nawiedzały go nocą. Powoli w jego głowie pozostawało tylko jedno wrażenie.
Wrażenie szczęścia…
I kiedy nagle świadomość tego, co się działo przez ostatnie dni, spłynęła na niego jak boskie światło, wypełniając go wewnętrznym gorącem i niecierpliwością, wyskoczył momentalnie z hamaku, naciągając w pośpiechu spodnie.
- Happy! – Zawołał, rozglądając się.
Ale w zalegającym wszędzie bajzlu nie dostrzegł swojego małego przyjaciela. Poszedł już? Zostawił go?!
Założył kamizelkę i oplótł wokół szyi łuskowaty szalik, wybiegając z domku.
Drzwi trzasnęły za nim, jakby go poganiając.
Biegł. Wprost do budynku Fairy Tail. Biegł ile miał sił w nogach.
Bo musiał wiedzieć…
Silnym kopnięciem otworzył drzwi. I panicznie niemal rozejrzał się dookoła.
- Natsu? Co ci jest? – Usłyszał głos.
TEN głos…
I dostrzegł ją.
Lisanna, żywa, piękna, uśmiechnięta stała przy barze, rozmawiając, pomagając siostrze.
- Li… Lisanna… - Wyszeptał Natsu, patrząc na dziewczynę oniemiały.
A jednak to nie był sen… To nie marzenie nocne… Ona była… Była tu… Stała tam, uśmiechnięta…
A Happy siedział na barze, zajadając rybkę.
A co tam…
Taca, którą trzymała Lisanna upadła na podłogę. Kilka pustych kufli potoczyło się po podłodze.
A on stał, obejmując dziewczynę i jak najcenniejszy skarb dociskając do siebie. Jakby miał ją stracić. Jakby miała mu uciec. Jakby bał się, że zniknie z jego ramion…
- Natsu? – Spytała zaskoczona.
Ale on nie odpowiedział. Nie był w stanie. Ona… Była przy nim… Znowu…  Boże, jak on tęsknił za jej ciepłem, zapachem…
W tej ciszy poczuł, jak i ona go obejmuje. I przytula się do niego. Wplótł palce w jej włosy, czując jednocześnie jej dłonie zaciskające się na materiale jego kamizelki.
- Tęskniłem… Tak bardzo tęskniłem, Lisanna… Życie bez ciebie… To był jeden wielki koszmar(fuuuck, znowu Piiiitch ~ <3)  - Wyszeptał, czując na policzku jej ciepłą skroń.
- Ja też tęskniłam, Natsu… Nie martw się. Jestem tu. Jestem z tobą. I zawsze będę. Nie opuść mnie, Natsu… Ja też już nigdy nie odejdę… Obiecuję…  - Wyszeptała.
- Nie opuszczę cię i nie pozwolę, byś ty odeszła. – Odpowiedział, również szeptem.

~*~

Sama nie wiedziała, jak bardzo jego uśmiech przez ten cały czas wyrył się jej w pamięci. Kiedy wróciła z Edolas i spojrzała na Natsu, miała wrażenie, że nic się nie zmienił. Że dalej jest taki, jakim go zapamiętała… Takim, jaki na zawsze pozostawił swój ślad w jej sercu.
- Tęskniłam za Magnolią ~ ! – Powiedziała wesoło, rozglądając się dookoła.
Nic się nie zmieniło. Domy stały tak jak kiedyś, nietknięte przez czas, takie same jak w jej wspomnieniach. Tylko ludzie się zmienili… Miała wrażenie, że wielu twarzy nie zna. Czuła się przez to niego zagubiona…
Czyjaś ciepła ręka objęła ją w pasie. Natsu uśmiechnął się do niej szeroko.
- A my wszyscy tęskniliśmy za tobą. – Stwierdził, uśmiechając się.
Było już późno. Ciemno, cicho. A oni szli, wreszcie sami, mogąc spokojnie porozmawiać o wszystkim i wszystkich. Tego potrzebowali… Po takim czasie rozłąki, potrzebowali siebie nawzajem. Tylko siebie…
- Wyskakujcie z kasy, gołąbeczki! – Usłyszeli za sobą głos.
Natsu, jakby zaskoczony, obrócił się, by nagle zdać sobie sprawę, że zimne ostrze noża przylega mu do gardła. Drugi napastnik zaszedł Lisannę od tyłu, również przykładając jej nóż do szyi.
- No dalej! – Powiedział ten pierwszy, ponaglając.
- Natsu… - Zaczęła Lisanna, jakby chcąc coś mu powiedzieć. Ale przerwał jej.
- Spokojnie. Będę chronił moją rodzinę.
Rodzinę…
I mimo, że jego ręce i nogi zapłonęły żywym ogniem, mimo że on wdał się w walkę, ona stała oniemiała, zarumieniona, patrząc na jego zawziętą twarz, na jego oczy.
I czuła przyjemne ciepło, rozlewające się po jej wnętrzu.
Rodzinę…

~*~

Schowany za drzewem wyjrzał na moment zza pnia, spoglądając cichaczem na swoją ofiarę.
Lisanna, siedząc na ławce, czytała jakąś książkę. W parku pełno było rodzin i dzieci, tak hałaśliwych, że nie miała szans usłyszeć jego kroków, kiery zbliżał się do niej powoli, ostrożnie…
- Mam cię! – Zawołał wesoło, zasłaniając jej oczy dłońmi.
- Natsu! – Lisanna z początku chyba spanikowała, zaraz jednak uspokoiła się i ze śmiechem odłożyła książkę na oślep obok siebie.
Uniosła ręce i po chwili poczuł, jak jej ciepłe dłonie zaciskają się na jego, zmuszając, by odsłonił jej twarz. Pochylił się i oparł brodę na jej głowie, obejmując ją rękoma od tyłu.
- Co tu tak sama siedzisz? – Spytał.
- W gildii głośno, tłoczno, a ja chciałam chwilę odpocząć… Chyba jednak nie będzie mi to dane, Natsu.
- Mam się zmyć?
- Nie, zostań. – Odpowiedziała szybko, unosząc głowę, by na niego spojrzeć.
Stykali się nosami. I w takiej bliskości, zapatrzeni w siebie, z tymi uśmiechami na pewno wyglądali na jakąś szczęśliwą parę…
Lisanna kiedyś mówiła, że chce zostać jego żoną…
Puścił ją i obszedł ławkę, po to tylko, by kucnąć tuż przed nią, opierając dłonie na jej kolanach.
- Ej, Lisanna… - Zaczął cicho, patrząc na jej twarz. Z jej twarzy zniknął uśmiech, kiedy zauważyła jego powagę. Natsu był poważny… Koniec świata… - Pamiętasz, jak kiedyś mówiłaś, że chcesz zostać moją żoną?
- T… Tak… - Odpowiedziała dziewczyna.
- Bo widzisz… - Kontynuował, spuszczając spojrzenie na własne dłonie. No dajesz, walczyć ze wszystkimi to się nie boisz, a pogadać poważnie z dziewczyną to już tak? Podniósł spojrzenie na jej oczy.  – Wiesz… Tak myślę… I… Na żonę to może jeszcze za wcześnie… Ale co powiesz, na dziewczynę?
Nie odpowiedziała. Chwila milczenia między nimi przeciągała się nieubłaganie, a oni, wpatrzeni w siebie, nie przerywali jej. Speszony ciszą Natsu znowu spuścił wzrok na własne dłonie, mimowolnie skubiąc palcami falbankę jej sukienki. Odpowiedz…
- Ja… Natsu… Oczywiście, że tak, ty głupku mój! – Zawołała Lisanna.
Nie wiedział, kiedy jej ręce oplotły go w szyi. Ani kiedy stracił równowagę.
Wiedział tylko, że leżał na zielonej trawie, a Lisanna leżała na nim.
I wiedział, że nie chciał już nigdy kosztować innych ust, niż jej…

~Podobało się? Komentuj!~

10 komentarzy:

  1. Dziaaaaaa! ^^. Serek zadowolona xd I to nie z powodu żelek.
    Jasny gwint, jak zwykle mam niedosyt tej słodkości. Ja chcę więcej, więcej, więcej. I jeszcze trochę.
    A żelki też dostanę? ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naliiii (wokół mnie pojawia się mroczna aura). Przeżyłam to jakoś i starałam się jak zawsze chować urazę to tej dziewczyny. Wyszło Ci to bardzo fajnie, tak jakby praktycznie być mogło. I rozczuliłam się na samą myśl o speszonym Natsu skubiącym falbanki na jej sukience xD Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kasztanki, tylko orzech włoski! xD

    NaLi...NaLi...Jedna z mrocznych par, które są u mnie na czarnej liście, głęboko w granicy mojej wyobraźni, gdzie żaden z wyobraźniowych ludków się nie zapuszcza...a ten, kto się zapuszcza, NIE WRACA...

    Ale rozdział romantico, Natsu romantico, Lisannę zniosłam jakoś, wszystko romantico! :3 Soł...I like it! *wciska przycisk z Facebook'a*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, chyba prawie nikt nie lubi NaLi.... No cóż ja też ,ale specjal słiiitaśny i w ogóle mi sie podoba i czekam na opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. NaLi~~ ....(~~ mroczna aura ~~)
    Nie no fajnie wyszlo a gdy zobaczylam ten paring to jedno co mi naszlo na mysl....
    By nie bylo takich wiadomo jakich momentow i nie bylo tego tak :D
    Nie wiem czemu ale lisanna to najbardziej znienawidzona postac w Fairy tail nawet jak Laxus byl wredny ja go lubialam :p
    Ale twoj blog jak zawsze super ;) i tak czekam na NaLu pozdrawiam

    Risao<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za NaLi ,ale nie powiem ,genialnie ci to wyszło. *u* Taki fajny klimat był :D Tak romantycznie i słodko. Natsu był poważny ._. Nie mogę się doczekać głównego opowiadania.
    Pozdrowienia i życzę weny.
    ~Jenny Redfox

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikt się tu widzę nie zna lisanna + natsu = forever together
    rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja was zaskoczę i powiem że lubię Nali ;p Nawet więcej, lubię Lucy x Loki ^^ Jednak problem w tym że lubię też Nalu xD Rozdział świetny, miło było na chwilę odetchnąć od Natsu x Lucy i przeczytać coś innego ;D Bardzo mi się podobało ;) Jednak nie rozumiem dlaczego ludzie nie lubią Lisanny o.O Rozumiem że to niby z powodu paringu i że niby jest zła, ale nawet fani Nalu mogli by jej dać spokój. Przecież widać że Lisanna nawet sama pcha Lucy do Natsu ! Wyraźnie było to widać ^^ Co prawda odnoszę wrażenie że Lisanna czuje coś do Natsu, ale to co można czuć do brata. Zabawy w tatę, żonę itd. były tylko dziecinnymi zabawami. Jednak moment gdy Natsu odnalazł Lisanne chwycił mnie za serce ^^ Dlatego lubię i Nalu, i Nali ^^ Świetny dodatek ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Naliiii :3 świetny one-shot i do pudła z Lucy, Lisanna is coming back xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieee... Lisanna nie może mieć tak dobrze, nie ma mowy! Trzymaj mnie Laxus, bo pójdę ją zabić!
    Laxus: Dobra *trzyma mocno*
    Puszczaj mnie muszę ją zabić!
    Laxus: Dobra *puszcza*
    Ale trzymaj, bo ją zabiję!
    Laxus: Dobra *trzyma mocno*
    ....
    Oddychamy...
    ...
    Renee?
    Pamiętasz zakrwawioną siekierę w kącie pokoju?
    Może dzisiaj pojawi się więcej krwi pewnej białogłowej...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.