I kolejny rozdział ~ ! Może się trochę spóźniłam... Ale ważne, że jest ~ !
Bickslow : Och, widzę jedynie Alex~chan się zainteresowała vampajrami. A szkoda...
No, dzisiaj też wam coś zareklamuję. Bowiem moja przyjaciółka, Lovelie, zakłada ze swoją przyjaciółką zespół i chciałam wam przedstawić, co też pierwszego udało im się zrobić. Wprawdzie to tylko cover i tylko od Nachi, no ale zawsze coś :3
~*~
- Gajeel, do
cholery, gdzie ty te kwiaty dajesz?! – Wydarła się Erza, wymachując rękoma jak
wariatka.
Smoczy
Zabójca zaraz podniósł wielki wazon z białymi różami i przeniósł go dalej, tam
gdzie chciała Tytania.
Przygotowania
do ślubu szły pełną parą. Wszyscy wzięli się do roboty, by wszystko przygotować
jak najlepiej i jak najszybciej. Natsu gdzieś się w tym czasie zmył, a Lucy
siedziała przy barze z Mirą, obserwując całe zamieszanie.
Fakt, że
przyjaciele tak się zaangażowali w jej najważniejszy dzień sprawiał jej radość,
ale jednocześnie czuła się zakłopotana, że tyle obowiązków na nich spadło…
- Nee,
Lu~chan, to kiedy mamy ci zrobić wieczór panieński? – Usłyszała nagle za sobą
głos.
Odwróciła
się, by dostrzec podejrzanie uśmiechniętą Levy. Lucy pokręciła nerwowo głową.
- Ale nie…
- Chłopaki
też robią Natsu wieczór kawalerski. – Powiedziała Mira, ze znaczącym
spojrzeniem spoglądając na Lucy.
- A-ale… -
Zaczęła zdenerwowana dziewczyna, czując, że się rumieni.
- Żadnego
„ale”, robimy ci wieczór panieński i nie masz tu nic do gadania. – Do ich
rozmowy dołączyła się Erza.
- Tak… Tak
jest… - Odpowiedziała niezbyt entuzjastycznie Lucy, bojąc się już, co
dziewczyny jej wymyślą.
~*~
Bolały mnie
ręce. I nogi też. O plecach nie wspomnę…
Cały dzień
lataliśmy i przygotowywaliśmy gildię do ślubu. I chociaż było to męczące to nie
mogłam się doczekać tego dnia. Byłam podekscytowana…
Wychodząc z
gildii poczułam, jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam nieco w
górę, by dostrzec wyższego mężczyznę idącego obok mnie.
- Już
idziesz, Ren~chan? – Spytał Bickslow.
- No. Jestem
już zmęczona. – Odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.
- To cię
odprowadzę, bo chciałem ci coś powiedzieć. – Stwierdził mężczyzna, popychając
mnie lekko, bym się ruszyła.
No dobra,
dobra… Nie tak brutalnie. Skierowałam się już w stronę domu, a Bickslow tuż
obok mnie. Nie odzywałam się, czekając, aż to on zdecyduje się powiedzieć mi
to, co chciał. Byłam cierpliwa. Nie wymuszałam nic…
- Z tymi
przygotowaniami na pewno szybko się uwiną… Ślub już niedługo będzie… -
Stwierdził Bickslow, idąc obok mnie.
- Tak… Co w
związku z tym? – Spytałam, nie bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Bo
widzisz… - Powiedział, ale nie dokończył. Chwilę szliśmy w milczeniu, aż w
końcu postanowił kontynuować. – Widzisz, my, Raijinshu i Laxus, jedziemy na
misję… I ona może trochę potrwać… Nie będzie nas na ślubie i nie wiem, kiedy
wrócimy.
Zatrzymałam
się, a on zerknął na mnie przez ramię. Patrzyłam na niego, zadzierając nieco
głowę ze względu na naszą różnicę wzrostu.
- To
chciałeś mi powiedzieć? – Spytałam cicho.
- No… Tak… -
Powiedział Bickslow, odwracając się do mnie.
Uśmiechnęłam
się mimowolnie. A potem pokręciłam głową.
- Nie musisz
mi o takich rzeczach mówić. Nie mam najmniejszego wpływu na twoje decyzje.
Chcesz to jedź z nimi, nikt cię nie zatrzymuje. Nie wiem, po co mi o tym
mówisz. I tak nie byłabym w stanie nic z tym faktem zrobić. – Powiedziałam,
przymykając oczy i wymijając go, idąc dalej.
- Naprawdę
nie interesuje cię to, że mnie nie będzie na ślubie? – Spytał Bickslow, jakby
zdezorientowany.
-
Powiedziałam. Twoje życie, twoje decyzje. Rób co chcesz. – Odpowiedziałam.
Szłam przed
siebie, zaciskając mimowolnie dłonie. Pancerzyk, który miałam na środkowym
palcu prawej dłoni wbił się w moją skórę, ale nie przejęłam się tym.
Bickslow nie
szedł za mną.
Co za
idiota… Tak sobie po prostu zniknie w tak ważnym dniu?
Nie
powiedziałam tego. Ale… Zasmuciła mnie ta wiadomość… Lubiłam go i nie chciałam,
by znikał w tak ważnym czasie.
Ale nie
mogłam zmusić go, by został. Chciałam, by szedł… Nie umiałam tego wyjaśnić. Ale
nie chciałam go ograniczać…
Kiedy
znalazłam się w swoim mieszkaniu oparłam się plecami o drzwi. Zsunęłam się po
nich na podłogę, kiedy nogi ugięły się pode mną. I objęłam rękoma nogi. Skulona
w kłębek pozwoliłam sobie na uśmiech.
Smutny
uśmiech…
~*~
Czuła jego
ciepłą dłoń zaciśniętą na jej.
Wracała do
domu, a on postanowił ją odprowadzić. Cieszyła się z tego powodu, tym bardziej,
że przez całe to zamieszanie nie spędzili dzisiaj ze sobą za wiele czasu.
Teraz, idąc
obok niego, nie potrzebowała więcej do szczęścia niż ciepły dotyk jego dłoni.
Kiedy
stanęli przed drzwiami jej domu spojrzała w górę, na jego twarz. Uśmiechnął się
do niej, a potem schylił nieco, składając pocałunek na jej czole.
- Dobranoc,
mała. – Powiedział.
I już
odwrócił się z zamiarem odejścia, ale ona objęła go w pasie, wtulając się w
jego plecy.
- Gajeel…
Kocham cię. – Wyszeptała, czując jednocześnie, jak ciepłe rumieńce oblewają jej
twarz.
Rozluźniła
nieco uścisk, kiedy odwrócił się przodem do niej. Poczuła, jak jego silne ręce
obejmują ją. Wtuliła się w jego gorący tors.
Ale po
chwili puścił ją. I odszedł wolnym krokiem.
A ona
została sama. Z tym bolesnym ukłuciem w sercu.
Weszła do
środka, by nie zmarznąć na zimnym, nocnym powietrzu.
~*~
-
Dziewczyny, gdzie wy mnie ciągniecie?! Pali się czy co?! – Spytała Lucy, która
nie mogła w tej chwili uciec od tych wszystkich par rąk, które uchwyciły ją
gdzie tylko się dało i ciągnęły ją przez ulice miasta.
Było ciemno,
późno, cicho. Nie, cicho nie było. One wszystkie były dość głośne…
Śmiały się,
ale nie odpowiedziały, co tylko irytowało Lucy. A nie mogła nic zobaczyć, bo
miała zasłonięte oczy. Choć czuła niecierpliwość, to też zalewała ją istna
irytacja. No nie mogą jej po prostu powiedzieć?! Chciała wiedzieć, no ale
musiały akurat jej zasłonić oczy?!
Poczuła, że
wpadła na coś. Nie, na kogoś. Sądząc go posturze i znajomym zapachu była to
Erza.
Odbiła się
od niej i prawie by upadła na ziemię, ale przytrzymały ją czyjeś ręce. Kto
znowu?! Nie wiedziała. Ślepota boli…
- No,
jesteśmy na miejscu! – Zawołała Levy gdzieś z tłumu, na co odpowiedziały jej
ochocze wołania innych dziewczyn.
Poczuła, jak
ktoś popycha ją na sam przód tego małego zgromadzenia.
Ręce Erzy
uchroniły ją przed kolejnym upadkiem
Ktoś zaczął
grzebać przy opasce na jej głowie i po chwili poczuła, jak materiał zsuwa się z
jej twarzy. Zamrugała kilka razy, by w końcu spojrzeć na budynek, przed którym
się znalazły.
- Wyście
oszalały…
~Podobało się? Komentuj!~
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńhmmmmmm, rozdział..... *q* Długo czekałam!
UsuńAż się doczekałam :D
Renee... szkoda mi jej. A Bickslow sobie u mnie pograbił! Lepiej niech ucieka, gdzie pieprz rośnie. Wróć! Niech leci do niej i powie, że zostaje! Bakorou!
Nie rozumiem Gajella! Co on sobie wyobraża! Dziewczyna wyznaje mu miłość, a on? Nadęty dupek!
Ciekawa jestem, gdzie zabrali Lucy.
Strzelam, że do klubu ze striptizem :)
Weny życzę i czekam na ciąg dalszy!!!
Buziaczki :*
Kurna, druga, ale przynajmniej nie ostatnia! Ha, nie tym razem!
OdpowiedzUsuńKyaaaaa, Renee w rozdziale! To było to na co Serek czekała cały czas xD
Ale czemu tak ranisz mi Levy, co? Niedobra ty!
Hiyakuma, upija się w samotności, przytłoczony smutkiem bijącym...
Hiyakuma: Hyk! Siema, mała! *opiera się o głowę Serek, prawie wciskając ją do środka ciała.*
Zejdź ze mnie ciołku!
Hiyakuma: Renee... *chwieje się na boki, zwala się na podłogę, mamrocząc coś pod nosem*
Chyba chciał cię opieprzyć, ale mu nie wyszło...
Ale już to zrobię: Niedobra ty! Renee ranisz, Levy ranisz. Uczuć nie masz, o niedobra ty!
Cześć! Jestem niestety druga, ale i tak się cieszę bo zwykle jestem siódma. I po co przerywałaś w takim moemencie? Teraz będę się cała wiecznosc zastanawiać co one wymyśliły. Chociaż... Ej, a może one zabrały ją do klubu ze striptizem? Oh, albo do lasu? Szczerze to jestem strasznie ciekawa. I to co tam napisałaś o Levi, że została z tym bolesnym ukłuciem w sercu, to chodziło o to, że ona mu mówi, że go kocha a on sobie od niej idzie, co nie? Aha no i oczywiście musze pochwalić komentarz Sunny.
OdpowiedzUsuń- Nie ma co dziewczyno, ale się namęczyłaś by go napisać! Normalnie siódme poty z siebie wycisnełaś!
- Sarkazm...
A co do dalszej części to Lucy, kobieto weź się ciesz ze ślubu, a nie zmartwiaj tym, że czyjesz zakłopotanie ze wzgledu na to, że twoi przyjaciele ci robią imprezę życia!
- Nie rozumiem człeka!
No cóż życzę dużo weny i czekam na następny rozdział!
Em, przepraszam wymienioną powyżej Sunny! Jak pisałam swój koment był tylko koment o wielebnej nazwie - Pierwsza!
UsuńNo i wychodzi na to, że jednak nie jestem druga!
Tak, specjalnie oddałam tytuł pędziwiatra...T-T
OdpowiedzUsuńOtóż to! Pojawia się Renee! A Ty, Bickslow, idź i ją gdzieś zaproś, albo naślę na Ciebie gliny! D:<
Nosz, wcisnęłam "opublikuj", zanim dokończyłam. T^T
OdpowiedzUsuńNa koniec dodaję, iż jest moje ukochane GaLe, które tak wielbię, podobnie jak inne tutejsze paringi z FT na tym blogu. <3
Aczkolwiek ja chcę już akcję z wieczoru panieńskiego. Przeczuwam, że będzie się działo...>:D
Bickslowww! Jak nie wynagrodzisz Renee swojej nieobecności to Cię dorwe i za jaja powiesze xD
OdpowiedzUsuńTak samo Gajeel, co on niemowa? Ahh te chłopy, oszaleć z nimi można :P
Na Ciebie też jestem zła - skończyć w takim momencie? Gdzie te wariatki zaprowadziły Lucy? Będą striptizerzy :D?? (Teraz wyobraziłam sobie do tej roli Graya, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego).
Rozdział fantastyczy ale domagam się o więcej!!!
Buziaki od Yashy ^.^ (Dla Ciebie Renne-chan, dla tego gamonia Bickslowa za dzisiejszą akcje mogę jedynie dać fige z makiem ! :P)
Jeżeli Gray będzie striptizerem, to idę mu kupować nagrobek. ;_;
UsuńBickslow, Gajeel wy durnie jedne no! Bickslow - Ciebie jako pierwszego muszę opieprzyć, dlaczego ty idziesz na tą misję?! Przecież nie możesz opuścić Renee! Oj nie! Dziewczyna się nam jeszcze załamie, a jak do tego dojdzie to... to... nie chcesz się dowiedzieć jaka kara Cię za to spotka xD A ty Gajeel - tu Ci Levy miłość wyznaje a ty co? Po prostu sobie uciekasz! Masz mi tam do niej wrócić i ładnie powiedzieć: Ja też Cię kocham, rozumiesz? Jezus Maria, Ci faceci są niemożliwi...
OdpowiedzUsuńHappy: No już, no już Hinuś, nie nerwuj się, już dobrze.
No ale...dziewczyny... a oni... i ughrrrr!
Happy: Aż mnie ciarki przeszły.
Okej *wdech-wydech x2* Już dobrze.
Nawiasem mówiąc, ciekawość mnie zżera jak sobie pomyślę gdzie one mogły ją zabrać... *turning wild ideas*
Happy: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, zboczuchu.
Eee tam, zaryzykuję xD I jaki tam znowu zboczuchu, a może zabrały ją do jakiegoś zwykłego baru i tam ją upiją?
Happy: Ja już tam wiem swoje, mnie nie oszukasz.
Cholercia, przejrzałeś mnie -,-
Pozdrawiam, niecierpliwie oczekując kolejnego rozdziału i jednocześnie życząc weny :D
Buziaczki :*
Hinaichigo
Zastanawia mnie co te dziewczyny wymyśliły xD Tak samo jak Yasha, zaraz przed oczami zaczął mi tańczyć Gray w yyyy... bokserkach xD Gajeel no >.> Ty niemowo jedna! A Bickslow może ode mnie dostać kop w rzyć, jak możesz zostawić Renee samą >.< Faceci, kto ich zrozumie? ;3 Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBickslow co robisz ?! Teraz Renee jest smutna :( Masz jej to wynagrodzić ,albo w ogóle nie jechać!
OdpowiedzUsuńGajeel braciszku co z ciebie ostatnio taka nie mowa ?! Nie rób tak Levy noo. Teraz jej smutno. wstydź się !
Oj faceci ogarnijcie się bo nie ładnie robicie.
O już się boje co wymyśliły dziewczyny. Może klub ze striptizem xD I taki tam Gray w tym klubie :x Dziewczyny upiją Lucy ^^ Awwww.. już nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
~Pozdrawiam i życzę weny
Jenny Redfox
To jest megaaa! I jak tu się po takim rozdziale nie uśmiechnąć co?
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam te wieczorkiii,jak tu już niektórzy wspomnieli.
A wy Brickslow, Gajeel co jak możecie? W podokach do Renee i Levy.
Pozdrawiam i życzę weny. :D
Shaila
Super piszesz ;D Gajeel głupek >.< Dodasz wątek, albo napiszesz one shota JelalxErza? Prooosze
OdpowiedzUsuńŚwieetne! Czekam na kolejny, którego akcja będzie się odgrywać w klubie ze striptizem, ot co! (Czytam bloga od jakiegoś miesiąca, ale dopiero teraz założyłam sobie konto ._.)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Nagrody Liebster Award. Szczegóły na moim blogu - http://chronicles-fairy-tail.blogspot.com/p/libster-award_4.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nyrim chce więcej Bickslow x Renee...
OdpowiedzUsuńFrosh: Fro tez tak mysli! :D
Nyrim jest nowa, ale też chce dedykacjeee... T.T
Frosh: Fro też tak myśli...
Rozdział świetny! Uwielbiam!
A ja się zastanawiam co się dzieje z naszą Reene-chan... Czy wszystko u niej w porządku? Bo ani rozdziałów nie pisze, ani jej nie widać ani o niej nie słychać :(
OdpowiedzUsuńTen blog jest niesamowity, przeczytałam całość w kilka godzin z przerwami. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Mam nadzieję że szybko się pojawi :)
OdpowiedzUsuńOjeju, fajnie, że kontynuujesz paring Bickslowa i Renee :)
OdpowiedzUsuńTaki uśmiech na mym ryjcu się pojawił, nowości nigdy za wiele :D
Chociaż szkoda, że wyjeżdżają to coś mi się wydaje, że coś jeszcze się wydarzy na tym ślubie :D
Wieczór panieński musi być, tylko gdzie one wypriwadziły Lucy? :D