I nasz one~shocik ~ ! Sunna~chan obstawiała, że Lucy będzie w ciąży. Ale niee, tak dobrze to nie ma :3 Powiem tak, jak Juvia wcześniej była nimfą, to można się domyślić, że w takim razie w pozostałych parach jedno z nich nie będzie człowiekiem ~ !
Bickslow : Nie chcę wiedzieć, jakie masz rasowe fetysze...
Ja tam lubię ludzi, nie wiem jak ty -.-
Mniejsza.
W ogóle to zabiliście mnie. Bickslow x Reneé ?! Oplułam herbatą monitor.
Bickslow : Ta, a z drugiej strony ma już cały plan ułożony i tylko czeka, aż będzie miała okazję wszytko rozpisać.
Ciiiiiii >.< Najdziwniejszy był dla mnie paring Freed x Cana, na nich będę miała najcieżej wymyślić coś. Bo Laxus x Cana i Freed x Mira już mam ogólne plany :3
~*~
Podekscytowana
zamknęła szybko za sobą drzwi i oparła się o nie plecami, patrząc tępo w
przestrzeń przed sobą.
Co teraz?!
Co teraz?!
Wyciągnęła z
torebki klucz. Idealnie zrobiony, piękny klucz ze złota, w rączce zdobiony
platyną i rubinami. Był piękny. Idealny. Mimo tak bogatej budowy nie był
ciężki. A trzymając go czuła w dłoni gorąc, który dalej przyjemnym ciepłem
rozlewał się po całym jej ciele.
Czując, jak
serce mocno trzepocze jej w piersi stanęła na środku pokoju, wyciągając klucz,
jakby chciała nim otworzyć niewidzialne drzwi.
- Jestem osobą,
która łączy drogę świata Gwiezdnych Duchów. Ty winnyś odpowiedzieć na me
wołanie i przekroczyć granice Bramy. – Czuła jak potężna, magiczna energia
zalewa ją wpierw, wzmacniając poczucie ekscytacji. A potem umyka, wypełniając
pokój światłem. – Otwórzcie się, Bramo Smoka. Dragneel!
Poczuła, jak
gorąc wypełnia jej pokój, jej całe ciało, parząc ją niemal od środka. Otoczyły
ją płomienie, które jednak nie krzywdziły jej.
A po chwili
wszystko znikło. Nie, nie wszystko… Przed nią, tuż przed nią stał chłopak.
Zdezorientowana wpatrzyła się w jego szeroki uśmiech, wesołe oczy i różowe
włosy.
- Wzywałaś?
Ale się napaliłem! – Powiedział wesoło, odsuwając się od niej i rozglądając po
pokoju bezczelnie.
- Ty jesteś…
- Natsu. Mów
mi po prostu Natsu. – Odpowiedział, posyłając jej znowu ten szeroki uśmiech,
który sprawił, że nogi jej miękły.
- Natsu…
Jestem Lucy Heartfilia. – Przedstawiła się również, siadając na łóżku. – To co,
robimy kontrakt?
Drgneel
usiadł na podłodze przed nią, niby kot jakiś łaszący się o drapanie opierając
brodę na jej kolanach. Nie dając po sobie poznać speszenia wzięła kartkę i
zaczęła notować.
-
Poniedziałek?
- Tak.
- Wtorek?
- Tak.
- Środa?
Czwartek? Piątek? Sobota? Niedziela?
- Tak, tak,
tak, tak, tak. – Odpowiedział.
Spojrzała na
niego zaskoczona, odkładając kartkę i ołówek. A on patrzył na nią w taki
sposób, że aż nie mogła nie zacząć drapać go po tym jego łbie, wplatając palce
w jego włosy.
- Każdy
dzień? Jesteś pewien? – Spytała.
To, jak go
drapała paznokciami po skórze głowy, musiało mu się podobać. Zrobił taki
rozkoszny uśmiech, że aż sama poczuła, jak kąciki jej ust unoszą się w górę.
Powoli czuła
rosnące zmęczenie. Utrzymywanie tak potężnego Gwiezdnego Ducha w jej świecie
sporo ją kosztowało… To nie był Plue. To nie był też Taurus, Leo czy Aquarius.
Gwiezdny Duch poziomu Dragneela był o wiele potężniejszy…
- Lepiej już
wrócę, zanim całkiem się wyczerpiesz. – Powiedział nagle Natsu, wstając. Posłał
jej jeszcze jeden, szeroki uśmiech. – Wezwij mnie, jeśli tylko będziesz mnie
potrzebować!
Zniknął,
pozostawiając po sobie leciutki obłok złotej mgły i ciepło rozlewające się po
jej ciele.
Gorąc bijący
od jego klucza.
~*~
- Ice Make:
Lance!
Kilka
lodowych lanc wystrzelił w powietrze, kierując się ku celowi. Miecze ze świstem
przecięły powietrze, lecąc w tym samym kierunku.
Wiwerna
jednak, machnąwszy parę razy skrzydłami, uniknęła ciosów. I z przerażającym
rykiem natarła na nich, wyciągając ostre szpony w ich kierunku.
- Ice Make:
Shield! – Krzyknął Gray, złączając dłonie i dociskając je do ziemi.
Lodowa
tarcza wyrosła przed nimi. Wiwerna zaryła pazurzyskami w zimny kryształ,
niszcząc go, ale tym samym tracąc sposobność do ataku. Wycofała się powoli.
- Otwórz
się, Bramo Smoka! Dragneel! – Krzyknęła Lucy, wyciągając odpowiedni klucz.
- Woah, ale
się napaliłem! – Usłyszała znajomy głos.
Widziała te
różowe włosy. Ten szeroki uśmiech. I gorący, jasny płomień oplatający szczelnie
całe ciało chłopaka. Erza i Gray cofnęli się aż o krok, widząc nowego Ducha
Lucy.
- Z drogi! –
Krzyknął Natsu.
Biegiem
ruszył w kierunku wiwerny. Skoczył. Wysoko. Ogień ciągnął się za nim jak ogon,
który niby w podniecie kołysał się leniwie na boki. Płomienie na jego rękach
rozrosły się do potężnych rozmiarów, przypominając wręcz skrzydła.
Ogień palił
wszystko na swoje drodze. Drzewa, trawę. Aż w końcu szeroki, potężny strumień
gorących płomieni poleciał w kierunku wiwerny. Stworzenie cudem tylko umknęło
atakowi. Skończyło się jednak na przypalonym prawym skrzydle.
Wiwerna
runęła na ziemię, aż zatrzęsła im się pod nogami.
Czuła, jak
każdy ruch Dragneela czerpie z niej energię, jak z każdą chwilą stawała się
coraz słabsza. Ale mimo to z podekscytowaniem patrzyła, jak Gwiezdny Duch
otoczony płomieniami zbliżał się do wiwerny. Był taki… Potężny… To był przerażający
widok. I piękny jednocześnie.
- Lucy! –
Usłyszała nagle jego krzyk.
Ogień
zniknął z jego ciała. Widziała, jak biegł w jej stronę. Jak wyciągał do niej
rękę. Jak znikał w złotej mgle.
I ciemność.
~*~
Patrzył na
jej spokojną twarz. Wyglądała, jakby spała. Bo spała. Naprawdę spała…
W jej pokoju
było już jasno. Słońce wzeszło. A on siedział. I czekał. Czekał, aż razem z
promieniami słońca wstanie i ona, uśmiechając się szeroko i przeciągając, jakby
to wszystko to był tylko sen i wróciła do swojego życia…
- Natsu-san?
– Usłyszał za sobą głos.
Niechętnie
spojrzał nad ramieniem w kierunku drzwi. Stała tam Wendy. Dziewczyna,
posługująca się magią leczącą. Odkąd Lucy, Erza i Gray wrócili z misji, a
dziewczyna dalej nie chciała się obudzić, Wendy zajęła się nią, lecząc ją.
- Yo. –
Mruknął i znowu skierował spojrzenie na spokojną twarz dziewczyny.
Siedział
tutaj, korzystając z własnej energii, by nie przemęczać jej. Więc powinna
szybko wyzdrowieć.
Musi szybko
wyzdrowieć.
Czuł się
winny. Tak długo nie walczył wezwany przez maga, że zapomniał się. I zużył zbyt
wiele jej energii. To jego wina. Gdyby był ostrożniejszy… Ale pierwszy raz od
tylu lat dane mu było znowu walczyć… Dokładnie pamiętał to podniecenie. Nie
mógł się opanować, chciał sprawdzić, czy aby dalej pamięta jak się walczy.
- Od wczoraj
tu siedzisz? – Spytała dziewczyna, podchodząc do łóżka.
- No.
- Nie
obudziła się?
- Nie.
Nie miał
ochoty więcej mówić. Tak się cieszył, że znowu zawiązał kontrakt z człowiekiem.
Że znowu będzie miał partnera do walk. A jednak… Teraz, przez niego, ona leżała
w łóżku, całkiem wyczerpana.
- Nie
powinieneś się zadręczać. Ona prędzej czy później się obudzi, panie Natsu. –
Powiedziała dziewczynka, wyciągając ręce.
Blask okrył
ciało dziewczyny, kiedy zaczęła badanie i leczenie. Mógł tylko patrzeć, jak na
twarzy Lucy nie zachodzą żadne zmiany. Dalej spokojna, jakby spała, leżała
nieświadoma tego, że tak bardzo martwił się o nią.
~*~
Uniosła
powoli powieki, czując przyjemne ciepło. Ale i potworny ból głowy.
- Aj… -
Jęknęła, podnosząc się do siadu.
- Lucy! –
Usłyszała tuż obok siebie pełen szczęścia głos.
I po chwili
poczuła czyjeś gorące ręce oplatające ją i ściskające mocno. Za mocno.
- Stop,
udusisz mnie! – Wykrzyknęła, opierając dłonie na twarzy tego kogoś i próbując
się uwolnić.
Dopiero po
chwili zdała sobie sprawę, że to był Natsu. Spojrzała n niego zdziwiona. A
potem rozejrzała się po pokoju. A on, korzystając z jej chwilowego
zdezorientowania objął ją znowu w pasie, wtulając twarz w jej piersi. Miękkie…
Momentalnie zrobił się cały czerwony. Ale też nie chciał się od niej odrywać.
Chciał być przy niej, by mieć pewność, że będzie bezpieczna.
- Ej, Natsu,
co ci się stało? – Spytała zaskoczona.
Poczuł jej
dłoń we włosach. Jej paznokcie znowu drapiące skórę jego głowy. Tak przyjemnie…
Wtulił się w nią mocniej, czując na policzku dotyk jej miękkich, ciepłych
piersi.
- Co jest?
Przecież dopiero co wczoraj się widzieliśmy na misji i…
- Wczoraj?
Lucy, minął tydzień! Tydzień jak ciągle spałaś, wyczerpana po mojej walce! –
Odpowiedział Natsu.
- Tydzień?!
- Tydzień! –
Powtórzył.
Spojrzała na
niego oszołomiona nową informacją. Tydzień… Tydzień! Cholera, jakom cudem…
- Ale
obudziłaś się. Jesteś tu, cała, zdrowa, nie śpisz już. – Mówił Duch, wtulony w
nią. – Przepraszam, wybacz mi. To moja wina, moja. Zapomniałem się i na zbyt
wiele sobie pozwoliłem. Nie wiedziałem, że to tak bardzo cię zmęczy…
- Oj, cicho,
nic mi nie jest. – Odpowiedziała, uśmiechając się do niego przyjaźnie. – Nie
byłam jeszcze gotowa. Parę chwil utrzymywania cię w tym świecie było dla mnie
męczące, kiedy podpisywaliśmy kontrakt. Byłam głupia, wzywając cię do walki.
Powinnam była wiedzieć, że to ponad moje siły.
Spojrzał na
nią. A ona uśmiechnęła się, sprawiając, że i na jego twarzy zagościł szeroki
uśmiech.
- Jesteś
taka nierozważna! – Powiedział.
- Szybko się
pogodziłeś z tym! – Oburzyła się.
~*~
Trenowała.
Codziennie. Trenowała, póki nie poczuła zmęczenia. Starając się, by nie
wyczerpać się całkowicie każdego dnia siedziała na plaży, medytując.
Chciała być
silniejsza. Dla Natsu. By mogła z nim walczyć. By nie musiał się więcej o nią
martwić…
Nieco
zmęczona już wychodząc spod prysznica wytarła się i ubrała piżamę. Po drodze
rozczesując włosy przeszła do sypialni, siadając na łóżku.
Mimowolnie w
myślach przeanalizowała dzisiejszy dzień. Było wesoło. Spędziła czas z
przyjaciółmi, pochodziła po sklepach.
Trenowała.
Odłożyła
szczotkę na stolik i wsunęła się pod kołdrę, kładąc głowę na poduszce. Czuła
zwolna ogarniające ją zmęczenie. Myśli coraz ciężej przychodziły jej do głowy.
Czyjaś
ciepła, silna ręka objęła ją. Uniosła leniwie powieki, by spojrzeć. I
dostrzegła tuż przed sobą twarz Natsu.
Uśmiechnęła
się rozleniwiona, czołem dotykając jego rozgrzanego policzka.
- Znowu tu
jesteś?
- Lubię
patrzeć, jak śpisz.
Zarumieniła
się lekko, ale jakoś niespecjalnie się tym przejęła. Była już zbyt zmęczona, by
go wygonić. Zresztą jak co dzień… Zawsze przychodził, nim zasnęła. I zostawał
przy niej, dając jej to przyjemne poczucie, że ktoś nad nią czuwa.
- Jestem
coraz lepsza… Niedługo będziemy mogli razem walczyć… - Wyszeptała.
- Wystarczy,
byś była bezpieczna.
Czuła na
całym ciele gorąc bijący od niego. Jego dłoń na jej biodrze. Jego oddech
wplatający się w jej mokre jeszcze nieco włosy.
- Wszyscy
magowie, z którymi miałem kontrakt… Pamiętam… Traktowali duchy jak narzędzia
bez uczuć czy myśli…
- Duchy to
przyjaciele… Moi drodzy przyjaciele… Kocham was wszystkich… - Odpowiedziała z
uśmiechem.
- Widzę to.
I… Cieszę się, wiesz? Cieszę się… Że jestem twój…
Poczuła jego
gorące usta na swoim czole. Niespiesznie sunął pieszczotliwie wargami po jej
skroni i dalej, na policzek, na jej podbródek… Uśmiechnęła się z rozczuleniem,
kiedy ucałował czubek jej noska. I kiedy z uśmiechem oparł swoje czoło o jej.
Czuła jego oddech tak przyjemnie muskający jej skórę.
- Zostaniesz
przy mnie?
- Zostanę.
Tak długo, jak tylko zapragniesz. Nigdy cię nie opuszczę.
~Podobało się? Komentuj!~
To jest cudne.. no po prostu zabrakło mi języka w gębie :) .. ależ mam ciarki na plecach..
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać znowu na temat Twojego geniuszu, bo wiesz co myślę o Twoim pisaniu, ale .. no kochana wybacz, ale zaczyna mi brakować słów by opisać to wszystko co odczuwałam czytając ten rozdział :) Wow!
No to ten.. bo.. nie no muszę jeszcze raz przeczytać :***
Natsu Gwiezdym Duchem? A myślałam, że to ja mam zjarany beret xD
OdpowiedzUsuńBoski one-shot ;D Naprawdę, Boski! :D
Czekam na więcej i weny życzę!
Renee-nee ;D
Kyaaaa, jak mi słodko!
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, tak przy okazji:
"- Poniedziałek?
- Tak.
- Wtorek?
- Tak.
- Środa? Czwartek? Piątek? Sobota? Niedziela?
- Tak, tak, tak, tak, tak. – Odpowiedział."
Nie no, śmiałam się jak nienormalna przy tym tekście xDD Ale oni w ogóle się nie pocałowali! A Serek tak na to liczyła.! T_T *zamienia się w Ulquiorrę*
I ten szablon, cudeńko. Wreszcie nie wali żółcią po oczach przy ładowaniu xD A obrazek, mrrr ^^. Deviantart? Tylko Gajeela tak jakby mi ciachnęło... Nie ma 1/4 twarzy...
Aye, deviantart :3 Musiałam ciachnąć czuba Gajeela, bo za duży wychodził TT.TT Ale tylko czuba, więc jak więcej ci znika to coś od ciebie :3
Usuń... Brak mi słów ,by wyrazić jakie to boskie...
OdpowiedzUsuńCóż.. Ja tam czekam na więcej xD
W ogóle to jestem na komurce
Więc... Sayo!
Ps.: Świetny szablon *-* Taki słodkiii xD
Natsu, jako Duch Gwiezdny! Leo ma konkurencję...sialalalala. xD Tej, chyba za oknem kometę widzę. Koniec świata...a ja nie wiem, co ubrać. T-T
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, ogółem rzecz biorąc podejrzewam, kim będzie Gajeel w one-shot'cie, jeżeli taki będzie! xD No to do następnego - Aye!
Nee, to napisz mi na gg jakie masz podejrzenia :3
Usuń7276522
Tylko się podpisz,ze to ty :3
Nie no wymiatasz :D Natsu jako gwiezdny duch-genialny pomysł! A to że się nie całowali to właśnie dodało takiego..smaczku? Takiego romatyzmu jak tam się miziali, stykali xD To było tak słodkie że pierniczki jakie upiekłam na święta wymiękają ^^.
OdpowiedzUsuńA i szablonik rzeczywiście lepszy :3 :*
UsuńTo ja może dobiję do 10 komentarzy :3
OdpowiedzUsuńGomenne że się nie odzywałam przez dłuższy czas, ale szykowałam się na KONIEC ŚWIATA... który nie nastąpił XD
One-Shocik chyba najlepszy jaki u cb czytałam :D
Czekam na wiecej, ale na najbardziej BickslowXRenne :P
Buziaczki :*
Ojej... :D Nie spodziewałam się Natsu jako ducha, ale to było cudne :))
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i oby więcej takich, które pochłania się na jednym oddechu! :D
Buziaki :*
Aaa i jeszcze jedno :D
UsuńŚwietny wygląd bloga!
Niezły pomysł z Natsu jako Gwiezdny Duch ^^ Leo został wyautowany! xd
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz.
Życze weny i chęci do pisania! :)
Pozdrowionka dla Ciebie i całej rodzinki.
P.S Super tło :D
Hohoh, Natsu Gwiezdnym Duchem? ;D
OdpowiedzUsuńŚwietmy pomysł, naprawdę ^^
Szybki komentarz i spać! :D
A więc uroczo, że tak do niej mówi że zostanie przy niej ile tylko ona zechce i że zawsze przychodzi jak ona zasypia bo lubi na nią patrzeć jak śpi <3
Myślal na.początku, że Lucy walczyła przeciwko Erzie.i. Gray'owi a to misja była...,
Bardzo się podobało ale mogłoby być trochę dłuższe ..! ;) a poza tym <3 <3
OdpowiedzUsuń