piątek, 7 grudnia 2012

26 : Wakacje

Konbawa ~ ! I w końcu napisałam!
Bickslow : A co 3 dni jęczenie w kółko to samo "muszę pisać, muszę pisać!"
Ciii, tam, ważne że w końcu napisałam! I chyba nie ma tak źle, co nie? Ser~chan, gomene za błędy, jak będą! Nie bij!
Bickslow : Reneé to od razu trzeba tasakiem rżnąć, a nie się pierdolić.
Tak w ogóle to tylko Ser~chan i Sunna~chan strzelały, o czym będą następne one-shoty! I nie trafiły.
Bickslow : Zawiodła się, bo miała nadzieję na więcej odpowiedzi.
*Siada w kącie i porastają ją grzybki halucynki*
Bickslow : Oj no nie płacz już... Reneé~chan!
Bickslow... Ty mnie jednak kochasz!
Bickslow : Nie.
;(

~*~

Levy siedziała przed nim, studiując jakąś książkę. Pochłonięta całkowicie w lekturze zapomniała nawet o szklance soku, który stał obok, nie tknięty odkąd przyniosła go Mira.
- Droy…
- Daj spokój, Jet. Wystarczy tego… - Odpowiedział przyjaciel, nim chociaż zdołał dokończyć zdanie. – Jest szczęśliwa. Jak długo chcesz to niszczyć?
Jest szczęśliwa… Właśnie tego chciał, by była szczęśliwa. Ale szczęśliwa z nim…
- Hej, Levy. – Zaczął.
Dziewczyna podniosła spojrzenie znad książki, zdejmując swoje okulary.

~*~

Wszedł do budynku gildii. Spokoju to tu z pewnością nie było. Natsu z Grayem walczyli, niszcząc wszystko po drodze. Erza, zajęta ciastem truskawkowym, całkiem zapomniała o świecie. Lucy jako jedyna starała się uspokoić chłopaków, podczas gdy Juvia ochoczo kibicowała swojemu ukochanemu. Dzień jak co dzień…
Przesunął spojrzeniem dalej.
Levy siedziała z Jetem i Droy’em.  Chyba rozmawiali…
Dziewczyna gwałtownie wstała i odwróciła się, jakby z zamiarem wyjścia stąd.
I wtedy dostrzegł.
Jej smutne oczy i łzy perlące się w ich kącikach.
Czuł narastający gniew.
Jego nogi same pokierowały go w jej stronę. Jet i Droy również wstali, spoglądając niepewnie na Smoczego Zabójcę.
Stanął przed Levy, jakby samym sobą chciał ochronić ją przed całym złem tego świata. A w tej chwili, w szczególności, przed tymi gnojami, którzy śmieli doprowadzić ją niemal do płaczu.
Już miał coś powiedzieć. Ale nie zdążył. Poczuł drobną, ciepłą dłoń na swojej dłoni. I spojrzał na dziewczynę, stojącą tuż za nim.
Pomimo tej jednej, samotnej łzy spływającej po prawym policzku uśmiechnęła się do niego szeroko. Sztucznie…
- Wyjdźmy stąd, proszę, potrzebuję trochę świeżego powietrza. – Powiedziała.
Poddał jej się. Pozwolił, by dalej trzymając go za dłoń, wyszła z Fairy Tail, a on za nią. Kilka spojrzeń ich odprowadziło. W tym Jeta i Droy’a, którzy wyglądali na zrezygnowanych już.
Wbił spojrzenie w tył głowy tej drobnej, słodkiej dziewczyny, która prowadziła go przez miasto, jakby doskonale znała swój cel.
Czuł jej ciepłą dłoń, kiedy trzymała go. Jej słodki zapach, zmieszany z… Szamponem owocowym? Ach, te baby…
- Gdzie idziemy? – Spytał po chwili, przerywając tą niezręczną ciszę.
Jej palce zwolniły uścisk. A zaraz potem ręka zawisła wzdłuż jej boku, kiedy puściła go. Zatrzymała się. A on, korzystając z okazji, wyminął ją, by stanąć przed dziewczyną i spojrzeć na jej twarz. Smutną, ale uśmiechała się do niego.
- Ja… Nie wiem… Ale chodźmy. – Odpowiedziała z tym sztucznym, wymuszonym uśmiechem.
Chciała iść dalej. Ale zatrzymał ją, opierając obie dłonie na jej drobnych ramionach.
Miała przyjemnie ciepłą, delikatną skórę.
Spojrzała na niego zaskoczona. Tymi pięknymi, brązowymi oczami. I choć na moment smutek zniknął, ustępując zdziwieniu.
- Mała, nie pieprz mi tu tylko powiedz, co się stało. – Powiedział.
Jej usta przyozdobił skromny, czuły uśmiech. I spuściła spojrzenie na własne dłonie. Ale nie puścił ją, czekając, aż mu odpowie.
- No bo… - Zaczęła. Głos jej zadrżał, ale opanowała się i wzięła głęboki oddech. – Jet próbował mnie przekonać, bym przestała… Być twoją przyjaciółką… Wypominali wszystko, co zrobiłeś kiedyś… Że nas skrzywdziłeś… Powiedział, że nie powinnam zadawać się z… - Czuł pod dłońmi drżenie jej ramion. Przerwała, by nabrać kolejny, uspokajający oddech. – Że nie powinnam zadawać się z potworem… - Dokończyła tak cicho, że niemal szeptem. Ale doskonale ją usłyszał.
A to gnojek… Najchętniej wróciłby tam i skopał go. Ale nie chciał zostawić tu Levy. Ani krzywdzić jej przyjaciół. A Jet był jej przyjacielem… Cholera, czemu to wszystko takie skomplikowane?!
- To mnie zaczyna męczyć… Droy już jakiś czas temu dał spokój, tylko Jet jeszcze jest taki uparty… To zbyt męczące… - Powiedziała cicho, przecierając palcami oczy i ścierając te resztki łez.
Ach tak… Uśmiechnął się szeroko i oparł dłoń na jej głowie, mierzwiąc jej włosy.
- Dobra, to chyba nawet mam pomysł. Słuchaj uważnie, mała. – Powiedział z uśmiechem, schylając się nieco, by ich twarze znalazły się na równym poziomie. Ona serio jest taka niska czy mu się tylko wydaje?! – Zrobimy sobie wakacje. Tydzień, może dwa. Gdzieś nad morze, jeśli chcesz. Odpoczniesz sobie od tych idiotów, zabawisz się. Co ty na to? – Spytał.
Najpierw otwarła szerzej oczy. A potem jej usta rozszerzył szeroki uśmiech. Tym razem prawdziwy.
- Jasne! – Odpowiedziała ochoczo.

~*~

- Co ty taka rozpromieniona, Levy-chan? – Spytała Lucy, kiedy tylko wróciła z Gajeelem do gildii. Usiadła zaraz z przyjaciółkami, uśmiechając się ciągle szeroko.
- Bo jedziemy z Gajeelem na wakacje i się nie mogę doczekać! – Odpowiedziała wesoło.
Lucy zakrztusiła się sokiem, Cana piwem, a Mira z Juvią zaklaskały szczęśliwie, podskakując przy tym jak małe dziewczynki, które dostały upragnioną zabawkę.
- To wspaniale, Levy! Będziecie się na pewno świetnie bawić! Jej, aż zazdroszczę, też bym chciała jechać na wakacje… - Powiedziała Mira, stawiając przez przyjaciółką szklankę soku.
- Jak wrócisz to wszystko opowiesz! – Postanowiła Lucy.
- Stop, powróżę! – Powiedziała nagle Cana.
Odstawiła kufel, wyciągnęła karty i rozłożyła je na blacie. Chwilę je układała i choć dziewczyn nic nie rozumiały z tego, co robi, patrzyły z napięciem czekając na werdykt.
Nagle Cana uśmiechając się szeroko zaczęła klaskać w dłonie i piszczeć.
- Co będzie?! – Wszystkie niemal rzuciły się na nią, dopytując, co wyczytała z kart.
Ale ta, jak na chama, zacisnęła usta i odmówiła wszelkich zeznań.
- Levy, radzę ci znaleźć jak najlepszy strój kąpielowy. – Powiedziała tylko, zbierając karty.
Poczuła, jak cała robi się czerwona, na słowa przyjaciółki.

~*~

Nosz cholera, co za rozwrzeszczana… Ech, zresztą, to baby, czego się spodziewać? W sumie niedługo chyba będzie się zbierać. Chciał się wyspać…
Dopijając piwo z kufla wstał, z zamiarem pójścia do domu. Ale w drzwiach gildii stanęły dwie postacie, zmuszając go, by się zatrzymał.
Przez chwilę między trójką magów panowała cisza. A potem, pierwszym, który się odezwał, był Jet.
- Uważaj na nią. – Powiedział tylko, niezbyt zadowolonym tonem. I odszedł.

~*~

Nosz cholera, spóźnia się!
Spojrzał na jeden z zegarów na dworcu, dziesiąty chyba raz już sprawdzając godzinę. Za niedługo będzie ich pociąg, a Levy jeszcze nie ma! Może jej się coś stało? A może zaspała?
Cholera.
Przerzucając swój bagaż przez ramię jak gdyby nigdy nic już chciał skierować się do wyjścia, by sprawdzić, gdzie jest dziewczyna, ale zatrzymał się.
Bo stała tam.
Chociaż torbę miała spakowaną, jakby jechali na miesiąc, a nie tydzień… Podszedł do niej i wziął jej bagaż, by nie musiała się męczyć.
- Dziewczyno, coś ty tam napakowała?! Cały dom?
- Nie… Tylko parę książek. – Odpowiedziała z niewinnym uśmiechem.
Już on widział te jej parę książek… Ona na serio nie mogła pojechać bez nich? No nic… Najwyżej zajmie jej tyle czasu, by nie czytała za dużo.
- Ech, niech ci będzie… Chodź, bo nam jeszcze pociąg ucieknie. – Powiedział.
Skierowali się w stronę ich peronu. Z początku Levy protestowała, ale w końcu poddała się i pozwoliła, by to on niósł jej bagaż. Na jego oko to był za ciężki jak dla niej.
Wsiedli do wagonu, odstawili bagaże i w końcu rozsiedli się na swoich miejscach, w gotowości do drogi.

~Podobało ci się? Komentuj!~

6 komentarzy:

  1. Pierwsza.!
    I nie ma bata.!
    Błędów nie widzę, ciesz się, bat poczeka na następny rozdział. *odrzuca długaśny bat za siebie*
    Jakie słodkie! Serek też chce wakacje... ^^. Ale mam żelki i twój nowy rozdział więc powinno mi wystarczyć xD
    I jestem ciekawa czy Levy spakowała "kilka książek" czy raczej kilkadziesiąt kompletów ubrań i strojów kąpielowych ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chciałam być pierwsza :( Trudno :P
    ...Kyaaaaa! Wakacje, Cana już wywróżyła że będzie się działo ^^. Coś ten za ciężki bagaż Levy podejrzany, a wogóle to zszokował mnie pomysł Gajeela. Nie spodziewałam się ale już nie moge się doczekać kolejnego rozdziału! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ja zażaleń, co do swej pozycji nie mam. O tej godzince me oczka są już nie do użycia. Ale komentuję. Dziś będzie krótko.
    Wakacje...
    H: Cholera, już odpływasz?
    Po dawce beznadziejnej poezji, każdy by zasnął-próbowałam coś napisać...
    Ekhm... Wakacje... suuuuuuper... Coś mam takie różne podejrzenia... No, no, no, ciekawość zżera od wewnątrz. Bagaż Levy, pomysł Gajeel'a, wróżba Cany... Desu się zastanawia... Desusiowaty mózg się nagrzewa... Desi mózg nie ma pomysłów. Desi mózg ciężko zipie... Desi mózg odpoczywa...
    H: I kur** Hadesumaru czeka na następny rozdział!
    Sayonara!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajć jak słoodkoo, wakacje, morze plaża... Gajeel, weźcie mnie ze sobą T.T

    Rozdział świetny, Gajeel pomysłowy, Levy uśmiechnięta no i podejrzewające dziewczyny ^^ Ah jak ja kocham takie rozdziały ;D
    Weny Życzę.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Para z gildii Fairy Tail + Wakacje nad wodą = Wakacje z całym Fairy Tail. Takie moje reasumomomowanie! xD
    ...
    Zabiłaś mi Doppengalger'a. :c
    A Jet i Droy niech spadają na choinkę, z której się narodzili. =_= Niszczyciele paringów...*drze na kawałeczki kartkę*
    Aczkolwiek nie zrobiłaś mi ochoty na wakacje - śnieg mnie chroni. >:D JESTEM KRÓLOWĄ ŚNIEGU!! >:D

    Tantantantan, czekam na następny chapter. >:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jak Cana i sobie układam Tarota...
    Więc... łohohoohohoh
    Widzę tutaj jakiś romantyczny spacerek!
    Laxus: I +18!
    Nie... tego nie widzę... gdyby dziesięć buław leżało obok...
    Laxus: Ja.tu widzę tylko dziesięć karniszy, gdzie ty widzisz spacer?
    Ehhh...
    Wakacje to fajny pomysł ^^
    Odreagujmy ^^
    Niedługo ten paring będzie moim ulubionym, tak czuję :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.