Konbawa ~ ! Ech, udało się, wreszcie napisałam! Życzę miłego czytania!
Bickslow : W następnym będzie Gray x Juvia!
Bickslow : W następnym będzie Gray x Juvia!
~*~
- Lu-chan,
boję się… - Powiedziała, nadstawiając twarz, kiedy przyjaciółka wyciągnęła do
niej ręce z nałożonym na nie kremem.
Jej palce
wmasowały w skórę Levy kosmetyk.
Z rana
samego siedziała już u przyjaciółki. Tak, tego dnia przygotowały się już do balu.
Bo tej nocy już miała się zacząć zabawa.
- Czego się
boisz? – Spytała blondynka, rozprowadzając dokładnie krem.
- Bo Jet i
Droy nie wiedzą, że nie mam partnera. Jak zareagują, kiedy zobaczą mnie samą?
No i Gajeel… Pewno nawet nie przyjdzie na bal. Nie wyobrażam go sobie tam…
Siedziały na
łóżku dziewczyny, otoczone najróżniejszymi kosmetykami. Postanowiły zrobić się
na bóstwo. Przy czym nie brakowało rozmów, ciasteczek i herbaty.
- Oj,
przejmujesz się. Mamy się przecież dobrze bawić, czyż nie? Więc nie myśl tyle o
tym.
- Tobie to
łatwo, ty masz Natsu! – Powiedziała szybko Levy, robiąc do tego naburmuszoną
minę.
- I nie
wiem, czy zatańczę z nim chociaż jeden taniec!
W
oczekiwaniu, aż krem wsiąknie, chwyciła dłonie przyjaciółki i zaczęła manicure.
- Ale przynajmniej
masz partnera… Żeby facet przyszedł bez kobiety to pół biedy, ale dziewczyna
bez chłopaka?
- Oj,
przejmujesz się… Zatańczysz z Jetem i Droy’em i nikt nie będzie zły.
- Ciekawe
czy Gajeel przyjdzie… Jak myślisz, będzie z jakąś dziewczyną? – Spytała Levy,
patrząc, jak przyjaciółka zręcznie zajmuje się jej paznokciami.
Lucy
spojrzała na nią podejrzliwie.
- Czemu o
nim wspominasz? – Spytała.
I, tak jak
się spodziewała, Levy zarumieniła się, odwracając wzrok.
- Wątpię, by
jakaś dziewczyna chciała z nim iść… - Mruknęła, udając, że nie dosłyszała
pytania przyjaciółki.
- Poza tobą.
– Wtrąciła się Lucy.
Levy nie
odpowiedziała. Zapanowała cisza. A kiedy spojrzała na twarz przyjaciółki
dostrzegła, że ta jest jakby czymś zasmucona.
- Mów. –
Ponagliła ją.
- Co?
- Co cię
trapi.
- No bo… Sama już nie wiem, co to ma być… Dobrze wiesz,
co się kiedyś stało… Ale teraz… On stał się inny… Lubię z nim spędzać czas. To
absurdalne, ale przy nim czuję się bezpieczna… To coś innego niż Jet czy Droy…
Lucy
spojrzała z troską na przyjaciółkę. Wydawała się naprawdę zagubiona… Przez
przeszłość nie wiedziała, co powinna teraz zrobić? Levy mówiła o Gajeelu
całkiem inaczej, jakby mówiła o kimś ważnym. Ale Lucy nie zdołała jeszcze
poznać jego lepszej strony...
Wyciągnęła
ręce i przytuliła do siebie przyjaciółkę.
- Hej, nie
martw się… Jakoś to wszystko się ułoży, zobaczysz.
~*~
- Rany,
jakie to niewygodne! – Powiedział do siebie, poprawiając marynarkę.
Nie, nie do
siebie. Happy, leciał mu tuż nad głową.
- Sam się w
to wcisnąłeś.
- A jak niby
twoim zdaniem mam się ubrać na bal?!
- Nie
denerwuj się tak Natsu…
Ludzie,
mijający go, spoglądali na niego dziwnie. Musiał wyglądać komicznie… Bo nawet
jak ubrał się w miarę dobrze, to i szalik Igneela musiał być, co dawało
śmieszne połączenie.
Stanął w
końcu przed domem Lucy. Nie ociągając się zapukał do drzwi. I po chwili już
słyszał kroki.
Kiedy
przejście otworzyło się i dostrzegł Lucy… Oniemiał.
Była piękna…
Czarna
suknia z głębokim dekoltem opinała jej talię. Zaś wzdłuż boku długie rozcięcie,
sięgające niemal biodra, odsłaniało prawą nogę. Włosy upięte miała wysoko,
przyozdobione małymi różyczkami, najpewniej sztucznymi.
- Idziemy? –
Spytała, uśmiechając się szeroko.
Wpatrzył się
w jej duże, brązowe oczy. Delikatny makijaż tylko je podkreślał… Rzęsy tak
uwodzicielko trzepotały ilekroć mrugnęła.
- Luuuuubi
ją. – Zamruczał Happy, krążąc nad ich głowami.
- Jasne,
idziemy! – Zgodził się szybko Natsu, kiedy tylko się opamiętał.
Podał Lucy
ramię. A ona przyjęła ten gest. Szli już w kierunku Fairy Tail. Ciemne niebo
było zachmurzone. Gęste, szare, nie dało się dostrzec gwiazd.
- Byle tylko
nie spadł deszcz… Bo się wszyscy pochorujemy. – Powiedziała Lucy, patrząc w
górę.
A że buty
jej na obcasie były, na dodatek nie patrzyła pod nogi, to też z łatwością
potknęła się o wystający kawałek kostki brukowej.
I najpewniej
wylądowałaby na ziemi, gdyby nie Natsu. Szybko ją złapał i przyciągnął,
przywracając ją do pionu. A ona, w tej jednej chwili paniki, pisnęła
przestraszona. Poczuła jego ręce obejmujące ją uspokoiło.
Jej ciepłe usta musnęły przyjemnie jego policzek.
- Dziękuję,
Natsu. – Powiedziała z uśmiechem.
- Żaden
problem… - Odpowiedział, czując przyjemne mrowienie w miejscu, gdzie go
pocałowała.
~*~
Dobra, nie
będzie wybredny. Skoro wszyscy przyszli to i on przyszedł, cholera. A co, ma
siedzieć w domu, podczas gdy wszyscy się bawią?
Stał na
piętrze. Oparty o filar ze swojego miejsca przyglądał się magom, którzy z wolna
zbierali się w budynku. Nawet Alzac zaprosił Biscę, bo przyszli razem. Potem
Elfman i Mirajane. Nawet Gray z Juvią. Oczywiście, z tego powodu ta druga
wyglądała, jakby ze szczęścia nie kontaktowała ze światem…
Natsu i
Lucy? No, można się było spodziewać…
Wszyscy
rozmawiali ze sobą, śmiali się, czekając na rozpoczęcie… Dostrzegł Jeta i
Droy’a, którzy rozglądali się dookoła, jakby kogoś szukając.
A no tak…
Nie było jeszcze Levy. Gdzie się cholera podziewała? Ehh, baby zawsze się
spóźniają…
Na dole
panował gwar. Wszyscy ze sobą rozmawiali, śmiali się z żartów, wychwalali
wygląd… Naprawdę wyglądali jak jedna, wielka rodzina. Każdy dla każdego był
niezwykle ważny… Przyjemna, ciepła atmosfera udzielała się i jemu.
Uśmiechał
się, patrząc na tę dziwaczną bandę.
To było coś
całkiem innego niż Phantom Lord. I teraz zdawał sobie sprawę, jak wielkim
błędem była wojna z Fairy Tail. Z gildią, w której teraz wylądował. A którą
polubił.
~*~
Usłyszała
pukanie do drzwi.
Oderwała
wzrok od lustra. Lucy dobrze się nią zajęła… Była śliczna… Ale na co to, skoro
nie miała z kim iść na bal? Głupio było jej przyjść samej… Po prostu nie
chciała być zmuszona do wyboru między Jetem a Droy’em.
Zdołowana
tym wszystkim podeszła do drzwi, nie spiesząc się.
W tym czasie
ten ktoś zapukał jeszcze raz.
W końcu
sięgnęła dłonią do klamki, by otworzyć.
- Gajeel?
Spojrzała
zaskoczona na stojącego przed nią mężczyznę. Widząc ją uśmiechnął się. Wywołało
to u niej przyjemne ciepło w sercu.
- Co tu
robisz?
- Nie było
cię i nie było, więc zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle chcesz iść na ten
cały bal. – Powiedział. Teraz powiódł wzrokiem od jej twarzy, poprzez jej
sukienkę, na bosych stópkach kończąc. Zarumieniła się lekko, widząc jego
badawcze spojrzenie. – I widzę, że jesteś przygotowana do wyjścia. Gdzie twój
partner?
- No… -
Mruknęła, wbijając spojrzenie we własne dłonie. – Nie mam partnera…
Przyznała
się w końcu. Gajeel spojrzał na nią zaskoczony. Myślał, że ma partnera? Na
pewno…
- I z tego
powodu nie chcesz iść?
- To nie
tak…
- Więc jak?
Nim zdążyła
odpowiedzieć dostrzegła, jak Gajeel podaje jej ramię, niby prawdziwy
dżentelmen. Spojrzała na niego zaskoczona. A on uśmiechnął się do niej.
- Wziąć cię
tam po dobroci czy siłą? – Spytał żartobliwym tonem.
Nie mogła
nic na to poradzić. Uśmiechnęła się zadziornie i odwracając tyłem do niego
skrzyżowała ręce na piersiach.
- Pff,
nigdzie nie idę! – Powiedziała buntowniczo.
Dobrze
wiedziała, jak zareaguje. Po chwili już jego ręce oplotły ją. Poczuła, jak jej
stopy odrywają się od ziemi, kiedy ją uniósł z taką łatwością, jakby niż nie
ważyła.
- Sama się
prosiłaś! – Stwierdził, przerzucając ją sobie przez ramię.
Jego ręka
trzymała ją za nogi, by nie spadła.
- Postaw
mnie! – Zawołała, pięściami okładając go po plecach.
- Ge-hee! Nie!
Idziemy świętować Nowy Rok! Gdzie masz buty?
~ Podobało się? Komentuj! ~
No i Gajeel zachował się jak prawdziwy mężczyzna, jak baba nie chce to zarzucić przez na ramię jak jakiś jaskiniowiec i zatargać na imprezę :D:D:D TO BYŁO ZAJEBISTE!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :****
O Jesuu przepiękne @_@ jak to czytałam to piszczałam jak mała dziewczynka. xD Gajeel OMG no po prostu wyczuwam duszę romantyka. No to teraz czekam na następną notkę w której zapewne opiszesz bal... liczę na zjawiskowe fajerwerki! ;) Życzę weny pozdrawiam i czekam z utęsknieniem Meyki! ;p
OdpowiedzUsuńPiękne! I ta scena jak ją podniósł! Mmmm! Cudo! Czekam i zapraszam na mego bloga :D
OdpowiedzUsuńHaha Gajeel dobry :D Na bosaka zabrał Levy na bal xD No i zachował się jak prawdziwy mężczyzna, Natsu też w miare się zachował - szacun ^^ Rozdział bomba, czekam na Graya i Juvie, która teraz nie kontaktuje z otoczeniem ze szczęścia :D :*
OdpowiedzUsuńPopieram *moments* Gajeel został jaskiniowcem. Ale jakim przystojnym jaskiniowcem ^///^ okey, nvm. A Levy to ma syndrom sztokholmski (tak to się chyba nazywało, ne?)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, że Juvia... "Oczywiście, z tego powodu ta druga wyglądała, jakby ze szczęścia nie kontaktowała ze światem…" Niee, ten tekst opisuje wszystko, co można by tu rzucić na jej temat xD
Czekam na kontynuację tego wieczoru xD
Ja, ne :*
podoba mi się Gajeel z tą swoją postawą ^^
OdpowiedzUsuńrodział zabawny i bardzo mi się podoba ;3
z nieciezpliwością czekam na więcej i życzę weny ;)
P.S. jeśli masz czas wpadnij na love-fairy-tail.blogspot.com
będę bardzo wdzięczna *.*
Gajeel jest taki męski, aż chcę takiego na własność ;3 Tekst o Juvii mnie rozbroił, ale cóż poradzić, że dziewczyna straciła głowę xd Z nie cierpliwością czekam na następny rozdział i pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział miałam.taki wielki wyszczerz na twarzy niczym Natsu :D
OdpowiedzUsuńNo bo jak w takich chwilach się powstrzymać można? ^^
Szczególnie przy tej końcówce, oni są uroczy i tyle :D
Laxus: Chodź spać Ran Nishi...
To idź sam, ja muszę dalen.czytać >_<
Laxus: Jutro masz szkołę... Chodź, idziemy *ciągnie za rękę w stronę łóżka*
No.cóż... chyba dzisiaj nie przeczytam Gruvii, e jutro zrobię to na pewno!
I tak.przeczytałam dziś dużo.rozdziałów jak na siebie :D
Widzisz, ze.mną to.właśnie będzie.tak... jednego dnia przeczytam albo dwa rozdziały albo.dwadzieścia ;D
Laxus: Ran...
No.dobra, już idę!