I kolejny rozdział! Krótki bo krótki, ale zawsze coś.. Zapraszam do czytania :)
~*~
Gorąca woda,
tak przyjemna i relaksująca, obmywała szczelnie jej ciało.
Powoli czuła się lepiej. Czasem tylko zdarzał się gorszy dzień. Dzisiaj było dobrze.
Wygoniła Gajeela argumentem, że za dużo siedzi u niej, a ona przecież nie jest dzieckiem i umie dać sobie radę.
Cieszyła się, że się o nią martwił. Ale przecież miał własne życie… Własne obowiązki czy zajęcia. Nie mógł wiecznie siedzieć przy niej.
Splatając dłonie ze sobą uniosła ręce do góry, prostując je.
Woda byłą tak przyjemnie gorąca. Chociaż wśród tej pary ciężko było oddychać.
Było duszno…
Powoli czuła się lepiej. Czasem tylko zdarzał się gorszy dzień. Dzisiaj było dobrze.
Wygoniła Gajeela argumentem, że za dużo siedzi u niej, a ona przecież nie jest dzieckiem i umie dać sobie radę.
Cieszyła się, że się o nią martwił. Ale przecież miał własne życie… Własne obowiązki czy zajęcia. Nie mógł wiecznie siedzieć przy niej.
Splatając dłonie ze sobą uniosła ręce do góry, prostując je.
Woda byłą tak przyjemnie gorąca. Chociaż wśród tej pary ciężko było oddychać.
Było duszno…
~*~
- Jasna
cholera, same z tobą problemy… Z oka cię spuścić to się zabijesz… Na serio, nie
wiem, jak tak idzie…
Słyszała nad sobą zdenerwowany głos. Znała go. I znała ten ton…
Powoli otwarła oczy. Co do…?
Była w łazience. Tak… Co ona tu robiła? Ahh, brała kąpiel… No tak… Co się działo? Zasłabła?
Tak w ogóle to…
- AAAAAAAAAAAAAAA! – Krzyknęła nagle, czując czyjeś ręce oplatające ją.
Nie miała na dobie ubrań. Wprawdzie ten ktoś okrył ją ręcznikiem, ale…
Nie miała na sobie ubrań. Ot co.
- O, wstałaś? – Mruknął siedzący przed nią Gajeel.
Od razu dostrzegła, że gdzieniegdzie jego ubranie było mokre. Zaraz, zaraz… Powoli zaczęła kojarzyć fakty.
Ona brała kąpiel.
Ona zasłabła.
ON ją wyciągnął z wody?!
- Co ty sobie do jasnej cholery myślisz?! Chyba mogę mieć trochę prywatności, co nie?! – Wydarła się na niego, cała zaczerwieniona ze wstydu, szczelniej skrywając ciało ręcznikiem.
Gajeel podniósł się gwałtownie. Wyglądał na złego.
Bardzo złego.
- Co ja sobie myślę? Ot, myślę sobie, że jeszcze chwila i byś się utopiła!
- Umiem dać sobie radę! Nie utopiłabym się!
- Więc źle zrobiłem, bo chciałem ci pomóc?! – Podniósł ton nieco, zdenerwowany. – Nie wiem, co ty sobie myślisz o własnym życiu, ale ja nie chcę, byś umarła!
- Nie umrę tak szybko! Poza tym, pewnie robisz to tylko na pokaz! Wisi ci, co się ze mną stanie, robisz to tylko po to, by zrobić wrażenie, że nie jesteś tym złym!
Nie wiedziała, czemu o tym pomyślała. Nie wiedziała, czemu to powiedziała.
Kiedy zdała sobie sprawę z wypowiedzianych słów zakryła usta dłonią, spoglądając na przyjaciela szeroko otwartymi oczami.
Stał, patrząc na nią. Nie była w stanie wyczytać nic z jego oczu. Ale choć przed chwilą się z nią kłócił, teraz zapanowała dziwna cisza.
Cholera, co ona zrobiła?
- Levy… - Zaczął spokojnie już Gajeel.
Ruszył ręką. Znała już ten gest. Już widziała w myślach, jak opiera dłoń na jej głowie, tak opiekuńczo i z troską, uśmiechając się do niej.
- Wynoś się stąd.
Znowu palnęła coś, czego nie przemyślała.
Ręka Gajeela zatrzymała się w połowie swojej drogi. Nie zmuszał ją, by powtórzyła. Nic nie odpowiadając odwrócił się i wyszedł. Po chwili usłyszała trzask drzwi.
Wyszedł…
Zostawił ją…
Sama mu kazała.
- Cholera… - Jęknęła, czując jak łzy same cisną się jej do oczu.
Co ona zrobiła? Jak mogła powiedzieć coś takiego?!
Głupia…
Głupia!
Idiotka!
Oparła się plecami o ścianę. Nogi się pod nią ugięły. Osunęła się powoli na zimną, mokrą podłogę łazienki.
Co teraz? Co ona ma zrobić? Wiedziała, że jej słowa go zraniły. Sama nie wiedziała, czemu to powiedziała…
A on odszedł. Zrobił to z własnej woli, czy dlatego, że mu kazała?
Kim ona dla niego w ogóle była? Tak, najpierw ją zranił… Ją i jej przyjaciół. Ale teraz… Teraz martwił się o nią, pomagał jej… Kiedy codziennie ją odwiedzał, opowiadał co w gildii, starał się poprawić jej humor…
W tak krótkim czasie stał się nieodłącznym elementem jej życia.
Nie wiedziała, co miała zrobić, skoro nie było go obok.
Objęła nogi rękoma. Czoło oparła na kolanach. Nie potrafiła się powstrzymać.
Rozpłakała się, drżąc cała. Czuła się okropnie po tym, co zaszło.
Teraz, jak tak dobrze się między nimi układało… Nie chciała go stracić.
- Gajeel, wróć… - Wyszeptała błaganie do samej siebie.
Nie było go tu.
Ta pustka, która nagle zapanowała, bolała…
Słyszała nad sobą zdenerwowany głos. Znała go. I znała ten ton…
Powoli otwarła oczy. Co do…?
Była w łazience. Tak… Co ona tu robiła? Ahh, brała kąpiel… No tak… Co się działo? Zasłabła?
Tak w ogóle to…
- AAAAAAAAAAAAAAA! – Krzyknęła nagle, czując czyjeś ręce oplatające ją.
Nie miała na dobie ubrań. Wprawdzie ten ktoś okrył ją ręcznikiem, ale…
Nie miała na sobie ubrań. Ot co.
- O, wstałaś? – Mruknął siedzący przed nią Gajeel.
Od razu dostrzegła, że gdzieniegdzie jego ubranie było mokre. Zaraz, zaraz… Powoli zaczęła kojarzyć fakty.
Ona brała kąpiel.
Ona zasłabła.
ON ją wyciągnął z wody?!
- Co ty sobie do jasnej cholery myślisz?! Chyba mogę mieć trochę prywatności, co nie?! – Wydarła się na niego, cała zaczerwieniona ze wstydu, szczelniej skrywając ciało ręcznikiem.
Gajeel podniósł się gwałtownie. Wyglądał na złego.
Bardzo złego.
- Co ja sobie myślę? Ot, myślę sobie, że jeszcze chwila i byś się utopiła!
- Umiem dać sobie radę! Nie utopiłabym się!
- Więc źle zrobiłem, bo chciałem ci pomóc?! – Podniósł ton nieco, zdenerwowany. – Nie wiem, co ty sobie myślisz o własnym życiu, ale ja nie chcę, byś umarła!
- Nie umrę tak szybko! Poza tym, pewnie robisz to tylko na pokaz! Wisi ci, co się ze mną stanie, robisz to tylko po to, by zrobić wrażenie, że nie jesteś tym złym!
Nie wiedziała, czemu o tym pomyślała. Nie wiedziała, czemu to powiedziała.
Kiedy zdała sobie sprawę z wypowiedzianych słów zakryła usta dłonią, spoglądając na przyjaciela szeroko otwartymi oczami.
Stał, patrząc na nią. Nie była w stanie wyczytać nic z jego oczu. Ale choć przed chwilą się z nią kłócił, teraz zapanowała dziwna cisza.
Cholera, co ona zrobiła?
- Levy… - Zaczął spokojnie już Gajeel.
Ruszył ręką. Znała już ten gest. Już widziała w myślach, jak opiera dłoń na jej głowie, tak opiekuńczo i z troską, uśmiechając się do niej.
- Wynoś się stąd.
Znowu palnęła coś, czego nie przemyślała.
Ręka Gajeela zatrzymała się w połowie swojej drogi. Nie zmuszał ją, by powtórzyła. Nic nie odpowiadając odwrócił się i wyszedł. Po chwili usłyszała trzask drzwi.
Wyszedł…
Zostawił ją…
Sama mu kazała.
- Cholera… - Jęknęła, czując jak łzy same cisną się jej do oczu.
Co ona zrobiła? Jak mogła powiedzieć coś takiego?!
Głupia…
Głupia!
Idiotka!
Oparła się plecami o ścianę. Nogi się pod nią ugięły. Osunęła się powoli na zimną, mokrą podłogę łazienki.
Co teraz? Co ona ma zrobić? Wiedziała, że jej słowa go zraniły. Sama nie wiedziała, czemu to powiedziała…
A on odszedł. Zrobił to z własnej woli, czy dlatego, że mu kazała?
Kim ona dla niego w ogóle była? Tak, najpierw ją zranił… Ją i jej przyjaciół. Ale teraz… Teraz martwił się o nią, pomagał jej… Kiedy codziennie ją odwiedzał, opowiadał co w gildii, starał się poprawić jej humor…
W tak krótkim czasie stał się nieodłącznym elementem jej życia.
Nie wiedziała, co miała zrobić, skoro nie było go obok.
Objęła nogi rękoma. Czoło oparła na kolanach. Nie potrafiła się powstrzymać.
Rozpłakała się, drżąc cała. Czuła się okropnie po tym, co zaszło.
Teraz, jak tak dobrze się między nimi układało… Nie chciała go stracić.
- Gajeel, wróć… - Wyszeptała błaganie do samej siebie.
Nie było go tu.
Ta pustka, która nagle zapanowała, bolała…
~*~
Skoro tego
chciała, to proszę bardzo! Idzie sobie! I za szybko nie wróci, ot co! Skoro go
nie chciała, wolała się zabić we własnym domu…
Cholera…
Zwolnił. A potem stanął. Na środku ulicy, wśród tłumów ludzi. Obejrzał się za siebie, na drogę, którą właśnie przebył.
„Robisz to tylko na pokaz!”
Nie spodziewał się od niej takich słów.
Ale miała rację.
Przynajmniej jeszcze niedawno miałaby…
Jak wtedy, kiedy spotkali się na misji. Wtedy myślał, że uratuje ją, to wszystko się ułoży. Nie myślał po prostu o tym, by zadbać o jej bezpieczeństwo. W tamtym momencie był egoistą, chciał po prostu naprawić swoją reputację.
A potem… Potem tak to się potoczyło…
I wszystko się zmieniło.
Nie robił nic na pokaz. Przynajmniej teraz. Martwił się o nią. Chciał, by wyzdrowiała.
Czasem, kiedy siedział u niej, a ona zmęczona chorobą usypiała, z twarzą wtuloną w jego dłoń…
Cierpiał razem z nią, kiedy widział ból wymalowany na jej twarzy. Kiedy widział, jak w gorsze dni nie miała nawet sił wyjść z łóżka.
Cieszył się, kiedy z uśmiechem rozmawiała z nim, żartowała. Mógłby godzinami słuchać jej śmiechu, jej słów, patrzeć na jej szczęśliwą twarz…
Momentalnie odwrócił się i pognał z powrotem do Levy.
O nie, tak tego nie zostawi. Nie chciał jej straci. Ani skrzywdzić.
Cholera…
Zwolnił. A potem stanął. Na środku ulicy, wśród tłumów ludzi. Obejrzał się za siebie, na drogę, którą właśnie przebył.
„Robisz to tylko na pokaz!”
Nie spodziewał się od niej takich słów.
Ale miała rację.
Przynajmniej jeszcze niedawno miałaby…
Jak wtedy, kiedy spotkali się na misji. Wtedy myślał, że uratuje ją, to wszystko się ułoży. Nie myślał po prostu o tym, by zadbać o jej bezpieczeństwo. W tamtym momencie był egoistą, chciał po prostu naprawić swoją reputację.
A potem… Potem tak to się potoczyło…
I wszystko się zmieniło.
Nie robił nic na pokaz. Przynajmniej teraz. Martwił się o nią. Chciał, by wyzdrowiała.
Czasem, kiedy siedział u niej, a ona zmęczona chorobą usypiała, z twarzą wtuloną w jego dłoń…
Cierpiał razem z nią, kiedy widział ból wymalowany na jej twarzy. Kiedy widział, jak w gorsze dni nie miała nawet sił wyjść z łóżka.
Cieszył się, kiedy z uśmiechem rozmawiała z nim, żartowała. Mógłby godzinami słuchać jej śmiechu, jej słów, patrzeć na jej szczęśliwą twarz…
Momentalnie odwrócił się i pognał z powrotem do Levy.
O nie, tak tego nie zostawi. Nie chciał jej straci. Ani skrzywdzić.
~*~
Leżała w
łóżku, przebrana już w piżamę. Obok niej książka, otwarta na którejś stronie.
Nie była w stanie skupić się na lekturze. Patrzyła w okno. Błękitne niebo, gdzieniegdzie tylko ozdobione białymi chmurami nie poprawiało jej humoru.
Czuła pustkę…
I ból…
Ale nie miała już sił płakać. Nawet czuła się po tym zmęczona. Chciała zasnąć i zapomnieć… Może to był tylko zły sen? Może obudzi się i Gajeel znów będzie przy niej, z pełnym ulgi uśmiechem, kiedy z dnia na dzień czuła się coraz lepiej…
Drogą przed jej domem mignęło czarne coś. Spojrzała w tamtą stronę, by w ostatnim momencie uchwycić wzrokiem długie, stojące na wszystkie strony włosy.
Znała ten fryz.
Serce zabiło jej mocniej z tą głupią nadzieją.
Wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Książka spadła na podłogę. Nie przejęła się nią.
Wyszła z pokoju. Akurat w tym samym momencie, w którym Gajeel pchnął drzwi i wszedł do jej domu. Dostrzegł ją. I chwilę stali, w milczeniu, patrząc na siebie.
Nie była w stanie skupić się na lekturze. Patrzyła w okno. Błękitne niebo, gdzieniegdzie tylko ozdobione białymi chmurami nie poprawiało jej humoru.
Czuła pustkę…
I ból…
Ale nie miała już sił płakać. Nawet czuła się po tym zmęczona. Chciała zasnąć i zapomnieć… Może to był tylko zły sen? Może obudzi się i Gajeel znów będzie przy niej, z pełnym ulgi uśmiechem, kiedy z dnia na dzień czuła się coraz lepiej…
Drogą przed jej domem mignęło czarne coś. Spojrzała w tamtą stronę, by w ostatnim momencie uchwycić wzrokiem długie, stojące na wszystkie strony włosy.
Znała ten fryz.
Serce zabiło jej mocniej z tą głupią nadzieją.
Wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Książka spadła na podłogę. Nie przejęła się nią.
Wyszła z pokoju. Akurat w tym samym momencie, w którym Gajeel pchnął drzwi i wszedł do jej domu. Dostrzegł ją. I chwilę stali, w milczeniu, patrząc na siebie.
Zapanowała
niezręczna cisza. Chciała ją przerwać, przeprosić go. Ale nie była w stanie się
odezwać.
Gajeel
uśmiechnął się. I rozłożył szeroko ręce, jakby wręcz zapraszając ją w ramiona.
Widząc to nie wytrzymała.
Myślała, że nie ma sił na dalszy płacz…
- Gajeel! – Rozpłakała się.
Podbiegła. I już w następnej chwili uwiesiła mu się na szyi, wtulona w niego. A on objął ją mocno, jakby nie miał zamiaru już jej wypuścić.
Płakała w jego ramionach, ale tym razem ze szczęścia. Był przy niej… Znowu był obok… Czuła jego ciepło, jego bliskość, zapach… Znowu poczuła się bezpieczna. A on nic nie mówił. Obejmując ją jak najcenniejszy skarb pozwalał jej się wypłakać.
- Przepraszam! Jestem taka głupia! – Powiedziała w końcu, nieco się uspokajając.
- Już dobrze, dobrze. – Odpowiedział.
Czuła jego dłoń powoli wodzącą po jej plecach. Druga, wpleciona w jej włosy, bawiła się ich kosmykami.
Nie wygodnie jej było cały czas stać na palcach. Więc zmieniła nieco pozycję, teraz przytulona do niego splotła ze sobą dłonie na jego plecach.
Uspokoiła się już całkiem.
Kiedy to zauważył, odsunął ją nieco od siebie. Tylko po to, by ująć jej podbródek i ucałować lekko w czoło. Uśmiechnęła się, czując jak łzy powoli zasychają na jej policzkach.
- Nigdy więcej nie wygaduj takich bzdur. – Powiedział, uśmiechając się do niej.
Widząc to nie wytrzymała.
Myślała, że nie ma sił na dalszy płacz…
- Gajeel! – Rozpłakała się.
Podbiegła. I już w następnej chwili uwiesiła mu się na szyi, wtulona w niego. A on objął ją mocno, jakby nie miał zamiaru już jej wypuścić.
Płakała w jego ramionach, ale tym razem ze szczęścia. Był przy niej… Znowu był obok… Czuła jego ciepło, jego bliskość, zapach… Znowu poczuła się bezpieczna. A on nic nie mówił. Obejmując ją jak najcenniejszy skarb pozwalał jej się wypłakać.
- Przepraszam! Jestem taka głupia! – Powiedziała w końcu, nieco się uspokajając.
- Już dobrze, dobrze. – Odpowiedział.
Czuła jego dłoń powoli wodzącą po jej plecach. Druga, wpleciona w jej włosy, bawiła się ich kosmykami.
Nie wygodnie jej było cały czas stać na palcach. Więc zmieniła nieco pozycję, teraz przytulona do niego splotła ze sobą dłonie na jego plecach.
Uspokoiła się już całkiem.
Kiedy to zauważył, odsunął ją nieco od siebie. Tylko po to, by ująć jej podbródek i ucałować lekko w czoło. Uśmiechnęła się, czując jak łzy powoli zasychają na jej policzkach.
- Nigdy więcej nie wygaduj takich bzdur. – Powiedział, uśmiechając się do niej.
~*~
Bickslow : Yhym, yhym. No, dzieciaczki, Reneé kazała pozdrowić to pozdrawiam. I tak, po kolei... Pozdrowienia wędrują do:
Dzieciaczki : Pozdrowienia, pozdrowienia ~ !
~Serek ~ Bo zawsze jest obok i zawsze mogę na niej polegać. Czy to w sprawie braku pomysłu, czy też po prostu jeśli mam ochotę na fangirling na czyimś punkcie. Kocham.
~*moments* ~ Z którą rozpisałam moją najdłuższą rozmowę przez maila. Moja wierna czytelniczka, która zawsze stara się mnie wspierać w mej twórczości.
~Yasha ~ Być może nie zawsze mam siłę skomentować twojego nowego posta. Jednak twój blog jak najbardziej stanowi promyczek nadziei w szare dni. Zawsze, kiedy widzę, że czytasz moje brednie, czuję się lepiej. Specjalne arigaou za fragment GaLevy.
~Animka-chan ~ Również moja wierna czytelniczka. Dziękuję ci za każdy komentarz, który mnie podbudowuje. Specjalne arigatou z fragment GaLevy.
~Uni ~ Ostatnio nie skomentowałaś. Ale wspomniałaś raz, że również uwielbiasz GaLevy. Za to cię już kocham.
~Kotoko Azuhara ~ Również czyta i zagrzewa mój mózg do walki o wenę i pomysły.
Freed : Ej, a gdzie Laxus?! On najbardziej zasługuje na pozdrowienia!
Bickslow : Ok, to dzięki za uwagę, wielkie ARIGATOU, pa pa, no i ten teges...
Dzieciaczki : Ten teges, ten teges ~ !
~*~
~ Podobało się? Komentuj! ~
No kto by pomyślał, że Gajeel się taki stanie? ;D
OdpowiedzUsuńJestem w niebie, czytając to opowiadanie ^^
Tę oto parę polubiłam, szczerze przyznam, dzięki Tobie ^^
Są uroczy ;P
Pozdrawiam, czekam na więcej! :*
I zapraszam też do mnie :*
aaa, kocham ten rozdział.!
OdpowiedzUsuńDziękuje za pozdrowienie, to było bardzo miłe z twojej strony ;>
Weny życzę!
Yeeey, jak przyjemnie xD Aż mi się miło zrobiło. ^^.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tylko ja mam ten błąd, ale w drugim akapicie masz w środku zdania taką wstawkę "Blogger jest bezpłatnym narzędziem oferowanym przez firmę Google, służącym do publikowania blogów i łatwego dzielenia się swoimi przemyśleniami z całym światem. Blogger ułatwia publikowanie tekstu, zdjęć i filmów w blogu osobistym lub blogu zespołu." Osobiście mnie to zdziwiło, ale to pewnie jakiś błąd systemu...
A co do rozdziału: Serek ma łezki w oczach! (w ogóle się ze mnie jakieś takie ciepłe kluchy zrobiły... *mruczy pod nosem uciekając wzrokiem w eter*) Zapisać sobie: Nigdy więcej nie czytać łzawych rozdziałów do łzawej muzyki. Chociaż tutaj ładnie się zgrało, bo akurat Łzy - Przepraszam cię ;]
Bądź z siebie dumna Renia! Piszesz coraz lepiej, a fakt, że nie chcesz mi nawet napisać z kim będzie rozdział tylko podsyca mój apetyt na WIĘCEJ! xD
Whoa! Świetna notka! Już od dłuższego czasu czytam twojego bloga i szczerze? Nie moge się doczekać nowego rozdziału! >///< Bardzo mi się podobała scena w łazience. Początek smutny (płakać mi się chciało!), ale końcówka ^____^ wspaniała! Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się coś nowego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zachęcam XD
Ajajaj jak cudownie! Rozpływałam się czytając ten rozdział! Na początku z rozpędu miałaś tam jedną czy dwie literówki, później nie wiem bo wkręciło mnie na maxa i nie zwracałam na to uwagi ^^ Tak dobrze opisałaś emocje, że czułam się jak Levy xD Ponadto rozdział wcale nie jest krótki!
OdpowiedzUsuńNa koniec bardzo bardzo dziękuje za pozdrowienia, poczułam ciepło w sercu gdy je czytałam, przez to cały rozdział jeszcze bardziej mnie wzruszył :}
To jest niesamowite dziewczyno czytam czytam i nagle kończę rozdział... wciąga niesamowicie. Weny życzę i tak jak Animka-chan polubiłam parę Gajelee x Levy dzięki tobie. Rozdział na początku smutny ale potem.. po prostu cudo. Jestem ciekawa jakie jeszcze zrobisz paringi liczę na Graya i Juvię albo Jellaja i Erze. Gorąco pozdrawiam, życzę weny, i czekam z niecierpliwością na nowy rozdzialik. ;3
OdpowiedzUsuńO jejciu jejciu.. Czytajac rozdzial oczy mialam takie blyszczace jak w jakiejs bajce .. Uwielbiam czytac u Ciebie opisy tego co czuja bohaterowie bo sa tak cholernie realne ze nie moge sie powstrzymac od wydania z siebie dzwieku achhhhh (cos to dziwnie brzmi).. Cudowna notka..
OdpowiedzUsuńA i dziekuje za cieple slowa, no chyba sie rozbecze ;**
Pozdrawiam i zycze duzo weny bys mogla nadal nas rozpieszczac ;*
To był jeden z twoich najlepszych rozdziałów :D Tak jak reszta dziewczyn, uważam początek za smutny, a końcówka już była tak przyjemna w czytaniu, że normalnie padam ci do stóp! Już myślałam, że się pokłócą i nigdy nie spotkają T.T tego to już bym chyba nie zniosła :p Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny w sprawie dalszych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńKrótko, bo dalsze rozdziały czekają: TAKIEEEEE SŁODKIEEEE ♥
OdpowiedzUsuńWięc po prostu powiem, że Gajeel.jest uroczy i ja to się już w nim zakochałam ;___;
OdpowiedzUsuńTylko.wiesz czego mi brakowało? :D
Gihi!
Mimo godziny ja czytam dalej, bo nie mogę się doczekać Gruvii ^^
Mam nadzieję, że Jerza też potem gdzieś będzie :D
Jeszcze z pół.godzinki.poczytam, bo inaczej potem nie wstanę! :D
Ale.to było w ogóle.takie urocze <3
Jak.oni.się poprzepraszali, i on znowu uratował jej życie *-*