niedziela, 14 października 2012

13 : Choroba

Konbawa ~ ! Nie wiem czemu, ale znowu mam wrażenie, że poziom moich tekstów spadł... Jestem dla siebie zbyt surowa, czy też mam rację? Przeczytacie to się przekonacie :)

~*~

Pod głową czuł miękki materac, ale za to pod dupą twarde krzesło. Co się dzieje?
Fala informacji zalała jego umysł. I nagle uświadomił sobie, gdzie jest.
Momentalnie podniósł głowę, patrząc na łóżko przed nim.
Levy dalej spała spokojnie. Całą noc się nie obudziła? Ehh, mogłaby dać znak życia… Znowu zaczynał się o nią martwić.
Ten sen… Nadal czuł strach… Jakby miał ją stracić. Ale była tu. Leżała przed nim, pogrążona w śnie, bezpieczna.
Wyglądała tak spokojnie. Wręcz się uśmiechała. Musiała mieć dobry sen. Uspokoił się na tą myśl. Chciał, by jak najszybciej wyzdrowiała.
Do pokoju wszedł lekarz, by sprawdzić, jak się czuje.
Gajeel wstał i podszedł do okna, by nie przeszkadzać. W szybie odbijała się cała sytuacja, kiedy doktor budził dziewczynę, a potem pomógł jej wstać i wyprowadził z pokoju. Wyszedł za nimi.
W gabinecie lekarz przebadał znowu Levy, a potem przepisał jej leki i wypisał.
- Gajeel.
Podniósł głowę, słysząc znajomy głos.
Levy stała przed nim, blada, ale uśmiechnięta. Po jej postawie widać było, że była słaba.
- Dziękuję, że byłeś przy mnie cały ten czas. – Powiedziała.
Mimowolnie uśmiechnął się, jakby z ulgą, widząc, że czuje się lepiej. Przynajmniej trochę…
Wstał z jednego z wielu krzeseł na korytarzu i porwał dziewczynę na ręce.
- Nie myśl sobie, że cię wypuszczę z łóżka. Będziesz leżeć i odpoczywać, brać leki i jeszcze raz odpoczywać, aż wyzdrowiejesz. – Powiedział, kiedy wracali ze szpitala.
- Nie myśl sobie, że pozwolę ci się ciągle mną zajmować. – Odpowiedziała.
- Nie myśl sobie, że zostawię cię samą.
Musieli dziwnie wyglądać, kiedy szedł tak, niosąc w ramionach dziewczynę. Ludzie oglądali się za nimi, czasem słyszał niewyraźne szepty. A niech mówią co chcą… Kiedy dotarli do jej domu, przypomniał sobie o rozwalonym zamku drzwi. No tak…
- Jakoś musiałem chyba się do ciebie dostać… To się naprawi. – Powiedział.
Cóż, to jednak było głupie uczucie, że rozwalił jej drzwi. Dziewczyna nie odpowiedziała.
Spojrzał w dół. I wtedy dostrzegł, że Levy, przytulona do niego, zasnęła. Może to i lepiej? Wszedł do mieszkania.
I udał się do jej sypialni.
Tylko, gdzie był jej pokój?
No tego to on nie wiedział. Musiał zgadywać. I najpierw, pomimo szczerych chęci, wylądował w łazience. Pudło.
Za drugim razem otworzył właściwe drzwi. Cały jej pokój zawalony był książkami. W życiu nie widział takich ich ilości…
Przeszedł jakoś między walającymi się wszędzie stertami ksiąg. Położył śpiącą dziewczynę do łóżka.
No i co teraz?

~*~

Tym razem obudziła się w swoim łóżku.
No tak, Gajeel zabrał ją do domu… Ale w drodze usnęła. Ignorując ból głowy podniosła się do siadu, rozglądając się po pokoju. Nie było go tu.
- Gajeel? – Powiedziała.
Wiedziała, że usłyszałby ją. Miał tak wyczulone zmysły, że nie mógłby jej nie usłyszeć, jeśli był w jej domu.
Mimo to, jakby kierowana głupią nadzieją, wstała z łóżka. I, opierając dłoń o ściany, wyszła z pokoju.
Ale rzeczywiście go nie było. Pewno miał swoje rzeczy do roboty, niż siedzieć nad nią, skoro i tak spała.
Udała się do kuchni, mimo wszystko czując jakiś taki… Smutek? Powiedział, że jej nie zostawi…
Głupia! On ma też swoje życie!
- Ehh… - Westchnęła, parząc sobie herbatę.
Prędzej czy później wyszedłby. Miał swoje życie, swoje problemy. Musiał zarabiać. A co z nią? Ciekawe, jak długo zajmie jej powrót do zdrowia.
Nie usłyszała otwierania drzwi. Za to usłyszała znajomy głos.
- Miałaś nie wychodzić z łóżka, mała.
A głos ten z pewnością nie należał do zadowolonego Gajeela. Odwróciła się z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Wszedł do jej domu, przyglądając jej się ze zdenerwowaniem.
Wskazał na niewielką torbę trzymaną w ręce.
- Byłem kupić ci lekarstwa a ty już swoje…
A więc dlatego go nie było! Uśmiechnęła się, nawet jeśli widziała jego zdenerwowanie.
Kubek nagrzany od gorącej herbaty zaczynał parzyć jej dłonie. Odstawiła go szybko.
- Czuję się już lepiej. – Powiedziała.
Gajeel podszedł do niej, odstawiając na kuchenny blat lekarstwa. Nie odpowiedział, tylko oparł dłonie na jej ramionach, przyglądając jej się.
- Do łóżka marsz. – Powiedział, takim tonem, że nie śmiała się sprzeciwić.
Porwała kubek i szybciutko wróciła do pokoju, a on za nią, zabierając po drodze lekarstwa.
- Pamiętasz, które kiedy brać? – Spytał, kiedy grzecznie schowała się pod kołdrę.
- Tak, tak. – Powiedziała, opierając się plecami o ścianę.
Poczuła po chwili jego dłoń na głowie. Uśmiechał się do niej.
- Grzeczna dziewczynka. – Powiedział, jakby uspokojony.
Spojrzała na niego, robiąc naburmuszoną minę. Nie uciekła przed jego dotykiem.
- Umiem o siebie zadbać.

~*~

- Gdzie Levy?
- Nie wiem, od wczoraj jej nie ma… Nawet Gajeel się o nią pytał. – Odpowiedziała Mira, podając przyjaciółce szklankę soku.
Lucy przyjęła ją i napiła się.
- Gajeel? Nie wiem jak ty, ale ja mam wrażenie, że ich podejście do siebie nawzajem znacznie się ostatnio zmieniło.
- Prawda? Może będą razem? – Powiedziała wesoło Mira, klaszcząc już z podekscytowania w dłonie.
- Może… - Mruknęła, wyobrażając to sobie.
Gajeel i Levy stanowili idealne niemal przeciwieństwa. I z wyglądu, i z charakteru. Normalnie jak piękna i bestia! Pasowało do nich te porównanie.
- Patrz, kto idzie.
Odwróciła się, spoglądając w kierunku drzwi gildii.
Gajeel wszedł, rozglądając się po obecnych. I kiedy dostrzegł dwie dziewczyny przy barze, skierował się od razu w ich stronę.
- Levy jest chora. – Powiedział.
Nie wyglądał, jakby się jakoś specjalnie interesował stanem tej dziewczyny. Wydawał się arogancki jak zawsze. Dziewczynom zrzedły miny.
- Chora? Pójdę ją odwiedzić! – Powiedziała szybko Lucy, wstając.
Pożegnała się z Mirą i wyszła z gildii.
Przeciwieństwa się przyciągają? Ale żeby Levy mogła wytrzymać z takim… Ehh… Coraz gorzej wyobrażała sobie ich razem. Chociaż…
Stała już przed drzwiami domku Levy. Zapukała. Ale nie czekała, aż przyjaciółka jej otworzy.
Od razu weszła, przy okazji zauważając, że zamek jej drzwi jest rozwalony.
- Levy, gdzie jesteś? – Zawołała, rozglądając się.
Z pokoju wyszła dziewczyna. Wyraźnie ucieszyła się, na widok przyjaciółki.
- Lu-chan! – Powiedziała, uśmiechając się szeroko.
- Jak się czujesz? – Spytała od razu z troską. Ahh… - I dlaczego twój zamek jest rozwalony?
- Dobrze… Co? – Spytała. Skrzywiła się. – Cholerny Gajeel… Zabiję go za to chyba… - Mruknęła pod nosem.
A więc się pogodzili? I chyba nie bała się go po tym wszystkim, skoro tak swobodnie mówiła o nim. To chyba dobrze… Póki ten padalec znowu jej nie skrzywdzi!

~ Podobało się? Komentuj! ~

7 komentarzy:

  1. no no... robi się ciekawie, czekam na więcej.! Weny życzę.;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę stwierdzić że jesteś dla siebie zbyt surowa, bo rozdział, teksty są zajebiste. Rozczuliłam się czytając o opiece jaką roztoczył nad Levy ;) taki rycerz w lśniącej zbroi :D
    Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej więcej... błagam o więcej. ;p Nic dodać nic ująć świetne jak zawsze chce już następną nocie już teraz w tej chwili. xD Pozdrawiam gorąca fanka i czytelniczka MEYKI!

    OdpowiedzUsuń
  4. Więcej, więcej. A w ogóle to nie żeby coś, ale Serek czeka sobie dalej na Gray-Juvię xD
    Ale coś mi mówi, że sobie jeszcze poczekam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak reszta - więcej chce! Bardzo fajny rozdział, jak Gajeel się opiekował Levy to aż mi się .. tak miło zrobiło :D Mega słodkie! Mam nadzieje że znajdziesz czas by napisać następny rozdział dość szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. "- Do łóżka marsz. – Powiedział, takim tonem, że nie śmiała się sprzeciwić." M: czy tylko dla mnie tak dziwnie to zabrzmiało? xD
    A: tak tylko ty to tak rozumiesz. xD świetny rozdzialik :D lecę dalej, bo się strasznie wciągnęłam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się ciepło.robi w środku jak soę czyta, że on się nią tak słodo zajmuje :D
    Te lekarstwa i.ona ten.zawód jakgo nie było...
    Ale.drzwi mniej więcej wstawił :D
    Głupi sen ;____;
    Mam nadzieję, że zauważysz tw wszystkie komentarze, bo przy jednym.rozdziale wyczaił, że blog jest zawieszony i tak.jakoś... ale zobaczysz, ja wiem!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.