Hueh, hueh, macie dalszą część Wielkich Przygód Gajeela i Levy! Mam nadzieję, że się spodoba :)
~*~
Kiedy puścił
ją upadła na ziemię, skrępowana nie mogąc za wiele zrobić. Rozeszli się do
swoich zajęć. A ona, niezdarnie, podniosła się do siadu, opierając plecami o
Jeta lub Droy’a, nie była w stanie ocenić.
Spróbowała
użyć magii. Nie zadziałało… Jak to..? Nie mogą używać magii? Może to te więzy…
Muszą jakoś blokować ich magię!
Nie
wyglądało to za dobrze… Związani, bez magii niewiele mogli zrobić… Czego oni
tak w ogóle od nich chcą..? Okup? Jak gildia się dowie mogą liczyć tylko na
srogą karę. Albo byli tak głupi, albo tak pewni siebie…
Ale zarówno
ona jak i jej przyjaciele nie mogli nic zrobić… Byli bezradni. Mogli tylko
czekać na okazję…
- Zajmijcie
się nim, chłopcy! – Kobiecy głos przebił się nagle ponad głośny tupot i
bieganinę.
Podniosła
szybko głowę, ciekawa i z nadzieją.
Gajeel? Co
on tu robił?
Mag szedł,
ciągnąc za sobą za koszulę jednego z porywaczy. Chyba był nieprzytomny, bo nie
zareagował nawet, kiedy napotykał pod sobą nierówności i niewygody ziemi.
Puścił go.
Całe jego ciało nagle porosła stalowa łuska. Uśmiechał się, w ten swój
straszny, obłąkańczy niemal sposób.
Tak, to był
ten Gajeel, który tak ją przerażał… W czasie walki wyglądał jak prawdziwa
bestia…
- No
chodźcie, zabawcie mnie! – Zawołał, czekając.
Nie trzeba
było powtarzać. Dwóch z nich rzuciło się zaraz na niego, wyciągając szable.
Zamachnęli się bronią. Jeden, celując w głowę, drugi niżej, w brzuch.
Jedna z
szabli odbiła się i złamała na łuskach. Drugą zręcznym ruchem uchwycił między
zęby. Metal pękł, a on sam przeżuł resztki, które zostały mu w ustach.
Zręcznie
chwycił obu za karki i zderzył ze sobą głowami, pozbawiając ich przytomności.
Przeszedł
nad osuwającymi się na ziemię ciałami.
- No dalej, nie
stać was na więcej?!
Widziała,
jak przerażenie powoli maluje się na twarzach pozostałych. Ktoś krzyknął
„Potwór!”. Po kobiecie, która nimi najpewniej dowodziła, nie pozostał nawet
ślad. Przynajmniej dla Levy…
Jeden z jej
oprawców chciał uciekać. A reszta poszła w jego ślady. Ręka Gajeela zmieniła
się w wielką, żelazną buławę. I silnym ruchem jednego z nich dosłownie wbił w
ziemię. Usłyszała nieprzyjemny trzask łamanych kości, kiedy ciało wbiło się w
podłoże, zmiażdżone atakiem.
Zacisnęła
mocno oczy, chcąc sobie oszczędzić takich widoków.
Słyszała
krzyki. Ale bała się otworzyć oczy, by nie zobaczyć czegoś jeszcze gorszego.
- Levy?
Zmusiła się,
by spojrzeć na Gajeela. Mag kucał przed nią, patrząc na nią jakby ze
zmartwieniem.
- Nic ci nie
jest? – Spytał, sięgając za jej plecy, by uwolnić ją z kajdanów.
Na ten
krótki moment poczuła się, jakby ją obejmował. Silne, poznaczone brudem walki ręce
na chwilę uchwyciły ją. Nie wiedzieć czemu, poczuła się dziwnie bezpieczna.
Uspokoiło ją to…
Szybkim
ruchem zerwał jej kajdany. Wstała, ocierając nadgarstki. Zaskakująco szybko i
jak gdyby nigdy nic uwolnił również Jeta i Droy’a. Miała wrażenie, że przy niej
bardziej się ociągał…
Jej
towarzysze, uwolnieni, choć dalej nieprzytomni oparli się o siebie plecami. I
teraz już wyglądali, jakby najzwyczajniej w świecie zasnęli…
- Tss… Obudź
ich i wracajcie do Magnolii. Ta wasza misja to była tylko pułapka, więc nie
macie czego tu szukać. – Powiedział,
krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Niedaleko jest jakieś miasto, stamtąd
będziecie mogli bezpiecznie wrócić do Magnolii.
- A co z
tobą?
- Ja mam
zadanie. Muszę złapać tamtą babę, co uciekła. – Stwierdził, najwyraźniej
niezbyt zadowolony, że udało jej się uciec.
- Kim ona
jest? – Spytała z ciekawości, szturchając w ramię Jeta.
Gajeel
spojrzał na nią. I uśmiechnął się szeroko.
- Jak tak
cię to interesuje, pogadamy jak znowu się zobaczymy w Fairy Tail. Muszę złapać
tą babę, póki jeszcze mam po niej jakiś ślad.
- Jaki?
- Jej
zapach. – Odpowiedział.
Jet i Droy,
wybudzeni, rozejrzeli się dookoła, jakby zaskoczeni.
- Eee? Co tu
się działo? Co tu robimy? Eee? Gajeel! Co ty tu robisz? – Zadawali pytania,
jedno za drugim.
- Pójdziecie
w tamtą stronę, to natkniecie się na drogę do miasta. Dacie sobie chyba radę,
co nie? – Powiedział Gajeel, zwracając się dalej do Levy, jakby nie dosłyszał
pytań jej towarzyszy.
- Dobrze.
Jak wrócisz to jeszcze porozmawiamy! – Dodała jeszcze.
Mag
uśmiechnął się nieco szerzej i odwrócił się, unosząc rękę, niby w pożegnaniu.
- No pewnie!
– Powiedział. I po chwili zniknął im z oczu, kierując się za zapachem tamtej
kobiety.
Kiedy Jet i
Droy wstali, ziewając, jak gdyby nigdy nic, skierowali się od razu we wskazaną
przez Gajeela stronę. I rzeczywiście, natknęli się na drogę.
- Co Gajeel
tam robił? Wyglądało tam jak po bitwie jakiejś.
- Cóż, można
powiedzieć, że Gajeel nas uratował.
- Serio?!
- Mhm. – Mruknęła
z uśmiechem, kiedy szli w stronę miasta. – Wracamy do Magnolii, bo ta misja
okazała się być pułapką.
- Eee?!
- Sama też
nic z tego nie rozumiem. Ale jak Gajeel wróci, wszystko sobie wyjaśnimy.
~*~
- Na kogo
tak czekasz? – Spytała Mira, kiedy po raz któryś już dzisiaj Levy spoglądała w
kierunku drzwi.
- Na
Gajeela. – Odpowiedziała, wbijając z powrotem wzrok w nadjedzone już nieco
ciasto na jej talerzyku.
To były już
dwa dni… Dwa dni, odkąd oni wrócili, a Gajeela dalej nie było. Martwiła się? Po
nim spodziewała się, że szybko załatwi misję… Coś mu się stało? A cholera, jemu
coś się miało stać… Umie dać sobie radę, na pewno nic mu nie jest.
- Uuu,
podoba ci się? – Spytała zaraz Mira, która miała niezwykłą skłonność do
tworzenia różnych par z członków gildii.
-
Oczywiście, że nie! – Zaprzeczyła szybko, czując jak zaczynają ją piec
policzki. – Po prostu mam z nim parę spraw do omówienia.
- Już
jesteście parą? Szybko wam poszło!
- Mira…
- A nie
chciałabyś?
Dojadła
szybko ciasto. Jakoś tak nie miała ochoty na tego typu rozmowę.
- Wracam do
siebie, Mira. Jestem już zmęczona… Dobranoc. – Pożegnała się i wyszła z gildii.
Było już
całkiem późno. Słońce zaszło, a ciemne niebo zdobiły gwiazdy i księżyc.
Ślicznie…
Ale i dość
chłodno. Nie czekając szybkim krokiem ruszyła w kierunku swojego domu.
Spodziewała
się, że Gajeel szybko dokończy misję i wróci… A tymczasem coraz dłużej go nie
było… Nie żeby się martwiła o niego czy coś! Po prostu chciała dowiedzieć się,
o co chodziło z tą całą pułapką… Miała mętlik w głowie…
Nagle
poczuła, jak czyjaś dłoń zakrywa jej usta. Druga ręka chwyciła ją za
nadgarstki, unieruchamiając ją. Chciała krzyknąć, ale palce mocno ściskały jej
żuchwę i nie była w stanie nawet otworzyć ust.
Co do…?
- I w tym
momencie jesteś łatwą ofiarą… Rany, mogłabyś uważać na własne bezpieczeństwo
trochę!
Zaraz… Znała
ten głos…
Kiedy tylko
ją puścił odwróciła się gwałtownie. I, potykając się o własne nogi prawie
przewróciłaby się. Ale złapał ją szybko i przyciągnął do siebie, pomagając jej
zachować równowagę.
Spojrzała w
górę.
Gajeel
przyglądał jej się. Nie wydawał się szczęśliwy. Wręcz przeciwnie, wydawał się
zły na nią.
- Gajeel! –
Momentalnie jej usta rozciągnęły się w uśmiechu.
Ale kiedy jej w żaden sposób nie odpowiedział,
mina jej zrzedła. Nie puszczał jej, tylko dalej trzymał przy sobie, mocno. I
tak nie miała zamiaru uciec. Co to to nie, miał jej wszystko ładnie wyjaśnić,
jak na spowiedzi!
- Tak w
ogóle to co ty sobie myślisz, tak mnie napadając?! – Wyskoczyła nagle, zła na
niego.
- Pf, ciesz
się, że to byłem ja! Inaczej mogłabyś już być martwa lub co innego! –
Odpowiedział zdenerwowany.
Spojrzała na
niego zaskoczona. Wyraz jego twarzy…
- Ty się o
mnie martwisz?
- Głupia!
Oczywiście! Dopiero co cię wyciągnąłem z łapsk tamtych a ty już zachowujesz się
jak bezmyślne dziecko! – Warknął.
Przerażał ją
tym tonem. Ale z drugiej strony jakoś tak miła była myśl, że się o nią martwił.
Trochę ją tym zaskoczył, ale jednak… Miłe.
Oparła lekko
czoło o jego klatkę piersiową. Rany…
- Obiecuję,
że od dziś będę uważna, czujna i będę na siebie uważać.
- Bo ci
uwierzę… - Powiedział, jedną dłoń kładąc już spokojnie na jej głowie, w dość
opiekuńczym geście.
~ Podobało się? Komentuj! ~
Świetne jak zawsze, Gajeele i Levy to taka dobrana para. ;3 Zeswataj ich jak najszybciej. Życzę weny i duuuużo czasu na pisanie nowych rozdziałów. Pozdrawiam Meyki! ;*
OdpowiedzUsuńAle mnie ten rozdział rozczulił mmmmm dosłownie bujam w obłokach :) achh jak ja uwielbiam takie akcje.
OdpowiedzUsuńO tak popieram koleżankę zeswataj ich jak najszybciej :D
życzę weny, żebyś mogła zaspokajać nasze zachcianki :x :D:D:D buziaaaaa:*
Kocham ten parring. Uwielbiam ich historię miłosne i czekam na więcej xD
OdpowiedzUsuńKawaaaaiii... ^///^
OdpowiedzUsuńSerek chce więcej takich słodkich rozdziałów xD
I ja bym jeszcze chciała paring Gray'a z Juvią :D
POzdrowienia i dużej weny.
Do następnego weekendu xD
PS. U mnie też jest nowy rozdział XDD
pięknie napisana notka^^
OdpowiedzUsuńczekam na więcej i życzę dużo weny ;3
Kolejny świetny rozdział. Przeczytałam go jednym tchem - warto było na niego troche poczekać :) Pozdrawiam i życze weny ;)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam parę Gazille x Levy :D Twój rozdział przeczytałam przyjemnie i jestem zadowolona ^^ Dziewczyny mają rację, zeswataj ich jak najszybciej :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie na chce-tu-zostac.blogspot.com Także piszę o Fairy Tail ^^
OdpowiedzUsuńBoże jak ty pięknie piszesz ^^ Jestem wręcz oczarowana twoim blogiem :} A para Gazille i Levy boska *.* Jeszcze gdyby była para Juvia x Gray byłabym w siódmym niebie <3 Będę czekać z niecierpliwieniem na nowe rozdziały ..
OdpowiedzUsuńŻyczę weny oraz czasu na pisanie :)
"- Uuu, podoba ci się? – Spytała zaraz Mira, która miała niezwykłą skłonność do tworzenia różnych par z członków gildii.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że nie! – Zaprzeczyła szybko, czując jak zaczynają ją piec policzki. – Po prostu mam z nim parę spraw do omówienia.
- Już jesteście parą? Szybko wam poszło!" Mira zawsze słyszy to co ona chce ;) Świetny rozdział :3 i ten koniec "z opiekuńczym Gajeelem:" to było całkiem w jego stylu :3
Cóż wciągnęłam się, teraz tylko lecę dalej ;)
Pięknie.po.prostu można rzec :D
OdpowiedzUsuńCóż za słownictwo mam xd
Im jest późniejsza godzina tym apodziewaj.się coraz głupszych komentarzy z mojej strony <3
Tak już mi się dzieje, mój mózg przestaje działać :D
No i jutro jeszcze do szkoły...
No więc widać, że się martwił o nią, ale ma dziwne sposoby na przywitanie.się :D
Szybko zmieniła nastawienie co do niego.i bardzo.mnie to cieszy :D
Od razu ten uśmiech i "Gajeel!" <3
Wiadomo było, że ją tam uratuje, no bo kto by inny mógł.to zrobić!? :D