sobota, 6 października 2012

10 : Ratunek


Hueh, hueh, macie dalszą część Wielkich Przygód Gajeela i Levy! Mam nadzieję, że się spodoba :)

~*~

Kiedy puścił ją upadła na ziemię, skrępowana nie mogąc za wiele zrobić. Rozeszli się do swoich zajęć. A ona, niezdarnie, podniosła się do siadu, opierając plecami o Jeta lub Droy’a, nie była w stanie ocenić.

Spróbowała użyć magii. Nie zadziałało… Jak to..? Nie mogą używać magii? Może to te więzy… Muszą jakoś blokować ich magię!

Nie wyglądało to za dobrze… Związani, bez magii niewiele mogli zrobić… Czego oni tak w ogóle od nich chcą..? Okup? Jak gildia się dowie mogą liczyć tylko na srogą karę. Albo byli tak głupi, albo tak pewni siebie…

Ale zarówno ona jak i jej przyjaciele nie mogli nic zrobić… Byli bezradni. Mogli tylko czekać na okazję…

- Zajmijcie się nim, chłopcy! – Kobiecy głos przebił się nagle ponad głośny tupot i bieganinę.

Podniosła szybko głowę, ciekawa i z nadzieją.

Gajeel? Co on tu robił?

Mag szedł, ciągnąc za sobą za koszulę jednego z porywaczy. Chyba był nieprzytomny, bo nie zareagował nawet, kiedy napotykał pod sobą nierówności i niewygody ziemi.

Puścił go. Całe jego ciało nagle porosła stalowa łuska. Uśmiechał się, w ten swój straszny, obłąkańczy niemal sposób.

Tak, to był ten Gajeel, który tak ją przerażał… W czasie walki wyglądał jak prawdziwa bestia…

- No chodźcie, zabawcie mnie! – Zawołał, czekając.

Nie trzeba było powtarzać. Dwóch z nich rzuciło się zaraz na niego, wyciągając szable. Zamachnęli się bronią. Jeden, celując w głowę, drugi niżej, w brzuch.

Jedna z szabli odbiła się i złamała na łuskach. Drugą zręcznym ruchem uchwycił między zęby. Metal pękł, a on sam przeżuł resztki, które zostały mu w ustach.

Zręcznie chwycił obu za karki i zderzył ze sobą głowami, pozbawiając ich przytomności.

Przeszedł nad osuwającymi się na ziemię ciałami.

- No dalej, nie stać was na więcej?!

Widziała, jak przerażenie powoli maluje się na twarzach pozostałych. Ktoś krzyknął „Potwór!”. Po kobiecie, która nimi najpewniej dowodziła, nie pozostał nawet ślad. Przynajmniej dla Levy…

Jeden z jej oprawców chciał uciekać. A reszta poszła w jego ślady. Ręka Gajeela zmieniła się w wielką, żelazną buławę. I silnym ruchem jednego z nich dosłownie wbił w ziemię. Usłyszała nieprzyjemny trzask łamanych kości, kiedy ciało wbiło się w podłoże, zmiażdżone atakiem.

Zacisnęła mocno oczy, chcąc sobie oszczędzić takich widoków.

Słyszała krzyki. Ale bała się otworzyć oczy, by nie zobaczyć czegoś jeszcze gorszego.

- Levy?

Zmusiła się, by spojrzeć na Gajeela. Mag kucał przed nią, patrząc na nią jakby ze zmartwieniem.

- Nic ci nie jest? – Spytał, sięgając za jej plecy, by uwolnić ją z kajdanów.

Na ten krótki moment poczuła się, jakby ją obejmował. Silne, poznaczone brudem walki ręce na chwilę uchwyciły ją. Nie wiedzieć czemu, poczuła się dziwnie bezpieczna. Uspokoiło ją to…

Szybkim ruchem zerwał jej kajdany. Wstała, ocierając nadgarstki. Zaskakująco szybko i jak gdyby nigdy nic uwolnił również Jeta i Droy’a. Miała wrażenie, że przy niej bardziej się ociągał…

Jej towarzysze, uwolnieni, choć dalej nieprzytomni oparli się o siebie plecami. I teraz już wyglądali, jakby najzwyczajniej w świecie zasnęli…

- Tss… Obudź ich i wracajcie do Magnolii. Ta wasza misja to była tylko pułapka, więc nie macie czego tu szukać.  – Powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Niedaleko jest jakieś miasto, stamtąd będziecie mogli bezpiecznie wrócić do Magnolii.

- A co z tobą?

- Ja mam zadanie. Muszę złapać tamtą babę, co uciekła. – Stwierdził, najwyraźniej niezbyt zadowolony, że udało jej się uciec.

- Kim ona jest? – Spytała z ciekawości, szturchając w ramię Jeta.

Gajeel spojrzał na nią. I uśmiechnął się szeroko.

- Jak tak cię to interesuje, pogadamy jak znowu się zobaczymy w Fairy Tail. Muszę złapać tą babę, póki jeszcze mam po niej jakiś ślad.

- Jaki?

- Jej zapach. – Odpowiedział.

Jet i Droy, wybudzeni, rozejrzeli się dookoła, jakby zaskoczeni.

- Eee? Co tu się działo? Co tu robimy? Eee? Gajeel! Co ty tu robisz? – Zadawali pytania, jedno za drugim.

- Pójdziecie w tamtą stronę, to natkniecie się na drogę do miasta. Dacie sobie chyba radę, co nie? – Powiedział Gajeel, zwracając się dalej do Levy, jakby nie dosłyszał pytań jej towarzyszy.

- Dobrze. Jak wrócisz to jeszcze porozmawiamy! – Dodała jeszcze.

Mag uśmiechnął się nieco szerzej i odwrócił się, unosząc rękę, niby w pożegnaniu.

- No pewnie! – Powiedział. I po chwili zniknął im z oczu, kierując się za zapachem tamtej kobiety.

Kiedy Jet i Droy wstali, ziewając, jak gdyby nigdy nic, skierowali się od razu we wskazaną przez Gajeela stronę. I rzeczywiście, natknęli się na drogę.

- Co Gajeel tam robił? Wyglądało tam jak po bitwie jakiejś.

- Cóż, można powiedzieć, że Gajeel nas uratował.

- Serio?!

- Mhm. – Mruknęła z uśmiechem, kiedy szli w stronę miasta. – Wracamy do Magnolii, bo ta misja okazała się być pułapką.

- Eee?!

- Sama też nic z tego nie rozumiem. Ale jak Gajeel wróci, wszystko sobie wyjaśnimy.



~*~



- Na kogo tak czekasz? – Spytała Mira, kiedy po raz któryś już dzisiaj Levy spoglądała w kierunku drzwi.

- Na Gajeela. – Odpowiedziała, wbijając z powrotem wzrok w nadjedzone już nieco ciasto na jej talerzyku.

To były już dwa dni… Dwa dni, odkąd oni wrócili, a Gajeela dalej nie było. Martwiła się? Po nim spodziewała się, że szybko załatwi misję… Coś mu się stało? A cholera, jemu coś się miało stać… Umie dać sobie radę, na pewno nic mu nie jest.

- Uuu, podoba ci się? – Spytała zaraz Mira, która miała niezwykłą skłonność do tworzenia różnych par z członków gildii.

- Oczywiście, że nie! – Zaprzeczyła szybko, czując jak zaczynają ją piec policzki. – Po prostu mam z nim parę spraw do omówienia.

- Już jesteście parą? Szybko wam poszło!

- Mira…

- A nie chciałabyś?

Dojadła szybko ciasto. Jakoś tak nie miała ochoty na tego typu rozmowę.

- Wracam do siebie, Mira. Jestem już zmęczona… Dobranoc. – Pożegnała się i wyszła z gildii.

Było już całkiem późno. Słońce zaszło, a ciemne niebo zdobiły gwiazdy i księżyc. Ślicznie…

Ale i dość chłodno. Nie czekając szybkim krokiem ruszyła w kierunku swojego domu.

Spodziewała się, że Gajeel szybko dokończy misję i wróci… A tymczasem coraz dłużej go nie było… Nie żeby się martwiła o niego czy coś! Po prostu chciała dowiedzieć się, o co chodziło z tą całą pułapką… Miała mętlik w głowie…

Nagle poczuła, jak czyjaś dłoń zakrywa jej usta. Druga ręka chwyciła ją za nadgarstki, unieruchamiając ją. Chciała krzyknąć, ale palce mocno ściskały jej żuchwę i nie była w stanie nawet otworzyć ust.

Co do…?

- I w tym momencie jesteś łatwą ofiarą… Rany, mogłabyś uważać na własne bezpieczeństwo trochę!

Zaraz… Znała ten głos…

Kiedy tylko ją puścił odwróciła się gwałtownie. I, potykając się o własne nogi prawie przewróciłaby się. Ale złapał ją szybko i przyciągnął do siebie, pomagając jej zachować równowagę.

Spojrzała w górę.

Gajeel przyglądał jej się. Nie wydawał się szczęśliwy. Wręcz przeciwnie, wydawał się zły na nią.

- Gajeel! – Momentalnie jej usta rozciągnęły się w uśmiechu.

 Ale kiedy jej w żaden sposób nie odpowiedział, mina jej zrzedła. Nie puszczał jej, tylko dalej trzymał przy sobie, mocno. I tak nie miała zamiaru uciec. Co to to nie, miał jej wszystko ładnie wyjaśnić, jak na spowiedzi!

- Tak w ogóle to co ty sobie myślisz, tak mnie napadając?! – Wyskoczyła nagle, zła na niego.

- Pf, ciesz się, że to byłem ja! Inaczej mogłabyś już być martwa lub co innego! – Odpowiedział zdenerwowany.

Spojrzała na niego zaskoczona. Wyraz jego twarzy…

- Ty się o mnie martwisz?

- Głupia! Oczywiście! Dopiero co cię wyciągnąłem z łapsk tamtych a ty już zachowujesz się jak bezmyślne dziecko! – Warknął.

Przerażał ją tym tonem. Ale z drugiej strony jakoś tak miła była myśl, że się o nią martwił. Trochę ją tym zaskoczył, ale jednak… Miłe.

Oparła lekko czoło o jego klatkę piersiową. Rany…

- Obiecuję, że od dziś będę uważna, czujna i będę na siebie uważać.

- Bo ci uwierzę… - Powiedział, jedną dłoń kładąc już spokojnie na jej głowie, w dość opiekuńczym geście.


~ Podobało się? Komentuj! ~

10 komentarzy:

  1. Świetne jak zawsze, Gajeele i Levy to taka dobrana para. ;3 Zeswataj ich jak najszybciej. Życzę weny i duuuużo czasu na pisanie nowych rozdziałów. Pozdrawiam Meyki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mnie ten rozdział rozczulił mmmmm dosłownie bujam w obłokach :) achh jak ja uwielbiam takie akcje.
    O tak popieram koleżankę zeswataj ich jak najszybciej :D
    życzę weny, żebyś mogła zaspokajać nasze zachcianki :x :D:D:D buziaaaaa:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten parring. Uwielbiam ich historię miłosne i czekam na więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kawaaaaiii... ^///^
    Serek chce więcej takich słodkich rozdziałów xD
    I ja bym jeszcze chciała paring Gray'a z Juvią :D
    POzdrowienia i dużej weny.
    Do następnego weekendu xD
    PS. U mnie też jest nowy rozdział XDD

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie napisana notka^^
    czekam na więcej i życzę dużo weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny świetny rozdział. Przeczytałam go jednym tchem - warto było na niego troche poczekać :) Pozdrawiam i życze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja uwielbiam parę Gazille x Levy :D Twój rozdział przeczytałam przyjemnie i jestem zadowolona ^^ Dziewczyny mają rację, zeswataj ich jak najszybciej :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie na chce-tu-zostac.blogspot.com Także piszę o Fairy Tail ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jak ty pięknie piszesz ^^ Jestem wręcz oczarowana twoim blogiem :} A para Gazille i Levy boska *.* Jeszcze gdyby była para Juvia x Gray byłabym w siódmym niebie <3 Będę czekać z niecierpliwieniem na nowe rozdziały ..
    Życzę weny oraz czasu na pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "- Uuu, podoba ci się? – Spytała zaraz Mira, która miała niezwykłą skłonność do tworzenia różnych par z członków gildii.
    - Oczywiście, że nie! – Zaprzeczyła szybko, czując jak zaczynają ją piec policzki. – Po prostu mam z nim parę spraw do omówienia.
    - Już jesteście parą? Szybko wam poszło!" Mira zawsze słyszy to co ona chce ;) Świetny rozdział :3 i ten koniec "z opiekuńczym Gajeelem:" to było całkiem w jego stylu :3
    Cóż wciągnęłam się, teraz tylko lecę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie.po.prostu można rzec :D
    Cóż za słownictwo mam xd
    Im jest późniejsza godzina tym apodziewaj.się coraz głupszych komentarzy z mojej strony <3
    Tak już mi się dzieje, mój mózg przestaje działać :D
    No i jutro jeszcze do szkoły...
    No więc widać, że się martwił o nią, ale ma dziwne sposoby na przywitanie.się :D
    Szybko zmieniła nastawienie co do niego.i bardzo.mnie to cieszy :D
    Od razu ten uśmiech i "Gajeel!" <3
    Wiadomo było, że ją tam uratuje, no bo kto by inny mógł.to zrobić!? :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.