Witam, witam, kasztanki i zapraszam do czytania :) Jak obiecałam, uprzedzam. Akcja rozdziału dzieje się po odcinku 29 w anime. Jest to jedynie zaczątek i myślę, że nawet jeśli teraz komuś się to nie spodoba, to z pewnością dalsze rozdziały bardziej przypadną do gustu. A teraz już, kasztanki moje, zapraszam do czytania mojego dzieła :)
Aha, proszę również o komentowanie :) Chcę wiedzieć, czy rozdział się podoba, czy popełniam jakieś błędy... Dlatego bardzo proszę o komentarze, jeśli tylko ktoś to czyta :)
Aha, proszę również o komentowanie :) Chcę wiedzieć, czy rozdział się podoba, czy popełniam jakieś błędy... Dlatego bardzo proszę o komentarze, jeśli tylko ktoś to czyta :)
~*~
Pierwszym,
co ją powitało, była butelka, która przeleciała tuż przed jej twarzą, tylko bo
to, by zaraz roztrzaskać się o ścianę.
- Aj! - Krzyknęła, zaskoczona.
No tak, czego innego mogłaby się spodziewać. Zrezygnowana postanowiła pominąć powitanie, które zapewne utonęłoby bez śladu wśród setki innych odgłosów. W tym, dominujących, walki.
Z trudem starając się uniknąć zderzenia z przedmiotami jak i ludźmi latającymi po sali, przemknęła jakimś cudem prosto do baru, gdzie, jak zawsze uśmiechnięta, stała Mira.
- Witaj, Lucy. - Powiedziała kobieta z uśmiechem, przechylając głowę, by nie oberwać w czoło lecącym w jej stronę kuflem.
- Hej,hej, Mira! Widziałaś gdzieś Natsu? Wypadałoby wziąć się za jakąś robotę… Będę jeszcze miała problemy z czynszem w tym miesiącu!
- Natsu pewnie bije się z Gray’em, jak zwykle… Przecież go znasz.
- Ktoś tu o mnie mówił coś?
W tym samym momencie poczuła czyjąś rękę, opierającą się o jej ramię. Spojrzała w górę, na przyjaciela. I zrobiła swoją nadąsaną minę.
- Natsu, ogarnij się, do roboty, a nie burdy robić! - Pouczyła go, wymachując palcem.
- Żałosne…
Głos, tak zimny, pełen pogardy, wzbudził chłodny dreszcz, przebiegający przez jej plecy. Przez cały ten hałas dookoła nie zdała sobie sprawy, że ktoś jeszcze wszedł do budynku Fairy Tail. Wstała, odwracając się gwałtownie.
- Witaj, Lucy. - Powiedział.
Mężczyzna, przed nią stojący, wyższy, z pewnością mógłby uchodzić za przystojnego. Włosy, dłuższe nieco, postawione w nieładzie, opadały kosmykami na czoło. Zaś żuchwę pokrywał lekki, na swój sposób elegancki zarost.
Ujął jej podbródek, zmuszając ją do zbliżenia się do niego. Natsu, w gotowości do obrony przyjaciółki, zacisnął pięści, czekając tylko, na powód do ruchu.
- Dawnośmy się nie widzieli, moja słodka. Nie myśl sobie, że skoro twój ojciec dał ci spokój, ja również dam. Możesz sobie mówić co chcesz, ptaszynko, ale i tak zostaniesz moją żoną. - Powiedział, zimnym, pełnym jadu tonem.
Z przestrachem patrzyła bez słowa na niego, a on chłodnym, nieprzyjemnym wzrokiem wbijał w nią spojrzenie, jakby chcąc przebić się do samej duszy. Z kieszeni płaszcza wyciągnął jakąś kopertę i postawił na barze, tuż za jej dłonią.
- Nie zniosę odmowy zaproszenia, słodka. - Powiedział jeszcze.
I, puszczając ją, odwrócił się i odszedł, wśród hałasu i odgłosów bójek. A ona, stojąc dalej, patrzyła w drzwi, zamykające się za postacią mężczyzny.
- Ej, Lucy, kto to był? - Spytał Natsu, biorąc do ręki kopertę.
Dziewczyna znowu usiadła, ukrywając twarz w dłoniach.
- To mój… Narzeczony.
- Aj! - Krzyknęła, zaskoczona.
No tak, czego innego mogłaby się spodziewać. Zrezygnowana postanowiła pominąć powitanie, które zapewne utonęłoby bez śladu wśród setki innych odgłosów. W tym, dominujących, walki.
Z trudem starając się uniknąć zderzenia z przedmiotami jak i ludźmi latającymi po sali, przemknęła jakimś cudem prosto do baru, gdzie, jak zawsze uśmiechnięta, stała Mira.
- Witaj, Lucy. - Powiedziała kobieta z uśmiechem, przechylając głowę, by nie oberwać w czoło lecącym w jej stronę kuflem.
- Hej,hej, Mira! Widziałaś gdzieś Natsu? Wypadałoby wziąć się za jakąś robotę… Będę jeszcze miała problemy z czynszem w tym miesiącu!
- Natsu pewnie bije się z Gray’em, jak zwykle… Przecież go znasz.
- Ktoś tu o mnie mówił coś?
W tym samym momencie poczuła czyjąś rękę, opierającą się o jej ramię. Spojrzała w górę, na przyjaciela. I zrobiła swoją nadąsaną minę.
- Natsu, ogarnij się, do roboty, a nie burdy robić! - Pouczyła go, wymachując palcem.
- Żałosne…
Głos, tak zimny, pełen pogardy, wzbudził chłodny dreszcz, przebiegający przez jej plecy. Przez cały ten hałas dookoła nie zdała sobie sprawy, że ktoś jeszcze wszedł do budynku Fairy Tail. Wstała, odwracając się gwałtownie.
- Witaj, Lucy. - Powiedział.
Mężczyzna, przed nią stojący, wyższy, z pewnością mógłby uchodzić za przystojnego. Włosy, dłuższe nieco, postawione w nieładzie, opadały kosmykami na czoło. Zaś żuchwę pokrywał lekki, na swój sposób elegancki zarost.
Ujął jej podbródek, zmuszając ją do zbliżenia się do niego. Natsu, w gotowości do obrony przyjaciółki, zacisnął pięści, czekając tylko, na powód do ruchu.
- Dawnośmy się nie widzieli, moja słodka. Nie myśl sobie, że skoro twój ojciec dał ci spokój, ja również dam. Możesz sobie mówić co chcesz, ptaszynko, ale i tak zostaniesz moją żoną. - Powiedział, zimnym, pełnym jadu tonem.
Z przestrachem patrzyła bez słowa na niego, a on chłodnym, nieprzyjemnym wzrokiem wbijał w nią spojrzenie, jakby chcąc przebić się do samej duszy. Z kieszeni płaszcza wyciągnął jakąś kopertę i postawił na barze, tuż za jej dłonią.
- Nie zniosę odmowy zaproszenia, słodka. - Powiedział jeszcze.
I, puszczając ją, odwrócił się i odszedł, wśród hałasu i odgłosów bójek. A ona, stojąc dalej, patrzyła w drzwi, zamykające się za postacią mężczyzny.
- Ej, Lucy, kto to był? - Spytał Natsu, biorąc do ręki kopertę.
Dziewczyna znowu usiadła, ukrywając twarz w dłoniach.
- To mój… Narzeczony.
YaaaaaaaaY, Renia... No tego się Serek po tobie nie spodziewała... Lucy ma narzeczonego. Jeszcze jakiegoś ble, zimnego typka...
OdpowiedzUsuńWprawdzie Serek z odcinkami to czeka na najnowszy, ale będę miła i nie będę spoilerować xD
Ogólnie styl niezły, ale tak jak mówiłam "spacje kobito, spacje!"
Czekam na następny rozdział. Masz dwa tygodnie, odliczanie rozpoczęte ^^.
Od teraz to mój drugi ulubiony blog:) pisz dalej skarbie :)
OdpowiedzUsuńNarzeczony O.O Wiele się nie dzieje, ale jak się zapowiada ;D
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog przypadkiem, ale nie żałuję. :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada. Widzę, że masz sporo rozdziałów, a to dobrze.:D
Będę miała co jutro czytać. Lecę czytać dalej.
Pozdrawiam
No nareszcie coś z dreszczykiem *.* Świetny blog!! ^_^ A pierwsza notka tak mnie wciągneła, że... nieee lepiej nie wiedzieć xD Widzę sporo tych rozdziałów O.o Lepiej dla mnie *_* Kocham czytać o Fairy Tail. A twój sposób pisania już mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńToshiro: Właśnie, właśnie^^ blue-chan nie przedstawiłaś się ==
Nie? O.O Jak to mówią skleroza nie boli =///= Jestem blueKsR, a to mój narzeczony Toshiro ^///^ Spodziewaj się komentarzy od nas kochana! Lecim zwiedzać dalej XD
~blueKsR i narzeczony Toshiro Hitsugaya
Czy tego chcesz czy nie, Ran Nishi zabiera się za twojego bloga! ;D
OdpowiedzUsuńW sumie to na początku czytałam bloga Yashy i zawsze strasznie podobały mi się twoje komentarze, zawsze takie śmieszne i Bickslow <3
I tak postanowiłam zacząć czytać twojego bloga ^^
Kiedy skończę ten to zabiorę się za drugi twój blog, który też już wycziałam :D
Sporo mam do nadrobienia, ale dam radę ^^
A co do rozdziału, mimo że jest krótko to jest bardzo fajnie, taki wstęp, świetnie napisany i zachęcający do daleszego czytania! :D
Hmm.. narzeczony Lucy...
No Natsu, broń swojej "przyjaciółki", bo mam nadzieję, że szybko się to zmieni :D