Jak oceniacie ten rozdział? Bo jak ja go napisałam, tak jestem z niego całkowicie niezadowolona. Jest beznadziejny, nieskładny, niezrozumiały, denny, prostacki, na poziomie dziecka z podstawówki.
Cóż... Mogłam opisać to lepiej... Ale obecnie mam w głowie tylko patologię, soł... Czytajcie.
~*~
- Za bardzo się denerwujesz. – Powiedziała Mira, uśmiechając
się, do dziewczyny siedzącej przy barze i opierającej głowę na blacie.
- Ja wiem… - Jęknęła Levy, robiąc nieszczęśliwą minę. – No
ale martwię się o niego…
- Przestań! – Stwierdziła Cana, która siedziała obok z
beczką alkoholu w rękach. – Gajeel to silny chłop, umie sobie dać radę!
- No ale no… - Jęknęła dziewczyna, dalej nie przekonana.
Ale przerwała zamartwianie się, kiedy drzwi gildii otworzyły
się. Osoba weszła do budynku i wyszczerzyła się, robiąc znane wszystkim „Gihi”.
Levy zaraz uspokoiła się. I uśmiechnęła się, widząc swojego ukochanego.
- Jak było na misji? – Spytała Mira, nalewając mu już piwa
do kufla.
- Aż za łatwo. – Odpowiedział chłopak, podchodząc do nich.
Oparł dłoń na głowie Levy i poczochrał jej włosy. A ona z
uśmiechem poddała się temu dotykowi, uśmiechając się szeroko.
Za bardzo panikowała. Bo mimo, że Gajeel stracił wzrok… On
żył jak każdy normalny. Chodził na misje, jak zawsze sam. Siedział z nimi w
gildii, walczył z Natsu. A potem jak reszta dostawał opieprz od Mistrza, bo
znowu pół gildii zostało zniszczone.
To ona tylko tak się martwiła, kiedy mówił, że bierze misje.
I kiedy odchodził. A ona bała się, że coś mu się stanie.
Ale zawsze wracał. Zawsze. I był przy niej.
- Coś ciekawego się działo, jak mnie nie było?
~*~
W gildii jak zwykle panowała wrzawa. Niektórzy walczyli
zaciekle. Głównie mężczyźni. Damskie grono zaś okupowało jeden stolik,
spędzając czas na ploteczkach. Mistrz siedział na blacie baru, obok Miry, która
wycierała szmatką kufle. Cana piła prosto z beczki.
Wesołą atmosferę przerwano nagle. Bo ziemia zatrzęsła się
pod nogami wszystkich. I dane im było usłyszeć donośny ryk. Wszyscy zamarli w
dziwnych pozycjach. Ktoś miał pięść wbitą w czyjąś żuchwę. Ktoś inny trzymał
czyjąś kostkę, jakby chciał tą osobą rzucić. Cana zamarła z beczką w powietrzu.
I chwilę trwała cisza, przerywana krzykiem ludzi z zewnątrz.
Zaraz cała gildia wypakowała się na zewnątrz, przepychając
się i bijąc o to, kto pierwszy wyjdzie. Aż w końcu wszystkie wróżki znalazły
się na zewnątrz.
I dane im było zobaczyć, kto lub co powodem jest tego całego
zamieszania.
Cztery potężny bestie stały w jeziorze, którego głębokie
wody ledwo przykrywały ich łapy. Słońce igrało na złocie, czerwieni, bieli i
czerni łusek pokrywających bestie.
Ludzie dookoła uciekali w popłochu, bojąc się, że zaraz
umrą. Zaś wróżki stały, gapiąc się na smoki, które mimo wszystko nie wyglądały,
jakby chciały sprowadzić na Magnolię zagładę.
- Co wy tu robicie?! – Zawołał zdezorientowany Natsu. Tym
bardziej, że nie spodziewał się tu zobaczyć samej N’Asshe. Która schyliła nieco
łeb, patrząc na chłopaka. I jej spojrzenie nie miało już w sobie tej
nienawiści, której doświadczyli w Smoczym Leżu.
- Natsu Drageel. Syn Igneela. – Powiedziała cicho. I uniosła
łeb, patrząc na resztę zgromadzonych ludzi. – A także Wendy Marvell, córka
Grandine, oraz Gajeel Redfox, syn Metalicany. Troje ludzkich dzieci, które były
w stanie zmienić tak wiele… - Smoczyca znowu schyliła łeb, patrząc na tą
trójkę, która wyszła nieco do przodu. – Przyszłam was przeprosić. Przez
nienawiść, która mnie niszczyła, nie byłam w stanie dostrzec tego, co naprawdę
ważne. Odmówiłam udzielenia pomocy. A nawet zraniłam jednego z was. – Królowa
uniosła łeb. I zdawać by się mogło, że na tym smoczym pysku zawitał uśmiech. –
Pamiętam, jak oboje chcieliście ratować te dziecko. Jak obaj skoczyliście,
chcąc ją zasłonić. Już w tamtym momencie powinnam była dostrzec, że nie wszyscy
ludzie są tacy sami. – N’Asshe ciągnęła swój monolog. Ale nikt jej nie
przerywał. Wszyscy spoglądali na Królową, która zdawała się widzieć teraz tylko
tą trójkę Smoczych Zabójców. – Gajeelu Redfoxie, Żelazny Smoczy Zabójco i synu
Metalicany. Nie marzę nawet o wybaczeniu tego, co ci zrobiłam. Pozwól jednak,
że w ramach przeprosin przywrócę ci to, co straciłeś.
Smoczyca schyliła łeb. Tak nisko, że pyskiem prawie dotknęła
głowy Gajeela. Jej oddech zmierzwił jego włosy, a on prawie cofnął się pod jego
siłą.
I nagle jęknął z bólem, chwytając się za pierś.
- Twój czas się cofnie. – Dodała jeszcze smoczyca, ze
spokojem obserwując chłopaka, który schylił się jakby pod wpływem bólu,
zaciskając dłonie na materiale swojej koszuli. Która po chwili przesiąkła krew.
Jego krew. I ta sama, czerwona ciecz, spłynęła po jego twarzy, spod jego
opaski.
A potem Gajeel, jak gdyby nigdy nic jego krew, która przed
chwilą spływała po jego skórze, cofnęła się, wracając do ran, które wtedy
zadała mu smoczyca. I nie został nawet najmniejszy ślad po niej.
Wyprostował się. Jak gdyby nigdy nic. I ręce mu drżały,
kiedy sięgnął nimi do warzy. Jego palce rozwiązały opaskę.
I otworzył oczy. Swoje, zdrowe i całe, czerwone oczy, które
zawsze z tym chłodem i surowością patrzyły na świat.
I spojrzał. Na smoczycę, która przyglądała mu się z nisko
pochylonym łbem.
- Mówił ci ktoś, że jesteś piękną smoczycą, Wasza Wysokość?
– Gajeel uśmiechnął się szeroko. A swoimi słowami sprawił, że Królowa zaśmiała
się, znowu unosząc swój łeb.
- Jaki ojciec taki syn, czyż nie, Grandine? – Spytała
N’Asshe, spoglądając na smoczycę, która, jakby speszona, odwróciła spojrzenie
gdzieś w bok.
~*~
W tym momencie Gajeel poczuł coś małego i ciepłego, co wręcz
uderzyło w jego plecy, obejmując go drobnymi rękoma. Zachwiał się. Ale zachował
równowagę.
Odwrócił się. I spojrzał na Levy, która ze szczęśliwym
uśmiechem i łzami w oczach tuliła się do niego.
Była taka piękna…
Z rozczuleniem objął ją i przytulił do siebie.
- IMPREZKA! – Zawołał ktoś z tłumu. I tym razem nikt nie
zaprzeczył. Wszyscy ochoczo odkrzyknęli, zgadzając się na propozycję.
~*~
Minęło już nieco czasu odkąd Gajeel odzyskał wzrok, a moki
wróciły do Smoczego Leża.
Zdawało się, że bardziej normalnego dnia w Fairy Tail nie
było chyba nigdy… Do czasu…
Juvia, która siedziała przy stoliku z dziewczynami, gdzie
jak zwykle plotkowały sobie i spędzały razem wesoło czas, nagle otwarła szeroko
oczy, gapiąc się w przestrzeń. Szklanka soku, która trzymała, wysunęła się z
jej ręki i upadła na stolik, przewracając się i rozlewając swoją zawartość.
Dziewczyny, przestraszone, spojrzały na ciężarną z
niepokojem.
- Co się stało?
Dziewczyna, oddychając szybko, spojrzała po twarzach
przyjaciółek. Na jej czole wystąpiły pierwsze kropelki potu.
- Juvii… Juvii odeszły wody…
~Podobało się? Komentuj!~
Pierwsza muahahahah :D ^^
OdpowiedzUsuńHaha Gajeel jaki komplemenciarz xD I nie gadaj głupot, bo wyszło Ci to bardzo fajnie, choć wyczułam coś... no jakby Ci się troszkę z tym rozdziałem spieszyło. Mimo to na prawdę super, zawstydzona Grandine mnie rozśmieszyła, Levy rozczuliła, a na koniec Juvia... Chce następny rozdział! :D Buziaki :***
UsuńSzczerze to nie spieszyłam się. Po prostu jakoś tak... Nie umiałam tego opisać. Miałam te sceny tysiące razy w głowie. A teraz jak miałam siąść i napisać, to... Po prostu nie umiałam.
UsuńZałamka mode on TT.TT
Druga! :D
OdpowiedzUsuńO BOŻE!!! *O*
UsuńJuvia nareszczie rodzi!! :D
Już nie mogłam sie doczekać ^^
A Gajeel... Ge-hee.. rzeczywiście Jaki ojciec taki syn ^^
Heh.... wiedziałam, że i tak w krótkim czasie przywrócisz mu wzrok. No ale cóż nie będę sie rozpisywac bo w szkole siedzę D:
Więc Buźka :**
~Mika
Trzecia!
OdpowiedzUsuńJej~! Happy End~! I OMG!!!! JUVIA ROZDZI!!!! Wreszcie!!! Ciekawe jak będzie wyglądało ich dziecko?
UsuńAle wracając do rozdziałów fajnie by było, gdybyś dodała BixlowxReene.
Nie mogę się doczekać nexta.
Pozdrawiam i życzę weny~! ;*
BicksRenee będzie niedługo. Wystarczy zajrzeć na mojego fanpejdża na fejsie, tam są wszystkie informacje.
UsuńWyszedł Ci ten rozdział bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńGajeel widzi! Nareszcie! No, mogę już zmienić opinię o N'Asshe. Jednak nie jest taka zła.
No i w końcu mamy poród!
Aż nie wiem co pisać, więc po prostu- weny życzę! ;3
Gajeel widzi! Jak to przeczytałam zaczęłam cieszyć się jak głupia i powtarzać jak ja się cieszę.
OdpowiedzUsuńLaxus: Prawda uspokoić jej nie mogłem
No właśnie, a do tego Juvia rodzi!
Laxus: Tylko żeby Gray się non stop przy dziecku nie rozbiera bo i ono będzie mieć ten dziwny nawyk
Zgadzam się.
Laxus: Ren-chan nie bądź dla siebie taka surowa.
No właśnie moim zdaniem rozdział był genialny.
Pozdrawiam i życzę weny
Co ty mi tu za bzdury opowiadasz?! Zarąbisty rozdział Ci wyszedł! Och, ach Gajeel uzdrowiony!!! Jeej.. No jak ja nie mogłam sie tego doczekać xD No i moja ulubiona Juvia...RODZI!!! No ale ja się pytam gdzie jest Gray!? Plissss... Szybko dodaj następny rozdział bo mnie ciekawość zżera
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuń*reaction for childbirth / fandom's room / 3:48 hour*
Okay, it's happening! Please, stay calm. STAY [cenzura] CALM.
https://www.youtube.com/watch?v=QyJBPfQv1wQ
Wreszcie poród. Muahhaahaha, best chapter ever nadchodzi. <3
~ Evil Queen
Gajeel, nie podrywaj mi tu N'Asshe, masz przecież Levy xD
OdpowiedzUsuńZnalazłam jeden błąd, "Gajeel odzyskał wzrok, a moki wróciły" - smoki.
Juvii odeszły wody - teraz obstawianie, czy to dziewczynka czy chłopiec :D Ja stawiam na małego Graya ;)
Weny ;*
Nie wiem o co ci chodzi. Rozdział wyszedł ci świetny :) Czytało się go bardzo przyjemnie i z uśmiechem. Gajeel odzyskał w końcu wzrok ;D ;D I te jego komplementy :) Chciałabym zobaczyć reakcje smoków,zaraz po tym jakby zobaczyli jak imprezuje Fairy Tail ;D to dopiero musiała być zabawa ;D coś mi się wydaję, że jeszcze spotkamy smoki xD
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Juvia rodzi :D :D chce zobaczyć minę Graya jak się dowie xd xd
Ja obstawiam, że będą bliźniaki :D
Pozdrawiam :*
O boże ! O boże ! O.o
OdpowiedzUsuń- Juvi ... Juvii odeszły wody ...
Hahahhaaa lałam ze śmiechu jak to przeczytałam ! :p Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D PORÓD <3
Chciałabym sie spytać... GDZIE POSIAŁAŚ BICSLOŁA?????!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNIE MA GO W KOMENTARZACH NIE MA W ROZDZIAŁACH(PRAWIE)...
GDZIE ON JEST??????
Może na romantycznej misji z Renią???? Wtedy wybaczam...
Tadaima ~!
OdpowiedzUsuńEch..Zlamiłam i znów nie komentowałam Q_Q
Nie umiem się coś ostatnio ogarnąć T_T
Co do rozdziału:
Nie emuj mi tu !
bo rozdział jest świetny :3
Ale żeby skończyć w takim momencie.
Ciekawość mnie zżera *^*
I GAJEEL ODZYSKAŁ WZROK ~~ *skacze po pokoju niczym rusałka po polanach*
I w ogóle mas straszny zaciesz,a jeszcze niedawno myślałam ,że szlag mnie trafi xD
Poprawiłaś mi humor.
ARIGATO GOZAIMASU~
Pozdrawiam Redfox
Ludzie, przygotujcie się!!! Teraz to będzie akcja! ^^
OdpowiedzUsuńJuvia RODZI!!! Gray, szykuj się! :3
To było takie, ehhh, jak Gajeel odzyskał "to co utracił" Uffielbiam~! <3
Pozdrawiam i weny :*
Nie wiem czemu, ale mam ochotę się śmiać, bo Juvii odeszły wody :D
OdpowiedzUsuńCzemu to takie zabawne, ona rodzi ;O
Ale powiedziała to tak jakoś zabawnie w ten swój sposób :D
I rozdział wcale nie jest beznadziejny, nie wolno tak mówić :C
Bardzo ładnie opisałaś to jak ta dziwnoimienna ich przeprosiła i uzdrowiła Gajeela :3
No i imprezka!
A czy między Grandine a Metaicaną coś zaszło? ^^
Bo jaki ojciec taki syn :D
Złote smoooczki c:
Ej coraz bardziej widze Grandine x Metalicana I dont know why? XD
OdpowiedzUsuńI wogle Gajeel zalotnyyy...Jeszcze Levy-chan będzie zazdrosna i co wtedy? ^-^
Ale jak zwykle zajebiście! <3