poniedziałek, 8 kwietnia 2013

56 : N'Asshe

Mwahahaha, nie zwalniamy tempa, ot co ~ ! Nie wiem, co mam pisać... Ach, narysowałam Reneé z bloga, znajduje się ona na stronie "Postacie".
Bickslow : Taa, tak na odpieprz to rysowała, że widać, jaki efekt. Zawiodłem się na niej, spieprzyła sprawę z góry na dół. Jeszcze ją przypilnuję, by to poprawiła.
No ej >.< To było wredne. Ale przyszłam zmęczona ze szkoły, nawet dzisiaj nie pisałam, chcę iść spać (a jeszcze w szkole mówiłam, że sen jest dla słabych i nie mam czasu na sen >.<) więc daj mi chociaż dzisiaj spokój >.<
PS. Błagam, nie zabijcie mnie... Kto wtedy sprawi, że przynajmniej Natsu i Wendy nie staną się smokami?!

~*~

Kiedy wyszli z jaskini, było ciemno. A mógł przysiąc, że kiedy wchodzili, było popołudnie.

Nic nie rozumiał. Ale kto by się tam przejmował, on często nic nie rozumiał! Szczerząc się jak głupi obserwował smoki, których tu było całkiem sporo. A mimo to w dolinie pozostawało jeszcze pełno miejsca.

Poczuł wstrząs, kiedy Igneel rozpostarł skrzydła i machnął nimi, wznosząc się w powietrze. Pęd wiatru znowu uderzył w chłopaka, ale dzielnie trzymał się na grzbiecie smoka.

Owy lot nie trwał długo, bo po paru chwilach poczuł, jak Igneel znowu ląduje na ziemi. Natsu szybko rozejrzał się dookoła. I po chwili dopiero zrozumiał, gdzie są. A znajdowali się w jednej z tych wielu jaskiń wydrążonych w ścianach górskich. A więc to było coś w stylu mieszkań smoków.

Chociaż z drugiej stronu, wydawało się tu dziwnie pusto… Bo w kącie tylko znajdował się wielki kamień, który przypominał… Gniazdo?

Kiedy tylko smok się zatrzymał Natsu zaraz zszedł na ziemię po jego nodze. I z ulgą rozprostował zdrętwiałe kończyny.

- Nareszcie! – Jęknął rozradowany, skacząc dookoła jak wariat i szczerząc się.

Zatrzymał się, kiedy poczuł, jak kamienna podłoga zatrzęsła się lekko. I wtedy dostrzegł, że Grandine a za nią Metalicana również wpakowali się do jaskini.

- Musimy wam wszystko wyjaśnić. – Powiedziała Grandine, siadając i przesuwając językiem po zębiskach. Wendy szybko z niej zeszła, tak samo jak Gajeel z Metalicany. Dwójka Smoczych Zabójców z ulgą przeszła się kawałek, rozprostowując nogi.

- A co tu jest do wyjaśniania? – Spytał Natsu, siadając między łapami Igneela.

Smok również usiadł, zamiatając ogonem podłogę.

- Widzieliście tamto dziecko? – Spytała Grandine. – Siedziała obok królowej.

- No. Co z nią? – Spytał Gajeel.

- A zauważyliście, jak królowa patrzała na was?

- Z taką… Wrogością. – Odpowiedziała cicho Wendy.

- Ta… No to trzeba wam to wyjaśnić. – Powiedział Igneel i rozwarł szeroko paszczę, ziewając.

- Siedem lat temu. – Zaczął Metalicana, a siadając. – Zdarzyło się coś, co napełniło serce Królowej nienawiścią. To było na krótko przed tym, jak was musieliśmy opuścić. Znalazło się wtedy paru ludzi, którzy uznali, że Smoczymi Zabójcami będą dopiero wtedy, kiedy tą magią zabiją smoki… I właśnie tą magią, którą poznali dzięki ich przybranym rodzicom, ich… Kiedy tylko Królowa się o tym dowiedziała, wpadła w szał. Każdemu smokowi, który wychowywał ludzkie dziecię, kazała wracać do Smoczego Leża. Nie mogliśmy tego zignorować… I musieliśmy was opuścić.

- Królowa była bardzo zła. – Teraz mówiła Grandine, spoglądając na trójkę Smoczych Zabójców. – W akcie odwetu była gotowa wypowiedzieć ludziom wojnę. Której wynik, szczerze powiedziawszy, był z góry wiadomy. Próbowaliśmy ją przekonać, żeby zostawiła tą sprawę, zapomniała. Ale… Królowa kocha nas wszystkich i śmierć zadana tamtym smokom z rąk ich własnych uczniów… Bardzo ją zabolała. Wtedy właśnie znienawidziła ludzi. To była pierwsza wioska, w której chciała rozpętać wojnę. Ale wtedy… Podczas gdy wszyscy ludzie w panice uciekali, ratując się przed gniewem Królowej, do niej podeszło dziecko. Mała, ludzka dziewczynka o długich, różowych włosach i zielonych oczach. I śpiewała. Śpiewała tak pięknie, że swym głosem zmiękczyła pełne nienawiści serce smoczycy. I Królowa zaniechała wojny. W zamian wzięła ze sobą dziewczynkę. Zabrała ją tutaj, do Smoczego Leża. I po dziś dzień ludzkie dziecko jest przy niej i śpiewa jej, by Królowa mogła zapomnieć o ludziach i swojej nienawiści do nich. – Zakończyła Grandine, schylając łeb. Gorący oddech smoczycy zniszczył fryzurę Wendy, która siedziała między jej łapami.

 - I to właśnie tej dziewczynki potrzebujemy. – Powiedział Igneel. – Królowa może was uchronić przed zmianą w smoki. Ale tylko Carmen jest w stanie przebłagać Królową, by wam pomogła.

- Carmen w języku smoków oznacza „tą, która śpiewa”. Nikt nie zna jej imienia z czasów, kiedy jeszcze żyła wśród ludzi. Królowa, kiedy ją wzięła, nadała jej nowe imię.

Zapanowała chwila ciszy, w której Smoczy Zabójcy przyswajali nowe informacje. W tym Natsu, który by wszystko ogarnąć potrzebował chwili namysłu z dziwną miną.

- Cóż, na razie to chyba wszystko. – Powiedziała Grandine.

- Jutro z samego rana pójdziemy do Królowej. Więc się wyśpijcie. – Dodał Metalicana.



~*~



Już z daleka słyszeli coś, co w swym łagodnym brzmieniu koiło ich zszargane i bojaźliwe myśli. Słyszeli piękny śpiew. I z historii, którą poprzedniego dnia opowiedzieli im Grandine i Metalicana, wiedzieli kto śpiewa. Carmen.

Weszli do Sali tronowej, a za nimi smoki. Odgłos kroków i drapania szponami o kamień nie zakłócił jednak spokojnego rytmu piosenki.

Dziewczynka o różowych włosach siedziała, jak wtedy, między łapami smoczycy. A ta, wsłuchana w piosenkę, kołysała łbem. Nie zwróciła uwagi na to, że ktoś wszedł. Słuchając dziewczynki zdawała się całkiem odgrodzona od świata.

Po chwili Natsu zdał sobie sprawę, że nie może rozróżnić poszczególnych słów. Że dziewczynka śpiewała w języku, którego nie znał. A którego słowa brzmiały jak słodycz, z nienamacalną dostojnością i godnością. Język, którym on nie władał i którego nigdy wcześniej nie słyszał.

Stanęli. I cierpliwie czekali, aż Carmen zakończy swoją piosenkę. I wtedy dopiero smoczyca uniosła powieki. Spojrzała na nich dużymi, fioletowymi oczami. A po chwili wstała i podeszła do nich.

- Przedstawcie swoją prośbę. – Powiedziała smoczyca.

- Wasza Wysokość. Królowo N’Asshe. – Zaczął szybko Metalicana. Bo, tak jak wcześniej było powiedziane, gadanę mieli zostawić smokom. – Przyszliśmy tu, by pokornie prosić cię o łaskę. Ludzkie dzieci, których uczyliśmy… Te, które stały się nam tak bliskie i drogie, cierpią. Bowiem po poznaniu Smoczej Magii sami zmieniają się w smoki. A tego nie chcą ani oni, ani my, ich opiekunowie. Prosimy cię więc, Królowo, byś okazała im soją łaskę i ich uchroniła przed przemianą.

Po raz pierwszy w głowie tego silnego, dumnego smoka słyszeli tyle pokorności. I Natsu tego nie rozumiał. Czemu ktoś tak silny jak Metalicana, nawet jak był słabszy od Igneela, chylił łeb przed jakąś tam babą?!

Smoczyca chwilę przyglądała się trójce przed nią. I widać było czystą nienawiść w jej oczach. Sprawa zdawała się być z góry przesądzona. Smoczyca w irytacji uniosła nieco górną wargę, ukazując ostre, białe kły.

- Nie interesuje mnie los ludzi. – Powiedziała w końcu i odwróciła się, wracając na swoje miejsce. – Nie zrobię nic dla tych, którzy podnoszą rękę na własną rodzinę. Sprawę uważam za zamkniętą.

I w tym właśnie momencie Wendy wybiegła trochę przed pozostałą dwójkę, niemalże dobiegając do smoczycy.

- Królowo! – Jęknęła, swoim piskliwym głosikiem. – Proszę! Nic ci nigdy nie zrobiliśmy! Powiem więcej, my wręcz kochamy naszych smoczych rodziców! Kochamy wszystkie smoki! Ale chcemy zostać ludźmi! Chcemy wrócić do przyjaciół, do naszej rodziny, która się tak o nas martwi! Proszę, Królowo, pomóż nam!

Natsu miał złe przeczucia.

- Kto pozwolił ci podnosić głos w mojej obecności?! – Ryknęła niemal smoczyca, odwracając się.

Natsu i Gajeel jednocześnie ruszyli z miejsca. Widzieli już łapę smoczycy, unoszącą się. Szpony, które zabłysły w świetle magicznych ogni.

Nie zdąży. Był za wolny.

Gajeel zdążył. Samym sobą zasłonił dziewczynkę. I w ostatniej chwili jego ciało, chociaż pokryte już smoczymi łuskami, porosła druga ich warstwa.

Usłyszał, jak szpony uderzyły o stalowe łuski. Usłyszał nieprzyjemny dźwięk rozrywanych mięśni. Szpony wbiły się w ciało drugiego Smoczego Zabójcy tak łatwo, że nawet go nie odrzuciło.

Natsu nie mógł zrobić nic więcej, tylko patrzeć, jak na kamienną posadzkę trysnęła krew.

- GAJEEL! – Ryknął z tyłu Metalicana.

Momentalnie trójka smoków znalazła się przy nich. Grandine, chyląc nisko łeb nad Gajeelem, roztoczyła nad nim leczniczą aurę. A Metalicana, z głuchym, potwornym warkotem, stanął naprzeciwko Królowej, jakby gotowy do walki. Zdawało się, że zaraz ta dwójka smoków skoczy sobie do gardeł.

Ale wtedy znów rozbrzmiał piękny śpiew. Dziewczynka o różowych włosach stała między tą dwójką. I z uniesionymi rękoma patrzyła ciepło na smoczycę. N’Asshe cofnęła się o krok, jakby sennie, chyląc łeb. A potem, zdawało się, że zasnęła na stojąco.

Metalicana wycofał się i spojrzał na swojego syna. I Natsu spojrzał w stronę Gajeela, by wiedzieć, jaki jest jego stan.

To, co dostrzegł, przeszło jego oczekiwania.

Całe ciało Smoczego Zabójcy było rozchlastane przez szpony smoczycy. Widział głębokie rany ciągnące się wzdłuż jego ciała. Tak głębokie, że zastanawiał się, czemu jeszcze jest w jednym kawałku. Spojrzał nieco wyżej. I dostrzegł jeszcze jedną ranę, przechodzącą przez jego twarz. Dokładnie przez jego oczy, od skroni aż po kość policzkową.

- W-Wend-y… - Wycharczał chłopak, bo jego poranione płuca i gardło ledwo nadawały się do mówienia. – N-nic… Ci-i… Nie je-est…? – Spytał ledwo słyszalnie. Jego głos przebijał się ponad głuchy charkot i bulgotanie krwi, która wypełniała jego usta i gardło.

- N-nic… - Odpowiedziała dziewczynka, klęcząc obok niego i razem z Grandine próbując go uleczyć.

- To-o… Dob-rze… - Wycharczał Gajeel, resztkami sił się uśmiechając.

Jego krew, wraz z płytkim, słabym oddechem chłopaka, bulgotała nieprzyjemnie w poranionym gardle, w jamie ustnej. I spływała kilkoma strugami z jego ust i nosa.

Dookoła niego tworzyła się kałuża krwi.

A Natsu nie wiedział, co miał robić. Był bezsilny.

- On umiera! – Krzyknęła nagle Wendy piskliwie, z płaczem, resztkami sił starając się zrobić… Cokolwiek…


~Podobało się? Komentuj!~

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie! Żadnego umierania! Serek sobie tego nie życzy. Hiyakuma!
      Hiyakuma: Czego? *spogląda na wypełnione łzami paczadła Serek*
      Ratuj go kurczę no!
      Hiyakuma: Ta, jasne... Co ja jestem?
      Tworem mojej wyobraźni! Do leczenia, ale to migiem, bo stracisz parę rzeczy między nogami w wyniku mojej nagłej inwencji twórczej! *Hiyakuma biegnie w stronę Gajeela zasłaniając dłońmi krocze. Po chwili zaczyna go leczyć razem z innymi*
      No Renia, jak on nie przeżyje to ja nie chcę być w twojej skórze... Siekiery są naostrzone, a Serek wie gdzie mieszkasz... *śmiech psychola z horroru*

      Usuń
    2. Serek! Idę z tobą! *zaciera złowieszczo ręce i wyciąga najlepszy tasak* Gajeel nie może umrzeć!

      Usuń
  2. Pierwsza w ekspresowym tempie ^^
    Lecę czytać!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach nie :c
      Jednak druga :C
      No ale opowiem teraz o rozdziale .. to tak:
      Dlaczego?!Ja nie wytrzymam! Prawie się poryczałam! Gajeel nie może umrzeć! Miałaś go nie zabijać! NIE, nie, nie!! T-T Ja tego nerwowo nie wytrzymam... Ta Smoczyca! Nienawidzę, nie znoszę i nie cierpię jej! Jak ona mogła!! Wendy... dlaczego wyszłaś?! Dlaczego się nie słuchałaś?! Zawiodłam się na tobie Wendy... bardzo... i Gajeel! I ta jego postawa! Jak on ją obronił i sam zaraz zginie! Nie... to się nie dzieje naprawdę! Metalicana jak się rzucił do obrony.. Gajeel na wpół rozszarpany! Błagam niech Grandine go uleczy... razem z Wendy... nieee... idę taka przygnębiona kończyć mój rozdział :c Już nic mi się nie uda...
      Życzę ci, żeby odeszły od ciebie myśli uśmiercenia Gajeela...ale jak zwykle świetnie wszystko opisałaś, bo mogłam sobie wszystko wyobrazić włącznie z... G-g-g-gajeelem T-T
      ~Mika

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. No wiesz ty co... Rzadko mi się to zdarza, ale miałam przez Ciebie łzy w oczach :.(
      Wszystko opisałaś wspaniale, ale... odjęło mi mowę. Cudem jednak wierzę, że Gajeel jakoś przeżyje. Wybacz za krótki komentarz, ale jestem wstrząśnieta ;p

      Usuń
  4. Njeee ,njee zabijaj Gajeela wszystko ,tylko nieee toooo :C
    Świetne opowiadanie już tu byłam i skomentowałam ,ale niestety przestałam komentować ,bo nie lubię komciać na komórce :D
    Suuuper to jeest *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zabijaj gajeela
    Laxus: Nie rób tego!
    Widzisz nawet on się zgadza
    Laxus: No co nawet ja mam serce
    Rozdzialik bardzo ciekawy, ale serio proszę nie zabijaj Gajeela bo będę płakać i Levy będzie rozpaczać, i na Laxusie będę się mścić
    Laxus: No właśnie! Że co?!
    Właśnie to. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i jeszcze raz proszę nie zabijaj Gajeela
    Laxus: BO to na mnie ona się mścić będzie

    OdpowiedzUsuń
  6. ;O
    Chwila moment.. zbieram szczękę z podłogi..

    ~ 5 minut później..

    Osz w mordę!
    Co to się porobiło ;/
    Biedny Gajeel :(
    Jego wnętrzności!
    Ratujcie!

    Ale poważniej.. no dziewczyno.. brak mi słów, tak po prostu..
    Co to dalej będzie? No co?
    Ren-chan, ratuj że go!
    Levy chyba utonie we własnych łzach jak się dowie..

    Cudeńko rozdział! Pisz szybko kolejny! ^^
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. TYLKO SPRÓBUJ GO ZABIĆ A OBIECUJĘ, ŻE DOŁĄCZĘ DO DZIEWCZYN< TYLE ŻE Z KARABINEM MASZYNOWYM I DWOMA KAMAMI! WIĘC UWAŻAJ!

    Rozpłakałam się przez cb T^T Jesteś zua! Nie możesz go od tak zabijać. To przecież chłopak Levy, do cholery! Co z twoją ulubioną parą? Co z GaLevy?! Co?! Ja się pytam!

    Sayonara!
    (przemyśl nad swoim zachowaniem :) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwnie wyobraziłam sobie jak Natsu biega uradowany bo zaszedł ze smoka xD A ta historia z tą dziewczynką ! Jakie to smutne ! Trochę szkoda mi dziecka D: Przez tą historię nawet polubiłam tą królową smoków o.O Ale tylko odrobinę bo za scenę z Gajeelem już idę mordować ! Jak mogłaś ! Innym narzekasz, za za mało Gavi,a sama odbierasz Levy jej Gajeela O.O Jesteś złem ! I w następnym rozdziale ma być zdrów ! Ja już cię znam ! Pewnie nie wróci z resztą bo będzie leczony przez smoki i wróci później ! Buahahha ! Lub... PO pięciu minutach wymieniania pomysłów.... I tak ma wrócić ! Będzie wspólny atak ! Ostrzegam ! Buhahah! Ratuj się Bix puki możesz bo nawet ciebie nie oszczędzimy jak Gajeel zginie ! Gehee !

    OdpowiedzUsuń
  9. NIEE !!! Ja nie przyjmuję wiadomości że Gajeel umrze. Nie i jeszcze raz nie. :( :( Błagam nie rób nam tego !!!On musi przeżyć. Jak umrze to Metalicana rzuci się na tę ich całą królową.( A ja mu będę kibicować z całych sił! ) Nie lubię jej za to -_- Z chęcią bym jej nie wiem co zrobiła...
    Rozdział świetny !! :) :) Teraz co chwila będę odświeżać tego bloga, żeby jak najszybciej przeczytać co się stanie !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie tylko nie Gajeel!!!!!!!!!!
    Kuro: Uspokój się debilu bo jeszcze przez ciebie ogłuchnę!!!
    I kto to mówi! No ale wracając do tematu... Dopiero, gdy założyłam własnego bloga o Fairy Tail odważyłam się skomentować twojego bloga.
    Kuro: Nie porycz mi się tutaj.
    Zamknij twarz! Rozdział super, mega! Sama zapraszam na mojego: http://god-in-fairy-tail.blogspot.com/
    Buziaczki^^
    Kuro: Za dużo słodkości!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cooooo?????
    Gajeel, come back! Ty wiesz co zgraja fanek Gajeela ci zrobi (w tym ja z moją kataną ^^), jeśli go zabijesz? o.o
    Rozdział suuper - nie mogę się doczekać kolejnego, ta dziewczynka i ta smoczyca, i Wendy, i te okrucieństwo, i ten bohater, i w ogóle.. Łaaał *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. A.. będę płakać.. jak tylko się ogarnę.. szok O.O
    Gajeel, żyj chłopie, żyj, nie psuj mojej pięknej wizji przyszłości!
    Aww, Ren-chan, będę Ci słodzić do końca życia, kocham Twój talent i Twojego bloga T.T

    Aż by się chciało posłuchać jak Carmen śpiewa...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezus Maria... ;____;
    Boże, ryczę jakby to ktoś mi bliski umierał...
    No bo Gajeel jest mi bliski, tak strasznie się do niego przywiązałam w twoim opowiadaniu...
    Nie przeżyję ;____;
    Czy to miała na myśli Cana mówiąc że on z nimi nie wróci?
    Cana wróżbita Maciej <3
    Komentuję chyba co drugi rozdział xDD
    Ta królowa jest głupia jak jej imie xd

    OdpowiedzUsuń
  14. NIE ZABIJAJ MI GAJEELA buuuu ;(;( *bierze siódmą paczkę chusteczek*. Ale wierze w ciebie. Nie zrobisz tego.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.